WYBORY 9 CZERWCA, czyli CHŁOP POTĘGĄ JEST I BASTA

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Mam nadzieję, że kłamstwa Tuska dotarły już do świadomości większości polskiego społeczeństwa, ale w obliczu rosnących cen i nadchodzących podwyżek warto je jeszcze raz przypomnieć. W czerwcu 2022 roku Tusk obiecywał benzynę po 5 zł za litr. W styczniu 2023 roku w kampanii wyborczej podczas spotkania z wyborcami w Siedlcach podtrzymał swoją obietnicę mówiąc: „Mogę to powtórzyć, dziś benzyna byłaby po 5,19 zł. I mogę to powiedzieć z całą odpowiedzialnością. Dzisiaj, gdybym był premierem to rachunki za prąd i za gaz mogłyby wynosić połowę tego co wynoszą teraz”. Już na samym finiszu kampanii przekonywał, że: „Te marzenia to nie są wielkie ideologie, wielkie pretensje. Ludzie w Polsce chcą po prostu żyć godnie, normalnie. Chcą zarabiać na życie, które nie przypomina dramatu, myślenia, czy starczy do pierwszego. Te 100 dni, 100 konkretów doprowadzą do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu”.

Ostatnio będąc na giełdzie kwiatowej byłem niechcący świadkiem pełnej emocji rozmowy dwóch małżeństw w średnim wieku. Z tej wymiany zdań przebijało zdziwienie i wściekłość. Oni nie mogli pojąć jakim człowiekiem musi być Tusk, skoro po takiej serii wyjątkowo bezczelnych kłamstw nie ma żadnych oporów, aby stanąć przed Polakami i patrząc wprost w oko kamery zachowywać się tak jakby się nic nie stało. Zastanawiam się ile jest w Polsce takich osób, które tego wysługującego się Niemcom oszusta muszą odkrywać na nowo? Przecież ten patologiczny szkodnik i kłamca grasuje po Polsce już od niemal 40 lat, a w ilości problemów, szkód, strat i nieszczęść jakie sprowadził na Polskę i Polaków jest niedoścignionym rekordzistą. Ja rozumiem, że w emocjach całe odium za krzywdy spada na niego. Bardzo dobrze, że tak się dzieje, ale warto byłoby zawsze na koniec uzmysłowić sobie, że to nie Tusk tylko jego niemieccy mocodawcy zlecają mu tę brudną i czasami mokrą robotę. On jest tylko ich tępym narzędziem i na pewno nie możemy powiedzieć, że jest narzędziem bezwolnym, biernie wykonującym rozkazy padające z Berlina. Jego ewidentnie ta antypolska robota rajcuje. Jednak nie zmienia to faktu, że tak naprawdę to Niemcy wygrali wybory parlamentarne  w Polsce i to oni rękoma Tuska i jego bandy doprowadzą do tego, że fabryki w Polsce będą padać, bezrobocie i inflacja rosnąć, a stopa życiowa spadać. Nie będzie ani wielkiego hubu komunikacyjnego jaki zapowiadał projekt CPK, ani rozbudowy portu kontenerowego w Świnoujściu, ani użeglownienia Odry. Rozwój Polski musi zostać z rozkazu Berlina szybko zatrzymany, tak jak wzrastająca w ostatnich latach atrakcyjność życia w Polsce. Na naszych oczach Niemcy rękoma Tuska dokonują w Polsce gospodarczej rebelii i sabotażu. Jesteśmy niszczeni na własne życzenie wyrażone w wyborach z 15 października 2023 roku, sponsorowanych pieniędzmi Brukseli i Berlina.      

