Potrzebna szersza „debizantyzacja” systemu

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

PAP podaje, że „w kierownictwie klubu PiS i w kierownictwie partii, trwają zaawansowane prace nad projektem ustawy – jak mówią ]]>politycy]]> PiS – „debizantyzującym” Trybunał Konstytucyjny.” []]>http://wpolityce.pl/polityka/303427-koniec-z-przywilejami-dla-sedziow-tk-wedlug-nowego-projektu-nie-beda-otrzymywac-uposazenia-po-przejsciu-w-stan-spoczynku]]>]

Jednym z przejawów debizantyzacji TK ma być pozbawianie możliwości dodatkowej pracy m.in. na wyższych uczelniach.

Nie bardzo wiadomo czemu sędziowie TK, zwykle profesorowie, zarabiający za pracę w TK ok. 20 tys. miesięcznie pracują jeszcze na uczelniach, gdzie podobno pensje są głodowe (ok. 10 tys. zł).

Dotychczas było i jest jeszcze tak: „ Każdy sędzia pracujący w Trybunale Konstytucyjnym ma prawo do zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin na jednej uczelni wyższej, gdzie może wykonywać pracę naukowo-dydaktyczną, pod warunkiem, iż nie utrudnia mu to wywiązywania się ze swoich obowiązków w trybunale (art. 23 ust. 2 ustawy o TK). Nie powinien natomiast być zatrudniony na prywatnym uniwersytecie, na dwóch różnych uczelniach, ani w kancelarii prawnej. „ []]>http://superbiz.se.pl/opinie-biz/ile-zarabia-sedzia-w-trybunale-konstytucyjnym-ile-w-sadzie-raport_821405.html]]>]

Np. Andrzej Rzepliński, to także profesor zwyczajny ]]>Uniwersytet Warszawski; Wydział Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji; Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji]]> – Baza Danych]]>http://nauka-polska.pl/]]> a dr hab.  Zbigniew  Grzegorz  Jędrzejewski  to profesor nadzwyczajny  ]]>Uniwersytet Warszawski; Wydział Prawa i Administracji; Instytut Prawa Karnego]]> i jednocześnie

profesor nadzwyczajny  ]]>Wyższa Szkoła Administracji Publicznej w Ostrołęce; Wydział Administracji]]>.

Takie aktualne miejsca pracy wykazuje baza danych o ludziach nauki, więc albo profesor Jędrzejewski z TK jest ponad prawem, albo baza jest nierzetelna, a profesor nie stoi mocno na straży rzetelności w systemie nauki.

Możliwość jednoczesnej pracy w pełnym wymiarze godzin na uczelni i pełnienie obowiązków w TK sugeruje, że albo praca na uczelni, albo w TK, nie jest zbyt absorbująca, choć wysoko płatna. Czas płynie jednakowo dla każdego, więc wieloetatowość uważana jest za patologię, tym bardziej, że występuje ona obok bezetatowości innych, czasem tych, którzy zbyt rzetelnie wypełniali swoje obowiązki za wielokrotnie mniejsze wynagrodzenie, czym powodowali niedopuszczalny kontrast akademicki – tak intelektualny, jak i moralny.

Sędziowie TK takimi kontrastami do tej pory się nie zajmowali, bo jak widać nie mieli w tym interesu.

Jako obywatel chciałbym jednak poznać zgodność takiej sytuacji z Konstytucją RP, ale nie wiem czy kiedykolwiek doczekam się należytej wykładni.

Nie mam wątpliwości, że sędziowie TK nie powinni mieć możliwości jednoczesnego zatrudnienia w pełnym wymiarze na uczelniach, choć moim zdaniem winni mieć możliwość, a może i obowiązek, prowadzenia pro publico bono ( bez dodatkowego wynagrodzenia) wykładów i seminariów dla podniesienia kultury prawnej społeczeństwa. Rzecz jasna sami wysoką kulturę prawną winni posiadać.

Nie jest do końca zrozumiałe dlaczego debizantyzacja ma obejmować tylko TK. Fakt, to gorący problem, ale pozbawienie możliwości dodatkowej pracy na wyższych uczelniach winno obejmować także inne stanowiska np. Rzecznika Prawa Obywatelskich czy prezydentów miast.

Problem negatywnych skutków podległości Rzecznika Prawa Obywatelskich wobec rektora go zatrudniającego na kolejnym etacie podnosiłem przed laty []]>https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/pasja-akademicka-z-rzecznikiem-praw-obywatelskich-w-roli-pilata/]]> ] i alarmowałem o tym polityków/posłów – niestety bez skutku. Dlaczego TK nie zbadał konstytucyjności prawa umożliwiającego takie patologie ?

Może jednak dodatkowa praca na uczelniach (w pełnym wymiarze godzin) utrudnia profesorom- członkom TK wywiązywanie się ze swoich obowiązków. Może także z tego powodu do tej pory nie zniesiono sprzeczności z Konstytucją RP prawa prasowego z roku 1984 zgodnego natomiast z konstytucją Polski Ludowej.[]]>http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19840050024]]>]

Także prezydenci miast mogą pracować na uczelniach i to czasem nie tylko na jednej, a co więcej jak się ze swoich obowiązków uczelnianych nie wywiązują należycie, rektorzy nie chcą im nawet obniżyć wynagrodzeń ! Nie mówiąc o zwalnianiu. Czy to nie jest korupcja polityczna ? Trzeba mieć na uwadze, że ci sami rektorzy nie chcą zatrudniać na swoich uczelniach tych, którzy mieli wysokie oceny swojej działalności edukacyjnej za znacznie niższe wynagrodzenie, a nawet bez wynagrodzenia ! []]>https://blogjw.wordpress.com/2014/06/24/majchrowski-i-inni-tak-wieczorek-i-jemu-podobni-nie/]]>].

Czemu nad tym procederem nie pracują posłowie PiS ?

Czy może dlatego, że przynajmniej niektórzy z nich, oprócz posłowania, pracują jeszcze na 2 etatach uczelnianych, nawet jak są na emeryturze. [np. Chytry chłop z Krakowa. –]]>http://blogmedia24.pl/node/75541]]> ]

Jednym słowem debizantyzacja systemu winna obejmować szersze sektory naszej patologicznej rzeczywistości, aby dobra zmiana mogła nastąpić.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (10 głosów)

Komentarze

Jednak w polskiej rzeczywistosci - raczej niewykonalne.

Mozna dodac kolejny przyklad: pare lat temu PO przeprowadzilo ustawe, ze kazdy wojt, burmistrz, minister etc. moze powolac sobie "gabinet polityczny" (czyli kolesiow i rodzine, ktorym chce dac "dorobic") - jest w Polsce w tych gabinetach zatrudnione grube tysiace ludzi - bez zadnych konkursow, wymagan czy kryteriow - jedyne kryterium - to "mianowanie" przez wojta...

PiS glosno protestowal (wtedy) - ale jak sam doszedl do wladzy - to czlonkowie PiS-u sami mianowali swoje" gabinety polityczne" - zamiast je zlikwidowac. Spotkalem sie gdzies z obliczeniami, ze owe gabinety kosztuja podatnika 2-3 mld zl rocznie... coz - Polska to dziwna (i bogata) kraj... jak mawial kiedys byly posel...

Vote up!
0
Vote down!
0

mikolaj

#1518224