Mury, co rosną

Obrazek użytkownika miarka
Świat

Elig w swoim wpisie http://niepoprawni.pl/blog/elig/a-mury-rosna-rosna-rosna podała szereg faktów, ale w takiej ilości, że  raczej zaciemniają, jak wyjaśniają sytuację „murów, co rosną”. A to wyjaśnienie jest konieczne, bo pojawia się ogrom odniesień do naszej polskiej sytuacji.

 

„Mury” ukraińskie to bzdura.

Oczywiście w tym konkretnym przypadku powód jest jasny”. 

Wcale nie jasny. Jakby Rosja chciała atakować, to by to zrobiła zanim by powstały. A jeśli będzie chciała zaatakować, to żadne mury jej nie powstrzymają (na co się przydała linia Maginota?). Na tezie o istnieniu zagrożenia ze strony wroga zewnętrznego stoi wiele ideologii, wiele oszustw.

Nie znamy planów Rosji, ale te „mury”o tylko wydawanie przez Poroszenkę nieswoich pieniędzy, żeby „rewolucjoniści” na bazie zagrożenia mogli umacniać swoje pozycje wewnętrzne, nadto aby przy tym jacyś „wybrani” mogli zarobić kosztem długów państwa, długów które będą na wieeeeeele lat zniewalały kraj na bazie faszystowskiego mechanizmu „prywatyzacji zysków, a uspołeczniania strat”, aż i z kraju zostanie „h..., d... i kamieni kupa”.

 

U Kaczmarskiego mury rosły tylko „w starym świecie”, świecie niewolniczym. Ich runięcie miało go pogrzebać. W czasach wolności miało być bez murów.

I przyszła wolność, ale od razu zdradziecko lansowana jako swawola moralna, a nie jako wolność ograniczaną tylko nieodłączną od wolności odpowiedzialnością, a więc wolność  działań w sprawach dobrych, ważnych i konstruktywnych. I nie przyszła oczekiwana zamożność, a nawet ostro zaczęto od razu pozbawiać nas własności.

I przyszło, ale nie to, co najlepsze i upragnione – bo znaliśmy to jako wyidealizowane, a przyszło to, co najgorsze, oszukańcze i brudne, rozpustne i samoztraceńcze, nadto co zdradziecko agresywne, a nie pokojowe.

I padły mury, ale słabych państw, które granicami broniły się przed zalewem produkcji nieuczciwie konkurencyjnych gospodarek. (przedziwne, że z czasem „słabymi” okazały się wszystkie państwa Zachodu, które wprawdzie zyskują na kolonizacji takich państw jak Polska, tylko ich zyski toną w przepastnych gardzielach banksterów i innych korporacji prywatnych, a one same jeszce się zadłużają nad wszelką mmiarę).

Zaczęły się ich problemy z bezrobociem i utratą wpływu na podstawowe funkcje swoich państw. Zaczęły znów dominować kraje kolonialne. Zaczęło się znów niewolnictwo – i to większe jak za czasów „strefy wpływów ZSRR), nadto korporacje prywatne „załatwiają sobie” państwowo chronione zasady „wolnego handlu” nawet bez wiedzy obywateli państw (typowe dla faszyzmu – bez demokratycznej kontroli obywatelskiej, bez władzy bezpośredniej Suwerena w tych państwach „demokratycznych fasadowo/liberalnie/po zachodniemu”).

Tak właśnie już zaczął swoje rządy faszyzm – korporacjonizm-syjonizm-globalizm a szykują jeszcze ponadpaństwowy rząd światowy oparty o skorumpowane, mafijnie działające organizacje międzynarodowe – kolejną superutopię.

Za chwilę takimi murami otoczą się w swoich superenklawach z superschronami superbogacze, co okradli świat i jeszcze się chcą w nim urządzać zachowując niemoralne, niesprawiedliwe zdobycze.

 

Za takich „superbogaczy” usiłują uchodzić i niektóre państwa (raczej ich władze i związane z nimi korporacje prywatne - choć wchodzą tu w rachubę i korporacje państwowe a zwłaszcza ponadpaństwowe). 

