Tęczowi nie spadli nam z nieba

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Tęczowi nie spadli nam z nieba

21 czerwca 2002 r. na Rynku w Krakowie w strugach deszczu odbył się wiec wyborczy Prezydenta RP Andrzeja Dudy, wcześniej pracownika naukowego Wydziału Prawa UJ, niezbyt – delikatnie mówiąc- lubianego przez społeczność uniwersytecką, a prawniczą w szczególności. Mieszkańcy Krakowa jednak zgotowali Prezydentowi gorące powitanie, mimo niekorzystnej aury i wiec może zaliczyć do udanych, choć skróconych ze względu na zaangażowanie prezydenta w działania sztabu antykryzysowego wobec powodziowej sytuacji w wielu rejonach Małopolski.

Tym niemniej na ulicach Krakowa kampania kandydata z Krakowa prawie nie jest obecna, rzadko widuje się plakaty, a co więcej, społeczność akademicka Krakowa [ i nie tylko] podejmowała przed wiecem działania [ ]]>https://blogjw.wordpress.com/2020/06/21/dezorientacja-rektorska/]]> ] dla zdyscyplinowania Prezydenta działającego – o zgrozo – na rzecz normalnej rodziny, zgodnie z Konstytucją RP [ Art. 18. Dz.U.1997.78.483 – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. – Zasada ochrony rodziny: Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej].

A zatem postępowanie Prezydenta zgodnie z Konstytucją budzi wśród niektórych dezaprobatę i jest dowodem na nierespektowanie Konstytucji [ sic!] co wielokrotnie na różnych wiecach różne grupy demonstrowały.

I tym razem nie obeszło się bez kontr-wiecu, który na płycie Rynku Głównego w rejonie pomnika Adama Mickiewicza zorganizowali młodzi tęczowi, mający oparcie w apelu Kolegium Rektorsko-Dziekańskiego UJ i całego KRASP wymierzonego w urzędującego obecnie Prezydenta RP.

Ci, którzy demonstrowali to nie jakieś cioty, ale głównie młodzież w wieku na ogół studenckim radośnie obwieszczająca, że są ludźmi, bo LGBT to ludzie a nie ideologia [sic!].

Rzecz jasna – są ludźmi wyznającymi ideologię LGBT, ale walka z ideologią LGBT nie narusza ich praw ludzkich, a jedynie zmierza do zaprzestania promowania, i to nachalnego, w przestrzeni publicznej swojej ideologii, której inni nie mają ochoty miłować.

Nienawiść do niemiłujących LGBT jest wyrażana nader często na wiecach miłośników LGBT, deklarujących, że nie chcą żyć w nienawiści !

Czemu zatem nienawiść promują – nie wiadomo i tego zjawiska nie objaśniają na licznych banerach/ plakatach. Widać, że mają przewrócone w głowach, widzą wszystko na opak, sformatowani w systemie antywartości.

Pod pomnikiem Mickiewicza zauważyłem bardzo zastanawiające hasła jak: „Auschwitz nie spadło [?!] z nieba” , „ Nie bądźcie obojętni, Auschwitz nie spadł nagle z nieba, Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, bo ludzi na to pozwolili”

jasno nawiązujące do znanej wypowiedzi red. Polityki – Mariana Turskiego 27 stycznia tego roku w Auschwitz/Birkenau, którą to wypowiedź analizowałem w zapewne nieznanym manifestantom tekście w Kurierze WNET i na moim blogu. [Auschwitz nie spadł nam z nieba, komunizm też! – ]]>https://blogjw.wordpress.com/2020/03/14/auschwitz-nie-spadl-nam-z-nieba-...]]>

Jak widać młodzież bardzo łatwo sobie przyswaja bezrefleksyjnie medialne wypowiedzi, o ile są one zgodne z ich lewackimi upodobaniami, i je reklamują, nie bacząc nawet na niestosowny kontekst takiej manifestacji.

Przypomnę, że Marian Turski propagował konieczność wprowadzenia 11 przykazania – nie bądź obojętny – tak jakby Pan Bóg o tym zapomniał o tym w Dekalogu, który nam spadł z nieba, a który tak Marian Turski jak i miłośnicy jego argumentacji zdaje się odrzucają, a przecież to odrzucanie Dekalogu, a nie brak tego 11 „przykazania”, doprowadziło do zagłady w Auschwitz i prowadzi obecnie do lewackich ekscesów tęczowej młodzieży.