Po napaści na Polskę polityka niemieckiego okupanta przybrała niezwykle represyjny i zbrodniczy charakter. Heinrich Himmler otwarcie mówił, że obowiązkiem niemieckiego narodu jest zagłada Polaków. „Polacy zostaną starci z powierzchni ziemi „- deklarował. Zanim się to stanie Polacy mieli zostać najpierw pozbawieni tożsamości narodowej i kulturowej by stać się ciemną masą niewolniczo pracującą dla „niemieckich panów”.  Oczywiście nie porównuje „jeden do jednego” okresu niemieckiej okupacji z dzisiejszymi czasami, ale musimy sobie uświadomić, że Niemcy od wieków są do nas wrogo usposobieni i traktują nas jako przeszkodę dla swoich imperialnych celów. Podporządkowanie sobie Polski to ich odwieczny plan i zadanie. Zmieniają się tylko czasy, a w związku z tym i metody. To dążenie do marginalizacji Polski i imperialne apetyty przejawiają się czasami w najmniej oczekiwanych momentach i miejscach. W lutym 2019 roku podczas wizyty w Japonii ówczesna kanclerz Niemiec i wielka protektorka Tuska, kanclerz Angela Merkel powiedziała: „Właściwie jesteśmy prawie sąsiadami. Znajdujemy się daleko od siebie, pomiędzy nami jest tylko Rosja”. Co bardziej czujni i niezależni dziennikarze pytali wtedy: „A co z Polską, Ukrainą i państwami bałtyckimi? Jak można w taki sposób lekceważyć niepodległe i suwerenne państwa? A może Niemcy wyznaczyli już tym państwom rolę swoich kolonii? A może niemiecki imperializm tylko umiejętnie udaje, że został na wieki wieków uśpiony”?    

Jesteśmy dzisiaj w punkcie zwrotnym historii zarówno dla Polski jak i dla Europy, a 9 czerwca wybory do Parlamentu Europejskiego odpowiedzą na pytanie: w jakim stopniu Polacy i Europejczycy zdają sobie z tego zagrożenia sprawę? Ilu Polaków i Europejczyków rozumie, że przyszło nam walczyć z neokomuną, która okupując UE już w oficjalnych dokumentach odwołuje się do manifestu komunistycznego Altiero Spinellego, który już 80 lat temu twierdził, że: „Kwestia, która musi być rozwiązana jako pierwsza, to zniesienie podziału Europy na suwerenne państwa narodowe. W przeciwnym razie postęp osiągnięty w innych dziedzinach będzie jedynie pozorny”. Niemcy bardzo umiejętnie grają i sterują tym komunistycznym szaleństwem słusznie zakładając, że w ten sposób Europa może wpaść w ich pazerne i żądne hegemonii łapy. Marzy mi się, żeby Polacy na masową skale rozpoznali w końcu to śmiertelne zagrożenie i 9 czerwca ruszyli do urn głosując przeciwko niemieckim sługusom i zdrajcom z KO, Polski 2050, PSL i Lewicy. Będziemy wybierali 53 europarlamentarzystów i dobrze, żeby większość stanowili tacy, którzy rzeczywiście będą bronić suwerenności Polski. Do tej pory wyglądało to różnie. Najczęściej lewactwo i liberałowie od Tuska wysługiwali się Berlinowi i Brukseli z zapałem, zaś frakcja premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy robiła to samo, ale krzywiąc się i  usprawiedliwiając każde kolejne ustępstwo jakąś tajemną taktyką i strategią. Niestety, ani raz nie starczyło im odwagi, aby skorzystać z prawa do weta. Cóż to za różnica skoro to samo robią jedni i drudzy, tyle, że jedni chętnie a drudzy niechętnie?   

