Wiwat emeryturka!

Ano stało się. Automatyczna przypominarka kopnęła mnie w szóstą i pogoniła do roboty. Czas coś napisać! Rzekła. No tak, ale co? Bieżączka mnie naprawdę mało obchodzi i naprawdę zupełnie mnie nie interesuje, a to co mnie interesuje, to praktycznie nikogo nie interesuje. Powiem więcej. Polskę mogą uratować tylko bardzo radykalne zmiany, a wszyscy, poczynając  od  ciecia, a skończywszy na Prezydencie próbują kitować. Uczciwie mówiąc jestem porządnie zniesmaczony poczynaniami tych którzy mają wyprowadzić Polskę na czyste i szerokie wody. A to pani Szydło będzie dyskutawała z kryminalistami, prezes Kaczyński wygłasza pojednawcze przemówienie ( panie prezesie, tu nie chodzi o odwet, tu chodzi o sprawiedliwość, tu chodzi o ukaranie kryminalistów), a pan Prezydent próbuje być Prezydentem wszystkich Polaków. Ostatni, który próbował być Prezydentem wszystkich Polaków spoczywa wraz z małżonką w krypcie na Wawelu, a reszta z tych 96 zamordowanych tylko częściowo jest pochowana, bo z niektórymi w dalszym ciągu nie wiadomo co się stało. Czyli krótko mówiąc cała polityka PiS opiera się na "dupie Maryni". Jak narazie potoki słów i praktycznie nic konkretnego. I o czym tu pisać? O "dupie Maryni"? Nie umiem!

 

A zatem wydaje mi się, że czas najwyższy przejść na zasłużoną emeryturkę. Przypuszczam, że o wiele więcej tutejszych i nie tylko tutejszych  blogierów będzie zachwyconych, niż tych nawet obojętnych. A więc witajcie lasy zielone, piękne jeziora i safari. Co oczywiście wcale nie znaczy, że odcinam się całkowicie. Od czasu do czasu coś tam walnę. Czasmi z sensem, czasami bez, ale jeśli bez sensu to proszę wybaczyć staremu człowiekowi. Już nie te lata, nie te zdrowie. Alzheimer, starcza demencja i wogóle szeroko pojęty SKS.

 

Do usłyszenia. Od czasu do czasu. Mam nadzieję.