Natomiast respektowanie wymyślonego, brakującego rzekomo 11 „przykazania” spowodowało chyba, że Marian Turski nie był obojętny wobec zbrodniczego systemu komunistycznego, którego instalację czynnie piórem wspierał, pozostając obojętnym wobec zbrodni komunistycznych, w tym dokonywanych na innych więźniach KL Auschwitz. Takie „przykazanie” a raczej przesłanie, realizowane przy jednoczesnym odrzuceniu Dekalogu, prowadzi na złą drogę, a nawet do Otchłani.

Nie można być obojętnym, kiedy czerwona zaraza przepoczwarza się w zarazę tęczową

Niestety tak radosna tęczowa młodzież, jak i profesorowie w togach, jeszcze nie tęczowych, domagają się przynajmniej obojętności, a w praktyce raczej propagowania/wspierania ekscesów osób o odmiennej orientacji seksualnej, a sami są obojętni wobec wykluczania, dyskryminowania, niszczenia osób o odmiennej orientacji moralnej i intelektualnej, szczególnie tych zorientowanych na poszukiwanie prawdy, których na uczelniach na ogół się nie toleruje, zgodnie z zasadami akademickich antywartości. I jest na to przyzwolenie ! No może z nielicznymi wyjątkami, ale i to w przypadkach nie tak bardzo drastycznych.

Tej sytuacji nie należy się dziwić, bo eliminacja nonkonformistów i selekcja spolegliwych wobec takiego systemu trwa od lat i siłą rzeczy niemal wszyscy na uczelniach akceptowani są obojętni, chowają głowy w piasek i jakby nie zauważali, że i rektorzy – czuli jedynie na odmienną orientację seksualną – nie spadają nam z nieba!

Są wybierani i akceptowani przez demokratyczną większość akademicką i nie słychać o protestach społeczności akademickiej wobec ich dezorientacji i niestosownych poczynań.

Patrząc na to co się działo pod pomnikiem Adama Mickiewicza zadawałem sobie pytanie: czy rektorzy aby nie mają negatywnego wpływu na młodzież i czy taki wpływ nie powinien powodować kierowanie ich na ścieżkę dyscyplinarną a nawet przenoszenia w stan nieszkodliwości ?

Ja jeszcze w stanie wojennym, protestowałem, ale samojeden, więc nieskutecznie, przeciw deprawacji młodzieży akademickiej i postulowałem przenoszenie profesorów przewodniej siły narodu w stan nieszkodliwości.

Rzecz jasna, to ja znalazłem się na ścieżce dyscyplinarnej, która chyba do dnia dzisiejszego się nie skończyła, choć w międzyczasie to ja, podobnie jak wielu niewygodnych dla czerwonej zarazy akademików, zostałem oskarżony anonimowo (do dnia dzisiejszego) o negatywny wpływ na młodzież i o podburzanie jej [jak rozumiem oskarżenia] do zachowania i rozwoju właściwej orientacji intelektualnej i moralnej, co dla zarazy czerwonej stanowiło śmiertelne zagrożenie i gdyby tego zagrożenia na czas nie zlikwidowano, to i jej transformacja w zarazę tęczową chyba by nie nastąpiła. []]>https://blogjw.wordpress.com/autor/;]]> ]]>https://blogjw.wordpress.com/2020/06/10/stanowisko-wykletego-z-systemu-a...]]>

Wsparcia wówczas nie miałem i tak pozostało przez kolejne dziesięciolecia, a młodzież akademicka, która w tamtych wojennych czasach nie była obojętna na bezprawie, potrafiła bronić niszczonych nauczycieli, teraz jest raczej skłonna do kultywowania tradycji Brygad Lekkiej Kawalerii z czasów ZMP. []]>https://blogjw.wordpress.com/2020/03/11/teczuje-zdobyli-uj/]]]>

I na ten stan rzeczy pozostają obojętni jakże liczni bohaterowie walki o wolność i sprawiedliwość, a przede wszystkim akademicka pozostałość pozbawiona ludzkiej solidarności.

Brak głosów