Wielki mur chiński miał chronić ich cywilizację. Przetrwał wiele lat, bo i cywilizacja była wysoka i było ich stać na taką obronę. Stracił swój potencjał, bo przerosła go cywilizacja zachodnia, zwana też łacińską.

Ta też upada – od wewnątrz (choć i od wewnątrz może przyjść jej ratunek, o ile zmieni myślenie i odrzuci narrację propagowaną przez wroga wewnętrznego.

Socjalizmy trwają tylko tyle, na ile wystarcza im kapitału do trwonienia. A do tego ...moralności. To samo jest w ogóle z faszyzmami.

A utrzymanie murów (fortyfikaji, zasieków, rowów)  kosztuje... Nadto superbogacze mają swoje superpotrzeby. Mają też supernawyki do superpasożytnictwa. Mają też swoje faszystowskie skłonności do superzbrodni, po superludobójcze plany „depopulacji od 6 do 6,9 miliardów „konkurentów” (na 7 możliwych)”.

Czyż nie wyległo im się jeszcze w ich bestialskich  łbach, że zbrodnia będzie tańsza „w utrzymaniu” od murów, a wszczepienie „pierwszym naiwnym” – zwłaszcza zaś tym, co przeżyją „pierwsze wyludnienie” czipów z nadajnikami podającymi „ochronie” ich lokalizaję uczyni bezpiecznymi miejscami i superenklawy superbogaczy i „supernadludzi względem podludzi”? (oczywiście jak znajdą sposób na rozmnażanie się, bo ludzi szybko zabraknie – zdegenerowany superlewak Hartman zapowiadał, że ludźmi przestaną być dzięki postępom genetyki. Pewnie i po to potrzebne im eksperymenty z in vitro na masową skalę i na koszt podatników). 

Czyż te czipy to nie zamiennik tych murów tylko w głowach ludzi?

Może to być i dosłowne – jako mur psychologiczny nie do przekroczenia przez ludzką wolę (czy nakaz dla woli zrobienia czegoś) - przecież taki czip musi mieć i możliwości kierowania do mózgu przekazów podprogowych, wpływających na wybory, a nie rejestrowanych przez świadomość, działających jak hipnoza.

I to się już zaczęło – w USA – na razie na chętnych, ale „Trwają na całym świecie (również w Polsce) pilotażowe programy”, przymusowo są już dla niektórych chorych (choć to jeżeli jest czasowe a motywowane potrzebą pacjenta można jeszcze zrozumieć).

Wiąże się to z ich płatnościami, więc jest wygodne, bo nie trzeba nosić pieniędzy, ani kart – gorzej że to zarazem totalna kontrola – totalny koniec wolności. A zarazem pełna i bezkarna swawola dla faszystów – świat będzie szedł na dno, a oni wciąż na pokładzie...

Zresztą to i wyjaśnia, po co ten gender. Przecież to promocja bezwstydu, a więc i rezygnacja i z kultury osobistej, i z intymności. Nadto przyzwyczajanie do utraty jakiejkolwiek osobowości, jakiejkolwiek godności, jakiejkolwiek kontroli nad swoim życiem, jakiegokolwiek samostanowienia. Po takiej „genderowej obróbce duchowej” może już nie być czego bronić przed czipowaniem. Ba – kandydat do zaczipowania może tego pragnąć, bo znajomość preferencji innych zaczipowanych może być bardzo przydatna – choć i bardzo niemoralna.

Nawet bez jakichś hartmanowskich genetycznych hybryd ludzko-zwierzęcych, czy ludzko-roślinnych, taki „człowiek z czipem” już nie będzie człowiekiem.

Nawet niewolnik ma ludzkie uczucia, świadomość rzeczywistości, rozum i wolną wolę – ma możliwość powiedzenia „nie” (choć go to może drogo kosztować) – zaczipowany (może nie od razu i nie we wszystkim), nie będzie miał władzy nad sobą - będzie automatem – bezduszną maszyną i kierowaną bezpośrednio przez maszynę.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (3 głosy)