W wyborach do PE z 2019 roku mapa polityczna Polski wyglądała nieco inaczej. Wybieraliśmy 52 europosłów z czego 27 mandatów przypadło Komitetowi Wyborczemu Prawo i Sprawiedliwość, 22 mandaty Koalicyjnemu Komitetowi Wyborczemu Koalicja Europejska, PO, PSL, SLD i Zieloni oraz 3 mandaty Komitetowi Wyborczemu Wiosna Roberta Biedronia. Wtedy nie trwała na Ukrainie wojna i nie istniała powszechna świadomość, co do odpowiedzialności za te wojnę Niemiec, które flirtowały z Putinem, robiły z nim interesy, budowały na terenie Rosji nowoczesne poligony, na których szkolili się barbarzyńscy najeźdźcy. Mało tego, Niemcy i Francja omijały embargo na dostawy broni do Rosji. Dlatego za wyjątkowo cyniczne uważam wypowiedzi oszusta Tuska, który szukając poparcia przed zbliżającymi się wyborami straszy Rosją choć sam na rozkaz Berlina tulił się do Putina. Nagle stal się przeciwnikiem paktu migracyjnego i „Zielonego Ładu”, a gdy tylko odbędą się już wybory znowu jak przystało na kłamcę i niemieckiego lokaja zaśmieje się nam wszystkim prosto w twarz. On dzisiaj z wyuczonym dramatyzmem w głosie mówi: „Te wybory, nie każdy w to może uwierzy, nie do każdego może to dociera, ale te wybory są jednymi z najważniejszych w historii Polski powojennej, mimo że są to wybory do Europarlamentu, więc wydawałoby się, że do miejsca i spraw, które są dość odległe od codziennego życia. Nigdy te sprawy, które będą rozstrzygały także w PE, w całej Europie, we wszystkich europejskich stolicach, nigdy nie były tak ważne i nie miały tak radykalnego wpływu na nasze codzienne życie, jak właśnie teraz, w czasie wojny, zagrożeń, o jakich Europa nie myślała jeszcze kilka lat temu. Jeśli będziemy słabi, skłóceni, podzieleni, niezdolni do zorganizowania obrony na poziomie naszego kraju i całej Europy, tak to będzie wojna”.
O organizowaniu obrony przed Rosją mówi dzisiaj człowiek, który pomagał Angeli Merkel budować pozycje Putina i jest odpowiedzialny za likwidację jednostek wojskowych na wschodniej flance NATO oraz zwijanie polskiej armii do tego stopnia, że wszystkich żołnierzy zdolnych do walki i chwycenia za broń można było w czasie jego rządów pomieścić na Stadionie Narodowym w Warszawie. Który to już raz diabeł Tusk ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni?

Czy znowu wielkomiejski elektorat 9 czerwca da się uwieść temu niemieckiemu delegatowi ds. likwidacji państwa polskiego? Moim zdaniem cała nadzieja na ocalenie Polski spoczywa w rękach mieszkańców polskiej wsi, którzy udowodnili, że potrafią kierować się zdrowym rozsądkiem i tak zwanym chłopskim rozumem. Oni „Europę Ojczyzn” słusznie rozumieją również jako „Europę Ojcowizn”. Co prawda 60 proc. (23,1 mln) Polaków mieszka w miastach, ale w tych najbardziej kosmopolitycznych powyżej 200 tys. żyje 10,7 mln. Wieś to 40 proc (15,3 mln) Polaków, a małe miasteczka poniżej 20 tys. mieszkańców to kolejne 5 mln. Myślę, że 9 czerwca mieszkańcy polskiej wsi udowodnią, że: „Chłop potęgą jest i basta” - jak mówił Gospodarz do marginalizującego rolę chłopów Poety w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego.

Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (15 głosów)

Komentarze

Jednak warto zauważyć , że polscy rolnicy niestety nie zdążyli lub nie dali rady zarejestrować własnego komitetu wyborczego przed wyborami do bundes-ojro-parlamentu !A tu poza postkomuszym warszafkowym układem politycznym (czyli partyjek knesejmu), mamy jedynie dwa komitety wyborcze, programowo stojące z Polską Racją Stanu.  Już reprezentatywne nie wyłącznie dla sitw nomenklatury urzędniczej Warszafki i ośrodków wojewódzkich  ,ale  dla całego Kraju i ogółu Polaków : 

Komitet Wyborczy Polexit lista nr 4

lub

Komitet Wyborczy Normalny Kraj lista nr 8

A konkretnie już na kogo imiennie samemu głosować, polecam i zweryfikować wg list kandydatów indywidualnie samemu po weryfikacji dostępnych informacji w  internecie .

