CZY FRANCUZI PORZUCĄ FRANCJĘ?
Od czasów "nieumierania za Gdańsk" ucieczka jest pierwszą i najbardziej naturalną dla Francuzów reakcją na wojenne zagrożenie. W roku 1940 okazało się, że w maleńkim Vichy jest dość miejsca dla całej wielkiej Francji, więc tam schroniła się na czas wojny. Po wyzwoleniu przez aliantów Francuzi z właściwym sobie wdziękiem powrócili do Paryża i natychmiast przypomnieli sobie, że są światowym mocarstwem. W przypadku kryzysu algierskiego sytuacja była znacznie prostsza - mocarstwo zrezygnowało z kolonii i wycofało się do metropolii, rozpoczynając tym samym proces dekolonizacji. Generałowi de Gaulle i jego wielkiej Francji znów przyniosło to podziw i uznanie całego postępowego świata. Minęło kilkadziesiąt lat i Francuzi znów stoją przed wojennym wyzwaniem, ich wygodnemu i pełnemu przyjemności życiu zagraża wojowniczy islam. Nie da się ukryć, że rozpaczliwy stan dzisiejszej Francji jest w oczywisty sposób skutkiem tej historycznej rejterady z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Wydawało by się, że wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenie całego kraju świadczy o tym, że Francuzi świadomi są powagi swojej sytuacji. Tymczasem znów przypomniał o sobie "syndrom Vichy". Przypadek Calais pokazuje, że mamy do czynienia z państwem nie tylko teoretycznym, ale wręcz upadłym. Otóż, to europejskie, rzekomo wzorcowo zorganizowane, państwo mimo zaangażowania całego swojego aparatu, w tym także wojska, nie jest zdolne zapewnić w kluczowych miejscach na swoim terenie elementarnego porządku i bezpieczeństwa. W efekcie, pomimo obowiązywania zaostrzonego prawodawstwa, toleruje dzikie watahy nielegalnych imigrantów bezkarnie narażających życie, zdrowie i mienie obywateli Unii Europejskiej.
Zastanawiam się, jaką drogę ucieczki wybiorą pozbawieni woli walki i oporu Francuzi tym razem. Czy przełamią swoją niechęć do nauki angielskiego i przeproszą się ze Stanami Zjednoczonymi? Czy wzniosą się ponad swoje uprzedzenia i zechcą uznać, że takie kraje jak Polska, to też rodzima Europa. A może jednak najłatwiej będzie zrezygnować z wieprzowiny i tak ważnych, niedawno wywalczonych, swobód seksualnych, by pozostać na miejscu, u siebie w domu. No ale, tak czy siak, języka obcego trzeba będzie się nauczyć. Zgroza... Jak to będzie po arabsku?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1269 odsłon