Smucić się czy machnąć ręką

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

 

Smucić się czy machnąć ręką

Wyborcza.pl Magazyn Świąteczny.

Niech papież zobaczy naszą głupotę. Rozmowa z dominikaninem o. Józefem Puciłowskim

Małgorzata Skowrońska i Michał Olszewski.

 

23.07.2016 01:04

]]>A]]> ]]>A]]> ]]>A]]>

 

Gdzie i kiedy popełniliśmy my, katolicy, błąd? 

- Nie chcę brać wszystkich grzechów społecznych na ramiona duchownych, ale jakąś odpowiedzialność za obecny kształt społeczeństwa ponosimy. Jest nas 30 tys. Jest wiele miejsc, w których ksiądz ma wielki autorytet. Czy wykorzystujemy go do poszukiwania Boga, do głoszenia prawdy, choćby była niewygodna? Czasem ambona staje się miejscem zupełnie doraźnych rozgrywek politycznych, podczas gdy młodzi, krytyczni ludzie szukają w Kościele czego innego.

Skąd w ojcu takie poczucie winy? 

- Bo to wina Kościoła, że wielu z tych głosujących na "dobrą zmianę" w ostatnich wyborach to katolicy. Czy katolicy nie wiedzą, że Jarosław Kaczyński to człowiek przewrotny? Nie rozumieją wszystkich tych kłamstw, zafałszowań, jakich dopuszczono się przy okazji szczytu NATO?

To jest wina Kościoła, że tylu ludzi głosowało na PiS. Nie potrafiliśmy i nie chcieliśmy ich powstrzymać.

 

Co ojciec czuł, oglądając rocznicę Radomia '76? Półnadzy mężczyźni z wzniesionymi pięściami i przekaz, że KOR tworzyli Macierewicz oraz Naimski z pomocą Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. O całej reszcie milczenie. 

- Ja też pomilczę. Co tu mówić? Jak człowiek zacznie komentować kłamstwa, to kłamstwo w pewnym momencie nabiera cech szlachetności. Dobroć dobrocią, ale może czasem trzeba dać po mordzie, słowami, żeby człowiek otrzeźwiał.

 

Oto wyjątki z wywiadu udzielonego „Gazecie Wyborczej” przez dominikanina o. Józefa Puciłowskiego. 

            Zwróćmy jednak najpierw  uwagę na otoczenie, w jakim ów wywiad  doszedł do skutku. Przez ostatnie dwa tygodnie żyłem w świecie wolnym od tzw. newsów. Niechętnie używam tego naszej polszczyźnie obcego słowa, ale w porównaniu i „hejtowaniem”, którym to potworkiem posługuje się dziś tak chętnie tzw. elita, zatem także o. Puciłowski,  to coś zgoła zjadliwego.

A więc miałem kanikułę i święty spokój, który skończył się wczoraj z chwilą otwarcia Internetu. Aż się przeraziłem.  A więc Pulitzer dla Chrisa Hedges’a za brednie niedouczonego lub odpowiednio najętego pismaka wypisywane na temat Polski. Oto, co warte są nagrody, a z kolei jak pewni swego są osobnicy w rodzaju wymienionego, doskonale wiedząc, że nie prawda ani nawet zwykły rozsądek broniący przed manifestowaniem głupoty się liczy, ale zapotrzebowanie. U nas zresztą takim tematem, który wszystko zniesie jest casus Jedwabne i w ogóle polski antysemityzm. Ostatnio, kto tylko posiadł sztukę składania liter nad nim się znęca. Temat ważki, owszem, ale i oklepany, a to dzięki wszelkiego rodzaju okazjom, by nim kogoś zdzielić przez głowę. Znęcają się nad nim na ogół historycy nie z najwyższej półki. Nie wymienię nazwisk, ale i tak są one znane, a czemu ja mam im robić publicity? Oczywiście nie są to historycy jednej tylko opcji.  Są ci z lewa i  ci z prawa. Pierwsi czynią za mord Żydów odpowiedzialnych Polaków. Drudzy twierdzą, że ci ostatni nie mają z tym nic wspólnego. Dziwna naiwność, a może wyrachowanie cechuje oba stanowiska. Twierdzenie, że Polacy mają na sumieniu Jedwabne, jest zarazem  zręcznie przemyconym oskarżeniem całego narodu polskiego o współwinę w holokauście. Ostatnio przybrało to postać hasła bystanders et perpetrators. Wyjątkowo perfidne kłamstwo, choć to słowo bystanders w pewnym sensie miałoby zastosowanie, bo Polacy byli świadkami  mordu na Żydach, natomiast to, co wyczytałem w wypowiedzi, już nie pamiętam czyjej, ale bardzo niedawnej, że w Jedwabnem Niemcy dali Polakom do zrozumienia, iż Żydzi są poza prawem i inspirowali ich wymordowanie przez Polaków, to już licentia poetica zrodzona wyłącznie czyjejś wyobraźni. Gdyż trudno wyobrazić sobie większą głupotę, jak ta wypowiedź. Przypominam sobie oświadczenie jednego z dowódców Einsatzkommando działającego w tamtym czasie w rejonie Jedwabnego, który stwierdzał, że akcję przeciw Żydom przeprowadzało owo Komando. Jakoś ta sprawa w dyspucie o Jedwabnem nie wypływała potem na powierzchnię. Wiadomo natomiast, że akcje eksterminacyjne były dokonywane rękami pomagierów Niemców, różnego rodzaju Hilfspolizei, czy też jednostek SS cudzoziemskich, jak choćby słynna 14 dywizja piechoty „Galizien”. Taka współpraca była nie tylko na terenach ZSRR zajętych przez Niemców, ale prawie w każdym kraju okupowanym, z wyjątkiem Polski. U Niemców nawet mordowanie musiało być lege artis. Jeśli dawali broń samoobronie polskiej na wschodnich terenach Polski, to tylko w tym celu, by Polscy z Ukraińcami nawzajem się wytłukli.