pozdrawiam,

Vote up!
4
Vote down!
0

E.Kościesza

#1660735

Warunkiem wstępnym do zniewolenia każdego kraju jest likwidacja jego elit przywódczych i intelektualnych, po czym następuje podmiana tożsamości narodowej podbitego narodu na tożsamość niewolnika, który oprócz pragnienia przeżycia, nie ma żadnych innych pragnień. Dwa pokolenia później dawni niewolnicy czują się już integralną częścią narodu okupanta. To zjawisko dobrze widać w byłych republikach radzieckich, w których nawet dzisiaj część ludności, mimo że etnicznie obca Rosjanom, nadal bardzo tęskni za CCCP.

W Polsce dokonywana jest brutalna podmiana polskiej tożsamości narodowej na czysto demagogiczną tzw. tożsamość europejską. Inaczej nie da się Polaków pokonać. Sowieci usiłowali hurtowo zrobić z nas homo sovieticusów, ale bez większych sukcesów. Teraz
inni podejmują to utopijne wyzwanie i od 20 lat wmawiają nam, kim powinniśmy być
Unijni ideolodzy znaleźli w Polsce kolaborantów, którzy biorą ten neomarksistowski
dogmat za dobrą monetę, zwłaszcza gdy jest ona wypłacana w euro i bez pokwitowania.
Koalicja 13 grudnia rozpoczęła furiacki atak na wszystko, co od przeszło 1000 lat jest każdej Polce i każdemu Polakowi bardzo bliskie i drogie. To zamach na polskość za garść srebników. Unijna ideologia niewiele różni się od tej bolszweickiej, „kto nie z nami, ten wróg narodu”, i od razu stygmatyzowany jest na populistę, ekstremistę i neofaszystę. Patriota dla lewaków, to synonim faszysty. Odwracanie znaczenia pojęć należy do starego i stałego repertuaru marksistowsko-leninowskiej propagandy.

Niemcy mają ambicję, w tym przypadku świra, żeby konkurować z Chinami Ludowymi
i z USA jak równy z równymi, a warunkiem tego wariactwa jest, żeby cała Europa na nich pracowała, a Rosja znowu ściśle z nimi współpracowała. Wszystko inne to; fikcja, fasada i pic na wodę fotomontaż, jakby to Grzegorz Braun zdefiniował. Dla tego to właśnie szczytnego celu narody Europy powinny się, według Niemców, odnarodowić i potulnie wykonywać dyrektywy i normy płynące prosto z centrali KC UE w Brukseli. Każda próba uwolnienia się z podwójnego nelsona nałożonego Polsce przez Niemcy przebrane za UE, kończyła się zawsze dla Polski fiaskiem. Śp. pamięci prezydent Lech Kaczyński szukał alternatywy dla Niemiec w Izraelu, Ukrainie i Litwie. Zapowiadało się to wtedy obiecująco, a dzisiaj te kraje nie są Polsce przyjaźnie nastawione. Był pomysł na Międzymorze i na Grupę Wyszehradzką, ale to już też tyko romantyczne wspomnienia. Każdą polską inicjatywę znalezienia wspólnego mianownika z partnerami, Niemcy torpedowały już w samym zarodku, by trzymać Polskę w izolacji. Teraz polityków PiS ciąga się na przesłuchania jak zbrodniarzy wojennych w Norymberdze. Podobnie w Niemczech partia AfD jest o krok od delegalizacji. Perfidnie stawiany jest teraz znak równości między tymi partiami. W niektórych regionach Niemiec AfD ma poparcie wyborców około 30%. Powodów do dyskredytacji dostarczają często zaledwie 2-3 zaufane osoby, wmontowane tam przez polityczną konkurencję, które zostają uaktywnione tuż przed ważnymi wyborami. Polityka, to brudne rzemiosło. Czekają nas ważne, chociaż mało demokratyczne wybory do PE 9 czerwca. To okazja, żeby pokazać lewakom czerwoną kartkę!

Vote up!
5
Vote down!
0
#1660740