Rosjanie w Osetii. Łatwo wejść, ale jak wyjść?
W czwartek 7 sierpnia Gruzini zajęli stolicę Osetii Południowej, Cchinwali. Marionetkowy rząd popieranej przez Rosję separatystycznej republiki uciekł, a na placu boju został tylko stosunkowo słaby korpus tzw. rosyjskich sił pokojowych.
W piątek 8 sierpnia rozpoczęły się walki Gruzinów z Rosjanami.
Powstała sytuacja, w której Rosjanie mogli się tylko wycofać, albo czekać na wsparcie z Rosji. Moskwa wybrała to drugie rozwiązanie, choć Biały Dom wysłał jej w piątek mocne ostrzeżenie: zażądał przerwania walk, deklarując jednocześnie poparcie dla integralności terytorialnej Gruzji.
W piątek po południu do Osetii Południowej wkroczyły regularne wojska 58. armii Federacji Rosyjskiej (m. in. kolumna 150 czołgów i artyleria), a rosyjskie samoloty zaatakowały cele już nie tylko w Osetii Południowej, ale i w innych prowincjach Gruzji. 8 sierpnia wieczorem walki miały już wiele cech regularnej wojny między Rosją i Gruzją.
Mimo przewagi militarnej Rosja znalazła się w sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. Bardzo możliwe, że wpadła w zręcznie zastawioną na nią pułapkę.
Jeśli 58. armia utrzyma się w Osetii Południowej, Rosja zostanie wplątana w kolejną kaukaską wojnę partyzancką – tym razem już nie z pozbawionymi międzynarodowego wsparcia Czeczenami, ale z prozachodnią Gruzją, której Stany Zjednoczone przyrzekły członkostwo w NATO.
Gruzini mają dobrze wyszkoloną armię i sporo nowoczesnej broni. Pokazali już, że nie żartują – najpierw uderzyli na separatystów w Cchinwali, potem ogłosili powszechną mobilizację. Prą do tej wojny, bo mają w garści wiele atutów. Należy do nich geografia - Południową Osetię dzielą od Federacji Rosyjskiej nieprzebyte góry z jednym tylko wąskim przejściem, zimą praktycznie nieprzejezdnym.
Osetia Płd. może okazać się dla Rosjan wilczym dołem, z którego trudno wyjść. Wygranie wojny z Gruzją jest praktycznie niemożliwe, nie mówiąc już o tym, że tego rodzaju konflikt zamroziłby stosunki Rosji z Zachodem, w tym także z UE, która w tej sprawie nie mogłaby sobie pozwolić na konflikt z USA. Przewlekająca się wojna Rosji z Gruzją stworzyłaby antyrosyjski front wszystkich zagrożonych sąsiadów Rosji – Azerbejdżanu, Ukrainy, Turcji, narodów Kaukazu i Azji Środkowej. Byłaby to rana sto razy groźniejsza od konfliktu w Czeczenii, który udało się Rosji stłumić tylko dzięki milczącemu przyzwoleniu USA.
Tym razem takiego przyzwolenia nie będzie. Ale po piątkowym najeździe 58. armii na Gruzję, po nalotach i krwawych walkach w Cchinwali, gdzie poległo wielu rosyjskich żołnierzy, wycofanie byłoby równoznaczne z przyznaniem się Rosji nie tylko do klęski, ale i do bezsilności.
Bezpośrednim następstwem nieudanej ekspedycji karnej byłaby likwidacja dwu prorosyjskich enklaw w Gruzji (Abchazja i Płd Osetia) oraz aktywizacja potencjalnie groźnej irredenty na Kaukazie, gdzie czeczeński scenariusz może powtórzyć się np. w Dagestanie, Północnej Osetii albo Inguszetii.
Jeśli nawet uda się wygasić ognisko wojenne w Osetii Południowej, Rosja wyjdzie z tego konfliktu osłabiona i upokorzona. USA zrozumiały już, ze popełniły błąd pozwalając odrodzić się rosyjskiemu imperializmowi i zadbają teraz, by sprowadzić Rosję do poziomu podłogi. A na ewentualną pomoc przyjaciół z UE, zwłaszcza Niemców, niech Moskwa lepiej nie liczy. Europa wie, że tam gdzie w grę wchodzą strategiczne interesy Stanów Zjednoczonych, lepiej schować się w kącie i przytakiwać.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5344 odsłony
Komentarze
powiało optymizmem
8 Sierpnia, 2008 - 23:40
Coś w tym jest, że kiedy jest totalny syf, a nadziei znikąd nie widać, to raczej należy oczekiwać czegoś nieoczekiwanie pozytywnego. I odwrotnie, o czym już starożytni Grecy szeroko pisali różne tragedyje.
