W szponach oszustwa
Magdalena Czyż napisała jakiś felieton we Wyborczej, który stał się obiektem ataków, ale i obrony. Opisuje ona tam swoje wyskoki z czasów studenckich, że niby uprawiała seks z profesorem i dostała piątkę, a z drugim nie i dostała ocenę trzy. Jest to dowód empiryczny na różne tam takie tezy, które były kwestionowane, że nieudowodnione są. No to są. Mamy też reakcję simpiarską i białorycerską, która w zderzeniu z faktami przeżywa dysonans poznawczy, o czym później. Jak to mawia dr Bartosiak mamy mapy mentalne takie a nie inne. Interpretacja jest tu następująca:
Przedstawiona relacja wygląda na prawdziwą i pokazuje dowodnie prawdę, że wartość kobiety wynika z tego, że jest kobietą. Wiecie – zrobi sobie makijaż itp. i już. Mężczyzną zaś mężczyzna musi się stać, bo egzaminy musi zdać, nie może za seks itp. Problem się pojawił zaś wraz z wprowadzeniem koedukacji na uniwersytety, jak kobiet nie było na uniwersytetach to nie były tam molestowane. Tu zaś nie mamy do czynienia z molestowaniem. To pierwsza konstatacja:
UWAGA: dalej jest stosowne słownictwo, bo jego niezastosowanie uniemożliwia rzetelny opis rzeczywistości
Obrazoburstwo wynurzeń pani Czyż to jej chęć. Opisuje, że chciała sama, co rozbija obowiązującą narrację. Chciała ułatwić sobie życie dając d*py wykładowcom. Byli oni dla niej atrakcyjni, co jest zgodne wprost z modelem redpilowym. Posiadali oni potrzebne jej w danym momencie zasoby i imponowali walorami, których potrzebowała. A co jest atrakcyjne dla kobiety i czym jest hipergamia – powinniście takie rzeczy już dawno przyswoić. W każdym razie zjawisko jest znane i realne. Opisuje się je jako łatwa ścieżka kariery, dostępna dla kobiet. Wypowiadał się kiedyś przy okazji znany nam Redaktor Sławomir Jastrzębowski, opisując swoje doświadczenia zawodowe.
Białorycerstwo ma tutaj poważny zwis intelektu, bo przecież kobieta nie może być winna i musi być ofiarą, a Czyż jawnie pisze, że to ona startowała do gości w celu ułatwienia sobie życia. Taki scenariusz jest podnoszony przez realistów i wywołuje furię białorycerstwa, cuckonserwatyzmu i wszelakiej feminy. Instynktowne wywalanie cycków na wierzch i zachowania wyzywające. I nie ma tu żadnej relacji romantycznej, tylko proste otrzymywanie usług i wartości za seks. Czyli q-restwo. Taka kobieta może np. jednocześnie mieszkać bezpłatnie w apartamencie, wynajętym w zamian za seks przez jakiegoś biznesmena. Mówienie tu o relacjach romantycznym ma sens taki, aby uniknąć wprost wzmianek o prostytucji. A ponieważ kobiety potrzebują atencji więc mamy wprowadzony termin sponsoringu. Teoretyczne podstawy dała tu ta kobieta od Samoobrony i Leppera mówiąc, że niby w sklepie ma pracować?
Mamy dwa podstawowe przypadki i trzeci podstawowo-pośredni:
1. Kobieta wychodzi z inicjatywą bajery spontaniczną i celową, aby mieć łatwiej. Jak Czyż, która wystawiała cyce, siadała w pierwszej ławce itp. aby nie musieć się uczyć do egzaminu. Robiła to zupełnie dobrowolnie i po raz kolejny tą dobrowolność podkreślam, bo simpiarstwu nie mieści się ona w głowie. Niewymuszona chęć.
2. Wykładowca akademicki zmusza kobietą groźba, wykorzystując swoją pozycję, możliwość uwalenie itp. I inne takie.
3. Sytuacje pośrednie, gdy wiadomo, że ktoś tam lubi studentki, ale jak dana nie chce to nie.
Jeśli zaś imponuje epatując cechami mrocznej triady to imponuje i ona jest zaimponowana.
Sytuacje niejednoznaczne są np. takie: aktorka stara się o angaż do filmu i daje d*py producentowi. Jest zmuszona, ale z drugiej strony bez sexu by roli nie dostała być może i nie została gwiazdą. W KFC by musiała pracować. I teraz jest wielką pokrzywdzoną, ale kariery i zarobionych milionów przecież nie odda.
Wypowiedział się tu znany lewicowy jutuber Krzysztof M Maj, proponując rozwiązania dziwaczne. Przypadek Czyż od razu mu się kojarzy z molestowaniem i relacją romantyczną, ale romantyzmu to tam nie było. Q-restwo zwykłe, pardon, sponsoring. Czemu zatem proponuje on jako antidotum nagrywanie egzaminów? Przecież to tak nie wygląda, że studentka na egzaminie proponuje seks za ocenę, tylko wcześniej ona bajeruje, aby uzyskać korzyść. Tak, jak to Czyż opisuje. On to przekręca mentalnie tak, aby zastosować schemat przemocowego akademika. Takie ma bowiem wspomniane mapy mentalne.
Tymczasem mieliśmy do czynienia ze zwykłym oszustwem. Bo zawyżanie oceny za seks jest zwykłym oszustwem. Poza może jakąś seksuologią czy czymś takim. I z uprzywilejowaniem kobiet, bo mężczyzna się musi nauczyć a ta to wystarczy że rozłożyła nogi.
Ogólnie to wynurzenia Czyż są w dużej mierze trafne, bo mamy jeszcze zjawisko nie brania odpowiedzialności przez kobiety za to, co robią. I przedstawienia się w roli ofiary. Weźmy przemoc ekonomiczną: jak mężczyzna pracuje a kobieta nie pracuje i siedzi w domu i się zajmuje domem, to jest przemoc wobec kobiety, bo jej wydziela i jest złota klatka. A jak kobieta pracuje a mężczyzna siedzi w domu to jest przemoc wobec kobiety, bo się musi dzielić zasobami z mężczyzną. Itp.
Podsumowując: oszustwo, uszkodzona alfa wdowa, białorycerstwo i simpiarstwo. Czyż się wyłamała z tzw. kobiecego Borga, nie stawia się w roli ofiary profesora filozofii, plus dla niej. O samej aferze w poznańskiej uczelni artystycznej za mało wiem.
I jeszcze jedno: uznaję, że wspomniane w owej audycji wynurzenia Stanowskiego i Mazurka są zbyt wyrafinowane w kontekście ich krytyki wyrażonej przez KM Maja, dlatego zagadnienie pomijam. Nie dziwi za to propagowanie prostytucji we Wyborczej. Co to za środowisko jest w ogóle? Kącki, Czyż?
I kto ma link do wypowiedzi Red. Jarzębowskiego, w którym opisuje on kobietę zachowującą się w sposób czyżowy?
Czekajcie linka dam do audycji bo zapomniałem:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 442 odsłony