Kino porachunkowe

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kultura

Rozwija nam się tu ostatnio kino porachunkowe. Zajmuje się ono porachunkami z rzeczywistością, częstokroć krwawymi. Pora zadać pytanie, czy takie podejście twórcze ma sens i czy jest w jakimś stopniu twórcze? Psychoanaliza taka teraz jest: stajemy twarzą w twarz z sytuacjami z naszego życia (celowo tak napisałem, niech mi tu element nie jęczy). I może faktycznie poprzez zderzenie z naszą przeszłością nasze relacje z innymi zostaną uleczone, albo chociaż poprawione? Każdy musi ocenić sam.

Powiem bez wahania, że innowacyjna jest sama tematyka filmu: nie jest ona szczególna a ogólna: sytuacje z którymi w różnych konfiguracjach spotkał się każdy i każdy może się identyfikować. A tera będzie spoiler:

 

SPOILER

dalej czytasz na własne ryzyko, mogę być szczegóły fabuły i zakończenia:




Problemem naszego zaangażowanego kina o dzieciach/młodzieży są zwłoki [1]. Tzn żeby film był zaangażowany to musi ktoś umrzeć. Jak nie umiera to nie może być przesłania. I tak jest tutaj, ale nie do końca. No niestety finał jest najsłabszą częścią filmu, wzorowany na Zanussim czy tam kimś.

Powiedzmy sobie szczerze: każdy chodził do kościoła ale i każdy chodził do szkoły. I szkoła jest źródłem traumatycznych przeżyć, z którymi się musimy zmagać. Że niby wspomnienia są. I "7 uczuć" jest filmem właśnie o szkole. Tytuł przypomina mi mojego bloga: też jest luźno związany z treścią. Owszem, dzieci nie są uczone radzenia sobie z uczuciami i emocjami, no bo nie. Owszem, potem ludzie tego nie umieją. Aby ta prawda wybrzmiała reżyser Marek Koterski obsadził w rolach uczniów dorosłych aktorów, którzy grają a nie męczą się jak młodociani adepci sztuki aktorskiej. Mamy świadomość jakąś, że to jest z perspektywy dorosłych opisane. Tego co pamiętamy.

Scenariusz, również stworzony przez Koterskiego jest nieoczekiwanie dobry. O niebo lepszy niż scenariusz "Ostatniego Jedi". Disnej jakby chciał ratować obecną trylogię powinien zatrudnić Koterskiego. Ale widocznie nie chce (ratować). Jest on oparty na różnych dziecięcych odzywkach i sytuacjach. I to się chwali, nie silą się tam na jakąś autorską drętwą gadkę. Aktorzy też dają radę, wystarczy, że przypomnieli sobie dzieciństwo. Bardzo fajnie to wyszło.

Trzeba zauważyć, że film nie epatuje jakimś nie wiadomo jakim exscesem, epatuje typowymi sytuacjami. Powtarzam tą myśl, aby dotarło. Powiedzmy los psów to jest symbol deprawacji. Symbol wypaczania dzieci przez dorosłych. Dobrze, że nie poszli za modą i nie ma tu seksualnej deprawacji, bo by to było nudne już. Mamy szczeniaki za to. I jeszcze jest przedstawienie szkolne. Przedstawienie jest mistrzostwem świata i tak pokazać absurd szkolnych występów to trzeba umieć. Wątek drugiego garba dromadera.

Samo zakończenie podzieliło publikę. Osobiście podoba mi się łopatologiczne wyłożenie wszystkiego. Takie szkolne. Nie podoba mi się sam pomysł z samobójstwem. Wiecie, polska szkoła filmu zaangażowanego. Sala Samobójców. Nie nie nie. Dobrze, że nie do końca to wyszło ale złe wrażenie jest.

Co tam jeszcze na gorąco można: tak, film jest o Adasiu Miauczyńskim. Fajosko, bo nazwisko kojarzy się z miauczeniem. Nic z tego nie wynika jednak szczególnego, że Miauczyński. Tak, epizod gra Czarek Pazura. Tak, główną rolę gra młody Koterski, pod czujnym okiem tatusia nieoczekiwanie dobrze. Tak, różne elementy przeszłości są dopracowane. Łezka się w oku kręci. Tak, Krystyna Czubówna jest świetna. Tak, przeżywanie uczuć jest ważne. Tak, nawet Karolak zagrał coś tam z sensem. Pora teraz na kompleksową ocenę Adaś Miauczyński story, czyli wszystkie filmy o nim ciurem.

Zbudowany jestem na prawdę tym filmem. Kunszetem, z jakim pokazana jest typowość. Każdy tam się odszuka.

No to na razie tyle.

"7 uczuć", reżyseria: Marek Koterski; scenariusz: Marek Koterski

Na Filmwebie:

]]>https://www.filmweb.pl/film/7+uczu%C4%87-2018-810503]]>

Przypisy:
1 - Sala Samobójców, Haker, Enduro Boys....

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.9 (6 głosów)