Mielibyśmy nieco spokoju z kacapami, a i szkopy by się nieco uspokoiły. Tym bardziej, gdybyśmy my też nie dali się tuskoidom całkiem rozbroić i stworzyli jakieś zręby czegoś, bo by ew. mogły ew. okupantowi dokuczyć.
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
I jeszcze dodatkowy element rosyjsko-gruzińskiej gry
8 Sierpnia, 2008 - 23:44
W Salonie24 znalazłem pouczający komentarz Eli Barbura:
Pierepały z Putinem . Poczytajcie i pomyślcie!
Rewizor
Rewizor
Powiedzmy sobie wprost: ani
8 Sierpnia, 2008 - 23:47
Powiedzmy sobie wprost: ani UE, ani OBWE nie może zagwarantować nam bezpieczeństwa.
Logika realizmu politycznego Waltza i Morgenthau ciągle żywa.
Sytuacja w Gruzji
9 Sierpnia, 2008 - 00:54
Zobaczymy co zrobią Stany w sprawie Gruzji. Jeśli odpowiednio nie zareagują to Polska nie może liczyć na nikogo.
Rewizor
9 Sierpnia, 2008 - 12:14
Gruzini wcale nie mają nowoczesnej armii.
Rosjanie mają znaczną przewagę techniczną i kontrolę nad przestrzenią powietrzną.
Jedyną szansą na zwycięstwo dla Gruzinów było szybkie zajęcie całej Osetii płd nim Rosja zdąży z interwencją a potem bronienie się na linii Kaukazu (Gruzja leży po południowej stronie gór a Rosja północnej), wykorzystując górski teren do zniwelowania przewagi technicznej i liczebnej Rosjan.
Z Rosji do Osetii prowadzi tylko jedna droga właśnie przez góry.
Ale ten plan się chyba nie udał bo Rosjanie zdążyli wysłać posiłki i trwają walki o stolicę Osetii (choć wciąż nie wiadomo kto wygrywa).
Prawdopodobnie izolowana Gruzja poniesie klęskę tym bardziej że czas działa na korzyść Rosji.
@kontrrewolucjonista
9 Sierpnia, 2008 - 13:06
Nie dało się zapobiec rosyjskiej inwazji - Kaukaz nie jest przecież przeszkodą dla samolotów, a i czołgów nie można powstrzymać, póki nie kontroluje się przełęczy Roki. 7 i 8 sierpnia kontrolę nad przejściem przez Kaukaz mieli Rosjanie.
Nie da się też zniwelować rosyjskiej przewagi w powietrzu. Lotnictwo rosyjskie jest dużo silniejsze.
Jedyną szansą Gruzinów jest więc zmuszenie Rosjan, żeby bili się na ziemi - i to w dobrze znanym Gruzinom terenie, na warunkach dyktowanych przez Gruzję.
Dla Gruzji optymalnym modelem taktycznym jest wojna partyzancka.
Przykład czeczeński (a wcześniej afgański) pokazał, że Rosjanie mimo przewagi technicznej i ogniowej nie są w stanie wygrać z partyzantami.
A w dodatku czas działa przeciw Moskwie - każdy dzień wojny będzie zwiększał międzynarodową presję na Rosję. Stany Zjednoczone chcą ją zgnoić za udzielanie pomocy Iranowi. Izrael też będzie finansował pomoc dla Gruzji.
Na razie wojna dopiero się zaczyna, więc lepiej nie spieszyć się z prognozami. Pażiwiom - uwidim!
Rewizor
Rewizor
Rewizor
9 Sierpnia, 2008 - 13:20
Proponować wojnę partyzancką na swoim terenie na wzór czeczeński to tak jakby twierdzić że najlepszym rozwiązaniem dla Polaków jest wywołać powstanie styczniowe.
Przecież w takiej wojnie z kraju zostaną ruiny tak jak z Czeczenii i Afganistanu a zabitych bedzie się liczyć nie w tysiącach tylko w procencie populacji.
Taka wojna musiałby trwać całymi latami a jedyną szansą na zwycięstwo byłoby wymęczenie Rosjan okupacją.
Przecież wojna w Afganistanie trwała 10 lat a w Czeczenii trwa do dziś.
A i tak nawet gdyby Rosjanie się w końcu wycofali to i tak nie musieliby się wcale wycofywać z Osetii.
