IZRAEL OBRAŻA OFIARY ZAGŁADY...

Obrazek użytkownika Obywatel Cohen
Kraj

     Nawet gdyby naiwnie z całą powagą potraktować żydowskie zastrzeżenia dotyczące nowelizacji ustawy o IPN i nie upatrywać w całej tej awanturze jakiegoś drugiego dna, to wykorzystanie do ich nagłośnienia uroczystości rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau jest rzeczą niesłychaną. Myślę nawet, że bełkotliwy charakter wystąpienia pani ambasador Azari tylko po części wynikał z problemów językowych. Mowa ciała pani ambasador zdradzała bowiem jej stan nerwowego pobudzenia. Myślę, że paraliżowało ją poczucie całkowitej niestosowności przesłania, z którym tu i teraz przyszło jej wystąpić. Sprawa, którą wniosła tak nieoczekiwanie na polsko-izraelską agendę, to zgodnie z dyplomatycznym elementarzem (pomijając już absurdalność zastrzeżeń strony żydowskiej) klasyczna materia do cichych gabinetowych negocjacji - zwłaszcza pomiędzy przyjaciółmi, czy jak chcą nawet niektórzy, pomiędzy sojusznikami. W ostateczności zastrzeżenia można było zawrzeć w nocie dyplomatycznej. Trudno wyobrazić sobie, by władzom Izraela ten elementarz nie był znany. Tymczasem w jakimś celu, niewątpliwie dla spotęgowania politycznego efektu, zdecydowano się na wywołanie skandalu, całkowicie instrumentalnie wykorzystując przy tym pamięć o ofiarach niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.

     Nie sposób nie zadać sobie pytania: o co chodzi? Po co ta cała awantura? Odwrotnie proporcjonalnie do zamętu, jaki wywołała, sprawa wydaje się dość oczywista - to literalne spełnienie zapowiedzi sprzed lat jednego z liderów żydowskich środowisk, że Polska będzie upokarzana na arenie międzynarodowej dopóty, dopóki nie uczyni zadość wiadomym roszczeniom restytucyjnym. Jak wiadomo akcja-restytucja nabrała właśnie nerwowego przyśpieszenia, co widać w senacie i kongresie Stanów Zjednoczonych. Zapewne zadecydowała obawa, że to już ostatni moment, by w miarę wiarygodnie móc przekonywać, że odzyskane dobra mają służyć ocalałym z holocaustu. Nowum polega na zaangażowaniu po raz pierwszy przez stronę żydowską autorytetu państwa Izrael, co zapewne ma służyć postawieniu sprawy na ostrzu noża i stanowić użycie ostatecznego argumentu o mocy "bomby atomowej". Potwierdza to nerwowość strony izraelskiej i prawdopodobnie jej przekonanie, że administracji amerykańskiej może zabraknąć wystarczającej determinacji w realizowaniu izraelskich interesów.

     Twierdzę, że podjęcie sprawy restytucji mienia przez izraelskie czynniki oficjalne to swoisty przejaw desperacji i słabości strony żydowskiej, co winno skutkować utwierdzeniem polskiego stanowiska o konieczności rozwiązania problemu wyłącznie na gruncie obowiązującego w Polsce prawodawstwa.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)