Mętne frazesy wygłaszane z wielką pewnością siebie
„Procesja mętnych frazesów wygłaszanych z wielką pewnością siebie”. To właśnie usłyszał Roman Dmowski od Józefa Piłsudskiego przy okazji negocjacji w Japonii. Piłsudski zabiegał tam o pomoc w wywołaniu w Kongresówce powstania, Dmowski starał się to szaleństwo powstrzymać. Podobnymi frazesami, i to zorganizowanymi w formę procesji, raczą nas najbardziej fanatyczni zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego, nazywani złośliwie pelikanami. Spróbujcie się spytać, czy po wywaleniu sitwy tamtych nie przyjmą do koryta swoich? Zobaczycie. Problematyką tą zajmuje się znany publicysta Rafał Ziemkiewicz, atakując pisiorstwo pozycjami takimi jak „Michnikowszczyzna. Zapis choroby”, „Czas wrzeszczących staruszków”, „Myśli nowoczesnego endeka”, „Polactwo”. Najnowsza jego publikacja „Złowrogi cień Marszałka” wbrew pozorom kontynuuje tamte rozważania. Wielostronicowe wywody o Piłsudskim stanowią podbudowę pod kończące to dzieło wywody o destrukcyjnej roli kultu wodza, rozpowszechnionego obecnie. Autor epatuje tu czytelnika propagandą republikańską, że niby demokracja ma sens. I że jest wpisana nieodwołalnie w polskość. Widać też wyraźnie wpływ zaangażowania Ziemkiewicza w takie projekty polityczne, jak mityczna „Piwonia”, jak „Stowarzyszenie Endecja” czy tam nawet ten „Kukiz’15”. Paranoja jakaś to jest bo niby krytykuje RAZ kult wodza a Kukiz jest oparty na schemacie wodzowskim, zrzeszając zwolenników Kukiza. Krytykę działań tej formacji przeprowadził niejaki Piotr Wroński (https://www.youtube.com/watch?v=g-FclTsgVEg (link is external) https://www.youtube.com/watch?v=rTJSxO-aLgU(link is external) ), kto jest ciekawy to niech se ogląda.
Kaczyzm przeradza się obecnie w kaczafizm, a ten w kaczoryzm. Różni go od sanacji wrodzona łagodność. Nikogo nie bije, nie represjonuje, zrozpaczona tym kodomia sama kładzie się na ziemi i udaje nieżywą. Narastająca frustracja popycha kodersów do popełniania przestępstw, aby w ten sposób wymusić represje rządu. Za sanacji było jednak inaczej, owa Bereza, ów proces brzeski etc. Ziemkiewicz, przypuszczalnie niesiany falą bieżączki politycznej pomija w „Złowrogim cieniu...” fundamentalny wątek swej polityki: kapitalizm kompradorski i postkolonialność. O ile plugawość sanacji polega na represjonowaniu zasłużonych Polaków i patriotów jak Wincenty Witos, Wojciech Korfanty, gen. Rozwadowski o tyle teraz mamy inny podział: z jednej strony Polacy a z drugiej marchlewszczyzna kontynuująca tradycję „Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski”. Geniusze myśli polonofobicznej, wywodzący się z postkomuny, potrafią ubolewać z powodu zwycięstwa pod Grunwaldem, które dla nich jest klęską. Tryumf Krzyżaków spowodowałby bowiem likwidację polskości jako takiej. Trudno tu zatem snuć analogie ze sporami politycznymi z początków II Rzeczypospolitej. Tamte są tragiczne po prostu a tu mamy kompradorskie zryte berety.
II
Przejdźmy teraz do samego Marszałka. Wydaje się, że Ziemkiewicz snuje trafnie swoje wywody co wzbudza bezsilną furię sanacyjnych epigonów. W sposób syntetyczny przedstawia mechanizmy działania sanacji, które doprowadziły do jej szybkiej degrengolady. Cenne jest tu tez odmienne spojrzenie na lata spędzone w Sulejówku, na mechanizm utrzymywania kontroli nad armią. Zamach majowy jako wynik przypadkowego rozwoju sytuacji.
