Własny portal i drenowanie "bagna"

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Donald Trump nie zamierza odejść na polityczną emeryturę, a tym bardziej trafić na cmentarz historii. W nocy z wtorku na środę uruchomił własny portal o nazwie “Z biurka Donalda Trumpa” (]]>https://www.donaldjtrump.com/desk]]>).

Trump uruchomił własny kanał komunikowania się z sympatykami hasła “Ratuj Amerykę” na kilkanaście godzin przed decyzją komisji odwoławczej, która zablokowała go w środę po południu na Facebooku oraz Instagramie. Wszechwładna komisja obiecała wprawdzie w łaskawości swojej wrócić do sprawy za 6 miesięcy, ale za pół roku może być za późno, bowiem tak, jak obiecał, Trump zaczął drenować waszyngtońskie “bagno”, gdzie wszyscy znają wszystkich a jeden korumpuje drugiego.

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczął od czyszczenia aparatu Partii Republikańskiej z wrogich mu polityków, którym przylepił historyczną etykietkę RINO. Jest to trudno przetłumaczalna amerykańska alegoria polityczna. Historycznym symbolem Republikanów jest słoń, symbolem Demokratów jest osioł natomiast nosorożec (RINO wymawia się jak rhino) symbolizuje “Republikanów tylko z nazwy” (Republican in name only) i odnosi się do polityków, którzy zostali wybrani jako Republikanie, ale rządzą i głosują w Kongresie jak Demokraci.

Na czele listy nosorożców do odstrzału Trump umieścił Liz Cheney, liderkę grupy 10 republikańskich członków Izby Reprezentantów, którzy wraz z Demokratami głosowali w Kongresie za usunięciem go z urzędu. Teraz wspiera jej przeciwników w republikańskim klubie parlamentarnym i w Waszyngtonie już słychać głosy, że Liz Cheney jeszcze przed końcem maja straci wpływowe trzecie miejsce w klubowej hierarchii. Zza swojego biurka na nowym portalu pogłoski te Trump uznał za prognozę, że Cheney nie odważy się już kandydować w kolejnych wyborach.

Kolejny nosorożec i przeciwnik Trumpa z republikańskiego aparatu partyjnego, Mitt Romney został kilka dni temu wygwizdany na konwencji republikańskiej w stanie Utah, co Trump skwitował: “jak to miło”.

Opinia byłego prezydenta liczy się też w Teksasie. W pierwszej turze wyborów uzupełniających do Izby Reprezentantów, po niedawnej śmierci Rona Wrighta, zwyciężyła wdowa po nim Susan Wright, której Trump udzielił swego poparcia. Drugie miejsce zajął inny Republikanin. Kandydaci Partii Demokratycznej przestali się liczyć, co zostało uznane za poważną porażkę ekipy prezydenta Joe Bidena. Wśród odpadów znalazł się również kandydat popierany przez aparat Partii Republikańskiej, który poszedł do wyborów z hasłem walki z “kultem jednostki” Trumpa i zgarnął 3 procent głosów. Teraz Trump apeluje do swoich sympatyków, aby w drugiej turze również oddali głos na Susan Wright, gdyż “ona was nigdy nie zawiedzie”.

Wydarzenia ostatnich dni sprawiły, że nawet zdecydowanie wroga Trumpowi agencja prasowa Associated Press przyznaje, iż jego polityczna fortuna odmieniła się a wrogowie byłego prezydenta zostali zepchnięci do defensywy. W mediach społecznościowych Trump skutecznie przejął główne hasło przeciwników i obrócił je przeciwko nim. Teraz “Wielkie kłamstwo”, to nie jest już narracja o rzekomo sfałszowanych wyborach prezydenckich, tylko twierdzenie, że były one uczciwe.

W waszyngtońskim “bagnie” niechęć do Trumpa trwa nadal, czego odbiciem są różne sondaże oraz wypowiedzi ekspertów i obserwatorów, ale na prowincji, zwłaszcza w hrabstwach, gdzie mieszkają ludzie o konserwatywnych poglądach, opowiada się za nim 8 na 10 szeregowych Republikanów. Associated Press stwierdza z niepokojem, że wśród lokalnych aktywistów Trump ma jeszcze więcej sympatyków, ale pociesza się opiniami znawców politycznego marketingu, których zdaniem popularność Trumpa spadnie z biegiem czasu, a przecież do wyborów jest jeszcze trzy lata. Sam Trump jeszcze nie zadecydował, czy w 2024 roku stanie w prezydenckie szranki. Prognozuje tylko, że przyszłe wybory wygra kandydat Republikanów i nie będzie to nosorożec.

Premiera: ]]>www.tysol.pl]]>

Brak głosów