Powstrzymania postępu pandemicznego w nowym roku!

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Naukowcy polscy nie dali sobie rady z pandemią, choć intensywnie w tej materii pracowali, a wyniki badań publikowali w zagranicznych czasopismach. Podobno zabrakło 5 mln złotych, aby wyniki przetestować zgodnie z procedurami. Jak lek nie przejdzie przez skomplikowaną, długotrwałą i kosztowną procedurę, akceptację ekspertów, nie można go wdrażać. Ale jak może przejść procedury, skoro mimo fachowych, zagranicznych publikacji nie zostanie skierowany do procedowania? Pod koniec roku po emisji publicystycznej audycji „Warto rozmawiać” podobno powołano zespól, by coś z tym zrobić, ale czy to coś da? Tak u nas bywa – na jedne badania są pieniądze, nawet gdyby ich wdrożenie było szkodliwe, na inne – choć obiecujące – funduszy brak, a szary obywatel nie ma nawet szans się dowiedzieć dlaczego tak jest. Taki mamy naukowy/wdrożeniowy system.

Postępująca pandemia jednak nie obezwładniła, nie przygłuszyła domeny akademickiej, która zwróciła na siebie uwagę w przestrzeni publicznej, bardziej niż kiedykolwiek. Mimo izolacji, obligacji do utrzymywania należytego dystansu, akademicy wykonali znaczące kroki w służbie postępu, warte przypomnienia dla podsumowania roku. Opracowanie rankingu tych kroków wykracza poza ramy krótkiego felietonu, ale przynajmniej dwa objawy postępu, uwarunkowane systemowo, powinny dawać wiele do myślenia. Już je sygnalizowałem, ale nie mam pewności, czy sygnały zostały odebrane, więc trzeba je nieco publicystycznie/akustycznie wzmocnić, aby w nowym roku miały szanse na przetworzenie dla dobra wspólnego.

Na czoło tych postępowych objawień wysuwa się zdobycie wierzchołka góry lodowej plag akademickich przez demokratycznie wybranego rektora skierowanego do nominacji profesorskiej. To osiągnięcie pokazuje w całej okazałości funkcjonowanie systemu plag akademickich. Żeby zdobyć taki wierzchołek, i to obślizłej góry lodowej, trzeba wszechstronnego przygotowania i wsparcia zespołowego. Po drodze na szczyt trzeba rąbać stopnie, wbijać klamry, zakładać poręczówki, zadbać o asekurację, przygotować kilka obozów pośrednich przed końcowym atakiem szczytowym. Tego samemu się nie zrobi. A co robić na szczycie? Nie wystarczy krzyknąć: już wlazłem! Co teraz? Tak, tak, po mozolnym wejściu na szczyt hierarchii akademickiej zwycięzcy mają takie dylematy. Wejść – weszli, a raczej zostali wepchnięci zbiorowym wysiłkiem i na szczycie czasem cierpią na lęk wysokości, lęk przestrzeni, a przestrzeń akademicka rozległa jest nadzwyczaj. Nasila się obawa przed upadkiem. A upadki bywają bolesne. Im góra wyższa, tym bardziej. Na szczycie zdobywca jest widoczny. Wprawne oko może dostrzec, czy to nie jakaś mistyfikacja, a jest też szansa aby prześledzić/przeanalizować całą drogę na szczyt. I tym razem się okazało, że droga na wierzchołek była oszustwem, systemowo uwarunkowanym, bo system jest przyjazny takim patologiom. I nie jest tak, jak niektórzy tłumaczą, że jest dobrze, ale w każdym stadzie może się znaleźć czarna owca. Bez wsparcia stada owiec białych, czarna nie miałaby żadnych szans, aby wejść na górę. Normalnie pozostałaby na hali, w zagrodzie.

Póki co, nie zanosi się na nabycie odporności stadnej, nie tylko na koronawirusa, lecz także na ekscesy akademickie. Co więcej, stary już rok chyba przejdzie do akademickiej historii jako rok restytucji relacji Mistrz-Uczeń, przez lata bezobjawowych, a w tym roku objawianych nader często w przestrzeni publicznej.

Podburzani przez mistrzów uczniowie wyszli na opustoszałe niemal ulice, wypełniając je kolorami tęczy…. i bluzgami przyswojonymi od mistrzów – meneli, niekiedy występujących na czele tej barbarii. Odkryto drogę do doskonałości naukowej poprzez wspólne – mistrzów i uczniów – zastosowanie innowacyjnej metody badawczej „je*ania PiS”. Chyba jedynie antypandemiczny lockdawn spowodował, że to osiągnięcie nie zostało uwieńczone nagrodą Nobla. Ale jeszcze nic straconego.

Eliminowanie i penalizowanie- w czasach czerwonej zarazy – mistrzów podburzających uczniów do myślenia przyniosło skutki wychowawcze. Widać jakie.

Akademikom nie udało się powstrzymać pierwszej fali pandemii metodami naukowymi, ale udało się spowodować natężenie drugiej fali pandemii przez skrócenie dystansu do młodzieży akademickiej. Umożliwienie niczym nieograniczonej komunikacji między mistrzami i uczniami na platformie „je*nia PiSu” może nam zapewnić trzecią falę zarówno pandemii koronawirusa, jak i degradacji cywilizacyjnej w ramach postępującego postępu.

A zatem życzmy sobie: powstrzymania postępu pandemicznego w nowym roku!

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 4 stycznia 2021 r.

Brak głosów