Piłsudskiego znajdujemy w książce Ziemkiewicza przekonanego o swoim geniuszu i niezdolnego do funkcjonowania w warunkach demokracji. Jego dzieje (Marszałka, a nie Ziemkiewicza) są tłem do zarysowania katastrofalnej koncepcji dyktatury moralnej. Kto ciekaw – odsyłam do tekstu. Może wydać się dziwne, że kontynuatorem tej idei był i Bronisław Komorowski i Donald Tusk. Sam wywód jest prowadzony w sposób w miarę przyzwoity. Nie poddaje się historycznej krytyce ze względu na brak przypisów. A przypis jest podstawowym elementem krytycznym Szczególnie poprawność średnika i pochylenia tekstu. Bez tego ani rusz. Maniera pisarska Ziemkiewicza polega na punktowaniu i segregowaniu, co powoduję furię piłsudczyzny. Nie ma tu znanego choćby z wywodów Edwarda Malaka pudrowania i lukrowania rzeczywistości. Wyjaśnione są zaś przyczyny obecności w życiu publicznym tytułowego frazesu. Wyjaśniona jest geneza pojmowania polityki jako wyrażania sprzeciwu wobec tego, czego nie chcemy i głośnego domagania się tego, co się nam należy. Tradycyjnie żaden krytyk nie zdołał obalić zasadniczych tez Ziemkiewicza, przyczepiają się zaś do tego i owego. W „Do Rzeczy”19/221 89-14 maja 2017 niejaki Krzysztof Masłoń epatuje chaosem poznawczym i brakiem elementarnej zdolności analizy i selekcji materiałów. Jeśli owa kiła była realna to miała istotny wpływ na zachowania Piłsudskiego, a tym samym na praktykę rządzenia sanacji itp. itd.
Tradycyjnie autor przeciwstawia Piłsudskiemu Dmowskiego, zdobywa się jednak na pewną krytykę poczynań międzywojennych endeków, co mu się chwali. Ogólnie stara się dostrzegać i plusy i minusy, co mu się chwali. Niestety zbyt dużą wagę przywiązuje do twórczości Tymoteusza Pawłowskiego, którego wizje są wątpliwe merytorycznie i niestety propagandowo wypaczone.
III
Wątpliwa może być, mająca zasadniczo marginalne znaczenie jednak, kwestia ofensywnych planów Rydza-Śmigłego w 1039 roku. Sprawa jest śliska, bo mamy wybór taki: albo ustawienie naszych wojsk było ofensywne albo głupie. Ziemkiewicz, pisząc precyzyjnie, twierdzi, że Rydz chciał wciągnąć Niemcy w zasadzkę i po okrążeniu i rozbiciu szpic pancernych uderzać na Berlin. Podobno są jakieś dokumenty z epoki, gdzie stoi co innego ale gdzie są? Czy są? Tego się nie dowiemy bo publikacja stosownego artykułu z objaśnieniem albo będzie w czasopiśmie popularnym, czyli bez tzw punktów. Czyli nie napiszą. Albo będzie w czasopiśmie specjalistycznym, którego nikt nie czyta. Internet tez się nie liczy.
RAZ opiera się na wywodzie Grzegorza Górskiego, który jest niedostępny, więc nikt nie wie, co tam jest. Trudno mi tu zająć jednoznaczne stanowisko. Jest to jakieś pola do dyskusji. Tymczasem na razie element piłsudczykowski często leci schematem i nie czytając książki zarzuca Ziemkiewiczowi odmawianie Piłsudskiemu Bitwy Warszawskiej, czego ów, wycwaniwszy się, jednak nie odmawia. Podsumowując mamy tu do czynienia z pozycją cenną, rozszerzającą horyzonty historyczne społeczeństwa. Pokazuje, dlaczego musimy zmagać się obecnie z owym tytułowym frazesem patriotycznym. Szczególnie redaktora Łukasza Warzechę atakują takimi frazesami. Ściąga on pelikany jak jakiś piorunochron.
Na zdjęciu: Ziemkiewicz przemawia do grona swych zwolenników w Krakowie 26.05.2017. Hala Wisły.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1137 odsłon