Profesor uniwersytetu coraz mniej poważany

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Idee

Z przeglądu rankingów poważania zawodów z ostatnich lat wynika, że profesor uniwersytetu jest coraz mniej poważany. Przez długie lata, zarówno w PRL, jak i III RP, profesor uniwersytecki miał najwyższy prestiż społeczny, ale od roku 2013 ustąpił pierwszeństwa strażakowi. Dwa lata temu profesor spadł na piąte miejsce.

Poważani profesorowie z II RP, ocaleni mimo strat wojennych, stopniowo byli eliminowani w wyniku czystek politycznych i czynników biologicznych. Roztopili się wśród profesorów postępowych, często „pełniących obowiązki profesora”, ale dzięki propagandzie prestiż profesora był nadal wielki.

Po latach ludzie w końcu się zorientowali, że tytuły u nas nadawane nie mają wielkiej wartości, a pożytek społeczny z nich jest niewielki, tym bardziej że w rankingach innowacyjności jesteśmy w samym ogonie Europy.

Pozycja profesora w rankingach i tak wydaje się zbyt wysoka, a to m.in. ze względu na pomijanie w nich zawodu taksówkarza.

Kilka lat temu w telewizji jeden z profesorów przekonywał, że procent idiotów wśród profesorów i taksówkarzy jest podobny. Może to bulwersujące stwierdzenie, bo gdzie tam taksówkarzowi do profesora?

Jednak rzeczywisty stan rzeczy jest chyba jeszcze bardziej negatywny dla profesora. Wynika to ze sposobu selekcji zawodowej.

Gdy taksówkarz będzie zachowywał się idiotycznie, nie będzie przestrzegał znaków drogowych, będzie jeździł po pijaku, to albo się zabije, albo straci licencję zawodową. A profesor choćby mówił/pisał brednie, choćby zrobił karierę nieuczciwie, pozostaje profesorem dożywotnio.

Niedawno spotkałem byłego taksówkarza, który założył prywatne muzeum geologiczne, a w nim umieścił wiele okazów skamieniałości, podobnych do tych, które i mnie udało się zebrać. Ale moje okazy nigdy nie trafiły do uniwersyteckiego muzeum, tylko były niszczone przez profesorów w ramach realizowania przez nich subkultury kasowania jednostek dla nich niewygodnych. Trudno żebym nie poważał bardziej taksówkarzy niż profesorów!

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 21 lipca 2021 r.

Brak głosów