Jezus, Maria, Durczokgate ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Weekend spędziłem jak należy, bez kontaktu z mediami elektronicznymi, stąd pewne zaskoczenie, gdy dotarły do mnie namacalne efekty "Durczokgate", dowodzące choroby zarówno mediów jak i uzależnonej od nich publiki. To mi pachnie jakąś histerycznością, niedojrzałością emocjonalną, po prostu infantylizmem. 

Oto nieświadom tego, wyszedłem jak w każdy poniedziałkowy poranek do osiedlowego sklepiku by zakupić nowe numery "Do rzeczy" i "wSieci", a tu niespodziewanka. "Do rzeczy" jest na miejscu, ale "wSieci" doszukać się nie mogę. Co się stało ? Ceznzura zatrzymała ? Nie dowieźli, Pendolino wysadło ? Pani ekspedientka tłumaczy, że to pewnie z powodu Durczoka. Wziąłem "Do rzeczy" i poszedłem do drugiego osiedlowego sklepu, ale tam to samo, "wSieci" brak. No to poszedłem na drugie osiedle do marketu i tam wreszcie dostałem.

Powinienem się cieszyć, że tylu chętnych do czytania niezależnego pisma, ale tu chyba nie o to chodzi. Jeżeli tematyka durczakowska ma decydować o losie mediów to współczuję rodakom. Ale się nie dziwię, bo jakoś trzeba czymś odwracać uwagę Polaków od kampaniii Dudy.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (7 głosów)