Czyli Gruzja miałaby to co dziś tylko będąc ruiną z setkami tysięcy zabitych.
@kontrrewolucjonista
9 Sierpnia, 2008 - 13:36
A czy Gruzini mają jakiś wybór? Chyba że proponujesz im powrót do rosyjskiego imperium. Ale akurat tego nie chcą...
Radzę spokojnie poczekać.
Na razie straty są po obu stronach. Za imperialne aspiracje Rosji płaci rosyjska młodzież. Pamiętasz protesty rosyjskich matek po Groznym i Biesłanie? Pamięć tamtej wojny jest w Rosji jeszcze świeża. Dzisiaj są butni, ale co będzie potem?
Jedno jest pewne - Rosja już wdepnęła w kłopoty. Czas pokaże, czy będzie umiała się z tego wyplątać. A ze dla Gruzji wojna jest czymś strasznym - to oczywiste. Na pewno jej nie chciała, ale jak długo można znosić rosyjską okupację dwu prowincji własnego kraju?
Jak zachowaliby się Polacy, gdyby Rosjanie zajmowali nam np. Podlasie i Lubelszczyznę wystawiając mieszkańcom rosyjskie paszporty i każąc im płacić rublami za towary made in Russia ?
Rewizor
Rewizor
Rewizor
9 Sierpnia, 2008 - 13:31
Moim zdaniem dziś są już możliwe tylko 3 scenariusze, wszystkie złe dla Gruzji (bo szybkie opanowanie Osetii się nie udało):
Wariant 1 (najmniej pesymistyczny):
Rosja za 2-3 dni opanuje całą Osetię i przywróci status quo sprzed kilku dni.
Wtedy jedynym negatywnym skutkiem dla Gruzji będzie osłabienie pozycji międzynarodowej, podkopanie prestiżu Saakaszwilego i osłabienie zdolności bojowej armii.
Wariant 2 (gorszy):
Rosja wykorzystując zwycięstwo które nastąpi za 2-3 dni wykorzysta porażkę Gruzji do przeprowadzenia secesji Osetii i Abchazji na co dostanie cichą zgodę zachodu (jak zwykle rusofilskiego i bezwolnego).
Osamotniona Gruzja nie bedzie miała żadnych środków sprzeciwu.
Wariant 3 (najgorszy):
Rozzuchwalona zwycięstwem i normalną bezczynnością zachodu Rosja uzna że może sobie pozwolić na całkowitą rozprawę z Gruzją i spróbuje zająć cały kraj żeby obalić Saakaszwilego i zainstalować swoją marionetkę.
W takiej sytuacji Gruzini być może zdołają stawiać opór przez miesiąc po czym Rosja wkroczy do Tbilisi i innych miast i utworzy "Rząd Tymczasowy".
Co prawda z pewnością w Gruzji pozostała silna postsowiecka agentura która może stać się oparciem dla okupacji ale ze względu na nastroje społeczne i patriotyzm Gruzinów nastąpi wojna partyzancka która ze względu na dogodne warunki geograficzne może trwać latami.
I będzie miał pan swój wymarzony wariant czeczeńsko-afgański.
i tak...
9 Sierpnia, 2008 - 14:23
[quote=kontrrewolucjonista]
ale ze względu na nastroje społeczne i patriotyzm Gruzinów nastąpi wojna partyzancka która ze względu na dogodne warunki geograficzne może trwać latami.
I będzie miał pan swój wymarzony wariant czeczeńsko-afgański.[/quote]
I tak trzymać! Dla Polski to b. korzystny wariant.
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
9 Sierpnia, 2008 - 15:45
To jakiś rodzaj czarnego humoru, bo chyba nie myśli pan że taki wariant byłby dobry na serio.
oczywiście że tak myślę
9 Sierpnia, 2008 - 16:06
Dlaczego niby nie? Prosiłbym o łaskawe wytłumaczenie.
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
9 Sierpnia, 2008 - 16:19
A jak możemy liczyć na to że Rosjanie wejdą do naszego sojuszniczego kraju i przez lata będą toczyć tam wojnę partyzancką obracając go w gruzy jak Czeczenię.
Zastanowiłby się pan co za głupoty pan pisze.
Hę?
9 Sierpnia, 2008 - 16:34
Dokładnie tak to widzę. Widać jestem głupi.
A Kulega ma jakiś patent na mundrość? Od kogóż to? Że spytam.
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
9 Sierpnia, 2008 - 17:07
Niech pan mojego komentarza tak nie bierze do siebie.