            Tak więc posługiwanie się przez Niemców cywilami polskimi w dziele mordowania Żydów, to legenda bez pokrycia. Podobnie, jak twierdzenie, że naród Polski ponosi odpowiedzialność za holokaust. Inna sprawa, że znalazły się jednostki w narodzie polskim, które szkodziły w tym czasie Żydom. Podobnie, jak istniały judenraty desygnujące Żydów do transportów śmierci, jak istniała policja żydowska eskortująca tych nieszczęśników. Wreszcie podobnie, jak fakt, że w każdym narodzie znajdą się jednostki przestępcze, których nie brak nigdy i nigdzie, także w narodzie polskim, a Państwo Podziemne nie było w stanie wszystkich szmalcowników i szpicli ukarać, choć czyniło w tym zakresie sporo

            W Jedwabnem mogło dojść do tego, iż zaistnieli tam mniej lub bardziej aktywni bystanders, ale trudno udowodnić, by byli oni także perpetrators. Wystarczy więc powiedzieć tyle, ile naprawdę wiemy, bo prawdę mówiąc, oskarżając całe Jedwabne o rzeczone przestępstwo, rzuca się oszczerstwo nie tylko na naród polski, ale także na Bogu ducha winnych mieszkańców tego miasteczka. Nazwijmy sprawców po imieniu. Tylko jest to niewygodne dla wersji mówiącej o polskim udziale w holokauście.

            Nie jest też trudno ustalić, kto jest faktycznym winowajcą pogromu kieleckiego, ale to byłoby zbyt proste, wytrącało by z ręki maczugę, którą wali się znosu w cały naród polski.

            Współcześnie rozpętana pyskówka wokół Jedwabnego – tak jest, pyskówka, a nie debata, bo tę na ogół cechuje powaga i rzetelność, a nie względy określonej  „użyteczności” – to znowu jakiś kij, którym kogoś trzeba zdzielić. A swoją drogą, to czas najwyższy, żeby w tej sprawie sztucznie gmatwanej, a w rzeczy samej jasnej, wreszcie powiedziano prawdę, obie strony sporu; przecież ją znają.

            Na tle tego odgrzanego sporu o Jedwabne, a także w nawiązaniu do Światowych Dni Młodzieży i obecności papieża w Polsce trzeba umieścić wypowiedź o. Puciłowskiego, dominikanina.

            Jest to tasiemiec, rzecz zrozumiała w każdym przypadku, kiedy rozmówca nie ma nic do powiedzenia, co trzymałoby się jakiejś rzeczywistości, lub choćby zwykłej logiki. O. Pucilowski wystąpił w roli proroka chłoszczącego wszystkich i wszystko, oprócz tych, których on uważa za elitę, nie bacząc na to, ile ta elita przyniosą szkody Polsce i narodowi polskiemu. Jest to na wskroś  polityczna agitacja za czymś co na szczęście zniknęło z naszego życia narodowego, a ten sosik religijny, jakim tę agitację podlano z daleko pachnie fałszywką. O. Puciłowski zaprezentował  –  nie po raz pierwszy, ale dotąd nigdy z takim ferworem – swe  megalomańskie beserwiserstwo, z góry zakładając, że tylko jego opinia i Salonu, w jakim antyszambruje cieszy się  darem nieomylności. Kościół polski i poważną część narodu podsumował, mówiąc o winie za zwycięstwo PiSu. Trzeba przyznać, że nie poszedł tu tak daleko jak pewien samozwańczy „autorytet”, który ten naród  z tych samych powodów nazwał bydłem. Dobre i to. Tylko nienawiść mogła podyktować słowa wypowiedziane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, bo krętacze i kłamcy są pod zgoła innym adresem. Wielu można znaleźć w gronie znajomych wypowiadającego te słowa. O. Puciłowski ruszył także na wojnę z episkopatem, a to właśnie w momencie, kiedy ten ostatni przerwał milczenie. Szczytem przewrotności było postawione w wywiadzie pytanie. Przypomnijmy je, bo warto:

 

Co ojciec czuł, oglądając rocznicę Radomia '76? Półnadzy mężczyźni z wzniesionymi pięściami i przekaz, że KOR tworzyli Macierewicz oraz Naimski z pomocą Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. O całej reszcie milczenie. 

- Ja też pomilczę. Co tu mówić? Jak człowiek zacznie komentować kłamstwa, to kłamstwo w pewnym momencie nabiera cech szlachetności. Dobroć dobrocią, ale może czasem trzeba dać po mordzie, słowami, żeby człowiek otrzeźwiał.

 

Rozmówca zrobił tu zręczny unik. Być może zdał sobie sprawę,  jak wielkie krętactwo tkwi w samym pytaniu? Byłem na skromnym spotkaniu w Uniwersytecie Warszawskim poświęconym 30leciu powstania KORu. Tam mówili ludzi, którzy   ten ruch inicjowali i mówili także o tym, jak „ta cała reszta” zawłaszczyła go jako narzędzie własnej gry politycznej, której skutki odczuwamy do dziś. Ciekawe, że „ta cała reszta” w tym samym czasie świętowała rocznicę KOu w Senacie. Przecież mogli przyjść i żądać kłam temu, co mówili prawdziwi pionierzy KORu. Nie zjawił się nikt. O. Puciłowski postanowił w tej sprawie milczeć.  Nic lepszego nie mógł zrobić, by uniknąć kolejnego robienia historii podszytej kłamstwem.

            Można by komentować cały wywód o, Puciłowskiego, ale trudność polega na utopieniu w nim nawet własnej myśli mówcy w powodzi gadulstwa, a poza tym jak ustosunkować się do ogólników, z jakich składa się cała jego wypowiedź?

            Jedno wszakże jest zauważalne: budzi niepokój i zażenowanie. Oto człowiek, zdawałoby się przez swą zakonność, kapłaństwo i wykształcenie – wszak jest historykiem – tokuje tylko na nutę własnego środowiska, jakże dziś efemerycznego i chyba także anachronicznego. Wspomina o „Tygodniku Powszechnym”, niegdyś oczekiwanym w każdy czwartek, a dziś trudno zauważalnym. Pracowało na to samo pismo i jego admiratorzy przez dziesiątki lat. Oczywiście także Kościół  polski, który wbrew zaleceniom tego środowiska a dzięki mądrości i charyzmie kardynała Wyszyńskiego  nie stał się resztówką, jak to jest tam, gdzie zamiast ewangelii zapanowała libertyńska jej wykładnia.

            Takich, którzy chcieliby jak najszybciej pogrzebać ten szlachetny dorobek jest dziś jest sporo, czy naprawdę dominikaninowi, ojcu Puciłowskiemu jest z nimi po drodze? 

            To pytanie do niego, a my? Machnijmy ręką na tego rodzaju rewelacje i miejmy nadzieję, że jeśli papież Franciszek zobaczy tu jakąś głupotę, to nie naszą. Wystarczy, że  uważnie przeczyta tytuł wywiadu, a będzie wiedział czyją. 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

czy nawet stosunku policji żydowskiej do Żydów, a więcej o Brzostowicy Małej, o tym czemu przewodniczył - cytując za hiperpoprawną wszak politycznie wikipedią: "żydowski handlarz Zusko Ajzik"

Vote up!
3
Vote down!
0
#1517417

Nie mozna odpuszczac nawet drobiazgow ale aby cokolwiek osiagnac to najpierw trzeba miec sensowny program dzialania i logicznie ulozone priorytety. Jak sie obetnie wlasciwe glowy to cala reszta problemow w konsekwencji odpadnie ale aby glowy hydry sciac trzeba najpierw zbudowac potege gospodarcza i militarna.

 

pozdrawiam,  

Vote up!
3
Vote down!
0

Vik

#1517515

Nie, absolutnie nie wolno "machnąć ręką" - głupotę, wrogą robotę trzeba tępić; takie "głupoty" - to celowe kłamstwa mające urabiać opinię publiczną. Ne dalej, jak dziś w programie @AKlarenbach pani z "autorytetem" twierdziła zapalczywie, że to Polacy tam mordowali. A wystarczyła celna riposta, że są relacje świadków.. 

Vote up!
1
Vote down!
0

Stasiek

#1517664