Wirujący protest
Mama Łukaszka nie ustawała w wysiłkach przeciągnięcia jeszcze kogoś z rodziny na swoją stronę. Próbowała długo z Łukaszkiem, ten jednak okazał się nad wyraz oporny jesli chodzi o kształtowanie światopoglądu na modłę europejską. W związku z tym mama spróbowała taktykę i zabrała się za siostrę Łukaszka.
W dzień noworoczny zabrała siostrę Łukaszka na spotkanie opłatkowe pewnej awangardowej partii politycznej.
- Opłatek??? W Nowy Rok??? - nie mógł uwierzyć dziadek Łukaszka.
- A co, zawsze musi być dwudziestego czwartego? - wzruszyła ramionami mama. - Trzeba być w awangardzie! Zresztą to i tak nie będzie taki tradycyjny opłatek. będziemy się łamać wafelkami!
I poszły.
Kiedy wróciły siostra nie mówiła nic tylko chodziła zamyślona.
- Dobry znak, spodobało jej się - zatarła ręce mama Łukaszka.
A tuż po Nowym roku wybuchła kwestia protestu. Parlamentarzyści awangardowej partii wpadli na pomysł, że w święto Trzech Króli zablokują wejścia do szkół w całym kraju.
Akcja ta nie spotkała się ze zrozumieniem Hiobowskich.
- Przecież w Trzech Króli szkoły i tak są zamknięte - zauważył tata Łukaszka.
- To dobrze! Protest nie będzie taki dotkliwy! - mama walczyła o dobre imię awangardowej partii.
- Jakby nie mogli zablokować szkół w normalny dzień - sarkał Łukaszek. - Sam bym się przyłączył.
- No jakoś o tym nie pomyśleli, czemu mnie to nie dziwi - wycedziła z ironią babcia Łukaszka.
- To dobrze! Nie będzie wciągania młodych w politykę! - nie poddawała się mama.
- Mnie wciągnęłaś - zauważyła z pretensją siostra Łukaszka.
- Już tak nie narzekaj, bo codziennie biegasz na zebrania! - odcięła się mama. - Nikt cię tam chyba pod pistoletem nie trzyma?
- Ano nie - przyznała siostra, która faktycznie codziennie udawała się na spotkania partii awangardowej.
Aż wreszcie nadszedł dzień szóstego stycznia. Wbrew wszelkim przewidywaniom siostra Łukaszka nigdzie się nie wybierała. Po prostu prawie cały dzień siedziała w fotelu smutno wzdychając.
- Wywalili ją, ja wam to mówię - wróżył świszczącym szeptem dziadek Łukaszka.
I nikt by się nie dowiedział co się tak naprawdę stało, gdyby nie pewna wieczorna wizyta.
Gdy mama Łukaszka ujrzała przez wizjer kto zadzwonił do ich drzwi to aż się zakrztusiła kanapką z bezglutenową mielonką.
- Wiceprzewodnicząca partii!
Mama Łukaszka przełknęła resztę kanapki i odryglowała zamek.
- Ja tylko na chwileczkę - oznajmiła pani wiceprzewodnicząca zgrabnie wpasowując biodro w szczelinę tak, aby nie można było zamknąć drzwi. - Chodzi o pani córkę. Przychodzi na nasze spotkania partyjne i...
- Proszę do środka - i mama Łukaszka poprowadziła panią wiceprzewodniczącą do kuchni.
- Jak się nazywał ten film z Patrickiem Swayze? - strzeliła pytaniem pani wiceprzewodnicząca.
Hiobowscy byli skonsternowani.
- "Wirujący seks"? - odezwała się babcia Łukaszka z lekka zaczerwieniona. - No co? - rzuciła przyglądającej się rodzinie i wróciła do gotowania budyniu.
- O, właśnie! Jak już mówiłam, chodzi o pani córkę?
- Ona ma z kimś wirujący seks? - spytała słabym głosem mama Łukaszka.
- Niezupełnie. Bo nie wirujący, tylko taki...
- Rotacyjny - podpowiedział Łukaszek.
- O, dziękuję ci chłopcze! Tak, rotacyjny. Prowadzimy rotacyjny protest tych wejść do szkół. No i przewodniczący nam zaginął. Miał przyjść, a go nie ma.
- No ale co to ma wspólnego z seksem i naszą... - zaczął dziadek i urwał bo nagle wszyscy dostrzegli co wspólnego mieć może.
- Właśnie - pokiwała głową pani wiceprzewodnicząca. - Ja też kiedyś byłam taka jak ona. Też kiedyś w czasie protestu rotacyjnego stwierdził, że teraz protestują inni, a my... On... Ja... Zabrał mnie na egzotyczną wyspę.
- I co tam robiliście? - spytał ciekawie Łukaszek.
- Łukasz! - huknęli Hiobwscy.
- No co? Pytam się tylko.
- Nie, nie! Niech wie! Niech państwo też wiedzą! On... Tam... Blokował mi mównicę jak szalony!
- Jaką mównicę? - nie zrozumiał Łukaszek.
- Aparat mowy.
- Kiedyś blokowali drogi - wtrącił dziadek.
- Drogi też blokował.
- Jakie?
- Oddechowe. Moje.
- Czym???
- Organem - pani zaczęła nerwowo skubać mankiety. - Czy musimy wchodzić w detale? To niezręczne dla mnie. Chciałam państwa ostrzec, ale obawiam się, że jest za późno. Właśnie się dowiedziałam, że przewodniczący ma przerwę w protestowaniu i udał się rotować kogoś... Przepraszam... Zapewne pojechał gdzieś z państwa córką na jakąś egzotyczną wyspę!
- Ależ to niemożliwe! - odezwała się mama. - moja córka jest cały dzień w domu!
- O - odparła słabo pani przewodnicząca. - Czy to pewna informacja? Z jakiego źródła? Twitter?
- Żaden Twitter, tam siedzi, o, widzi pani.
I uchylili drzwi do pokoju. Siostra Łukaszka siedziała w fotelu podparłszy śliczną główkę śliczną rączką.
Tata Łukaszka podszedł do niej i w kilku zdaniach nakreślił całą sytuację.
- Tak, coś mówił - przyznała apatycznie siostra Łukaszka. - Ja się chyba wypiszę z tej partii. Ach, ten przewodniczący... Co on mi naobiecywał... Że będzie fajnie, że będzie super...Że te święto Trzech Króli będzie niezapomniane. A tymczasem takie nudy...
- Ale co on pani dokładnie mówił? - nie wytrzymała pani wiceprzewodnicząca. - Podobno mieliście lecieć na jakąś egzotyczną wyspę. Widziano go dzisiaj na lotnisku! Miał bilety!
- Co też pani opowiada! Kazał mi cały dzień spędzić na kostiumie kąpielowym!
Siostra wstała i oczom zebranych ukazał się wygnieciony strój plażowy.
- Co to jest???
- Bikini.
--------------
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
http://grunt-rola.blogspot.com
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1920 odsłon
Komentarze
@ Marcin B. Brixen
7 Stycznia, 2017 - 02:19
To już lepiej miała ta pani co nie opuszczając kraju, spędzała wakacje na Krecie.