Proszę przeczytać mój komentarz niżej to może pan zrozumie że wojna partyzancka wcale nie jest dla Polki żadnym szczęściem, już nie mówiąc o tym, że samo takie myślenie jest moralnie nie dopuszczalne bo zakłada że chcielibyśmy żeby ktoś był mięsem armatnim Polski po to żeby trochę poszkodzić naszemu wrogowi Rosji.
Kiedyś my byliśmy takim mięsem armatnim zachodu w 1939 r. kiedy Francja i Anglia sprowokowała niemiecki atak na Polskę po to żeby trochę opóźnić własną konfrontację z Hitlerem.
Chyba stoimy trochę wyżej moralnie od Francuzów.
oczywiście że byśmy chcieli...
9 Sierpnia, 2008 - 17:31
... żeby mięsem armatnim raz na odmianę był ktoś inny. Chyba że mamy całkiem we łbach zmielone.
Mam w nosie tego typu moralności wobec kwestii niepodległości tego nieszczęsnego kraju, poza tym to nie ja napuściłem ruskich na Gruzję, prawda?
Od Francuzów wyżej moralnie? Fakt, ale na pewno nie polega to na tym, by nie życzyć sobie by wróg zajął się w innym kącie świata i nieco sobie połamał zęby.
Pod wieloma względami stoimy jednak wciąż znacznie niżej od Francuzów i ja bym wolał, by to się najpierw zmieniło.
A do siebie nie wziąłem.
Pozdrawiam
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
9 Sierpnia, 2008 - 17:37
To właśnie tchórze liczą na to że bandyta znajdzie sobie w tłumie inną ofiarę niż nas i będzie ją tłukł aż o nas zapomni albo się zadowoli.
taką mentalność prezentowali alianci przed 1939 r.
Moze rzucimy kogoś na mięsą armatnie Hitlerowi i się tym zadowoli i stanie się łagodniejszy.
Jakos nie podziałało.
Raczej zachęciło do dalszej agresji.
ps: Francuzi to naród który mam w najwyższej pogardzie z wielu względów.
Nigdy nie chciałbym żeby Polacy byli w czymkolwiek podobni do nich.
bandyta w tłumie
9 Sierpnia, 2008 - 19:16
Chyba nieco histeryzujesz. Gdybyś mnie choć trochę znał, choćby z tego co piszę, wiedziałbyś, że obcy i wstrętny mi jest pacyfizm i bardzo cenię odwagę.
Nie mówię, że mamy się rozbroić i tylko czekać, by się wróg zaangażował gdzie indziej - sam b. chętnie bym mu, mówiąc eufemistycznie, przypierdolił... Tyle, że nie dostrzegam takiej możliwości, więc o tym nie mówię.
Faktem jednak jest, że nic lepszego z tak paskudnym krajem jak Rosja nie może się (niestety) stać, niż żeby ich wszawa natura ujawniła się jak największej ilości ludzi (komunizm czy nie komunizm, Rosja to agresywny syf), żeby kurestwo zostało pokiereszowane, matki płakały, i połamało se zęby zęby w jak największej ilości różnych konfliktów, dając nam przynajmmniej czas na otrząśnięcie się po rządach Tuska i WSI oraz propagandzie Korwina.
Każdy normalny polski polityk czy (polityk in spe czy publicysta) musi tak uważać, albo jest jakąś histeryczną babą, wzgl. wierzącym w siłę opornika w klapie lewakiem. Jeśli masz pomysły jak mam Rosji dać popalić, to poinformuj mnie o tym proszę, wcale nie zamierzam czekać aż kogoś innego, tylko po prostu nie bardzo widzę możliwości włączenia się w szarpanie kacapii po łydkach.
Co do Francuzów... Wiem o co Ci chodzi. Ale bez przesady. Jeszcze 200 lat temu to był wielki naród, nawet w I Wojnie Światowej mieli jeszcze niezłe momenty. A ja akurat nasiąkłem ich kulturą i historią od pieluszki, więc, choć gardzę stanem do jakiego się doprowadzili nie mniej zapewne od Ciebie, cholernie doceniam ich liczne zalety. Taki jeden Lully jest więcej wart, niż cała polska kultura przez 10 wieków, więc o czym tu w ogóle gadać?
A walczyć to oni całkiem nieźle potrafili jeszcze całkiem niedawno, po prostu procesy generacji lemingów robią swoje. Przy tej szybkości za 20 lat nie będziemy się od żabojadów już niczym na plusa różnić, a na minusa jak zwykle niemal wszystkim.
Pozdrawiam
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zostań Maleszką - tysiące czytelników Gazownika nie mogą się mylić!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
9 Sierpnia, 2008 - 16:30
Wszyscy którzy myślą że ewentualna wojna partyzancka musi zakończyć się klęską Rosji są w błędzie.
Po pierwsze nie wiadomo na jaką skalę taka wojna mogłaby się toczyć.
Po drugie i ważniejsze wojny partyzanckie zazwyczaj kończą się klęską.
Po trzecie wszyscy już zapomnieli że Rosja drugą wojnę czeczeńską wygrała.
Dziś w górach Kaukazu zostało może kilkuset partyzantów czeczeńskich pozbawionych już przywództwa i szans na zwycięstwo.
Po czwarte jeśli wojna partyzancka jest zwycięska to tylko z powodu znużenia okupanta a nie ze względu na triumf militarny.
Rosja przegrała pierwszą wojnę czeczeńską a ZSRR afgańską nie militarnie ale dlatego że wojny te rujnowały budzet państwa a nie przynosiły rozstrzygnięcia.
Ale to było w latach 80-tych i 90-tych w czasach wyjątkowo niskich cen ropy kiedy Rosja straciła swoje podstawowe źródło dochodów.
Dziś ceny ropy ą monstrualne i Rosja pospłacala wszystkie długi, ma nadwyżkę budżetową moze sobie pozwolić na wydawanie dziesiatków miliardów dolarów na wojnę w Czeczenii i dlatego ją wygrywa.
Będzie ją też stać na wojnę w Gruzji.
Wniosek: Dopóki Rosja ma ogromne dochody wojna jest w stanie zwyciężyć Gruzję i głupotą jest cieszyć się tak jak Rewizor i Triarius ze do takiej wojny dojdzie.
Putin ma powody do zmartwień
9 Sierpnia, 2008 - 14:36
Przytaczam interesujące uwagi Bartosza Wasilewskiego z Salonu24:
Gra toczy się o wskrzeszenie imperium, o odbudowę potęgi Rosji. Rosjanie wcale nie muszą zdobywać Tbilisi, zrównać z ziemią gruzińskie miasta czy rozpocząć okupację kraju. Rosjanie nie muszą nawet obalać Saakaszwilego. Rosjanie muszą pokazać, że ich armia jest w stanie błyskawicznie spacyfikować ambicje byłych republik sowieckich, pokazać, że w strefie byłego ZSSR nic nie może się dziać bez zgody Kremla, że to wciąż Moskwa rozdaje karty.
Jest to być może najważniejsze wyzwanie, przed jakim stanął reżim Putina od 2000 roku. Przy konflikcie z Gruzją, Czeczenia i tamtejsze problemy to zwykła rozgrzewka. W tej batalii najważniejszą rolę będzie odgrywał czas, który już teraz pracuje na korzyść Gruzinów. Im dłużej będzie trwała kampania tym bardziej w oczach świata (a przede wszystkim w oczach takich przeciwników Rosji jak Ukraina czy Polska) będzie się utrwalał obraz małeji bohaterskiej armii Gruzji i ogromnej lecz nieudolnej rosyjskiej machiny wojennej.
Jeśli Rosjanie błyskawicznie nie uporają się z Saakaszwilim, Gruzja jawić się będzie światu jako drugi Afganistan. Kompromitacja rosyjskiej armii w wojnie japońskiej z 1905 roku doprowadziła do upadku caratu, w Afganistanie z lat 1979-88 stała się jedną z przyczyn końca ZSRR. Czy porażka na Kaukazie stanie się początkiem końca reżimu Putina? Być może to zbyt pochopny wniosek, ale z pewnością taki obrót sprawy pokrzyżowałby rosyjskie plany imperialne na ładnych parę lat.
Gruzini liczą zapewne, że przeciągający się konflikt zmusi społeczność międzynarodową do zainstalowania na Kaukazie prawdziwych sił pokojowych złożonych z wojsk międzynarodowych. Byłoby to pełne zwycięstwo Tbilisi, które może liczyć na pomoc USA i być może niektórych krajów europejskich. Wojsko gruzińskie od długiego czasu przygotowywało się do tej wojny. Teraz przyszła godzina próby, walki o być albo nie być dla Gruzji, ale również dla Władimira Putina.
Cały tekst: http://wasilewski.ego.salon24.pl/87718,index.html
Rewizor
Rewizor
Pan Wasilewski pisze u nas,
9 Sierpnia, 2008 - 14:54
Pan Wasilewski pisze u nas, teraz jest juz na stronie głównej. :)