Pandemiczne sukcesy polskich naukowców
Pandemie/epidemie często powtarzają się w historii. W XX wieku Europa zmagała się kilkakrotnie z epidemią tyfusu, i to na frontach wojennych, gdyż przemieszczające się masy żołnierskie były roznosicielami śmiercionośnej bakterii.
Odzyskaniu przez Polskę niepodległości towarzyszyła duża śmiertelność, nie tylko wśród żołnierzy, ale i ludności cywilnej, dotkniętej zarazą tyfusu i grypy hiszpanki. Nie ogłoszono jednak lockdownu, nie odłożono odzyskania niepodległości na lepsze czasy, po ustaniu epidemii.
100 lat temu epidemia tyfusu szła wraz z nawałą bolszewicką na Warszawę, ale Bitwy Warszawskiej nie odwołano, dzięki czemu Polska została ocalona, mimo epidemii.
W czasach pandemii oczy zaniepokojonego społeczeństwa są zwrócone na naukowców, oczekując na jakieś działania i środki zapobiegające rozszerzaniu się zarazy, redukujące zagrożenie chorobą i śmiercią.
Podczas I wojny światowej na froncie walki z epidemią tyfusu sukcesy odnosił Ludwik Hirschfeld, szczególnie na Bałkanach. Kontynuował on badania nad krwią i działania dla ograniczenia tyfusu po powrocie do niepodległej Polski, a także podczas II wojny światowej. Po wojnie stworzył Instytut Immunologii we Wrocławiu, ale musiał się zmagać z pandemią pseudonaukowego łysenkizmu i Nobla nie otrzymał.
Ogromne zasługi dla walki z tyfusem miał Rudolf Weigel, spoczywający w Alei Zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Jego badania, zastosowane w praktyce, ocaliły miliony osób na całym świecie, a przynajmniej tysiące ludzi z elity intelektualnej Lwowa, zatrudnionych jako karmiciele wszy i wykorzystywanych w produkcji niezbędnej szczepionki. Weigel nie chciał podpisać volkslisty, bo jak argumentował „człowiek raz na całe życie wybiera sobie narodowość”. Choć pochodził z rodziny austriackiej, wybrał Polskę. Tym samym pozbawił się Nobla zablokowanego przez Niemców w 1942 r. Ale i po wojnie go nie otrzymał, bo był fałszywie oskarżany o kolaborację z Niemcami ! Dobre uczynki rzadko uchodzą bezkarnie…
Polski świat naukowy oczywiście bierze udział w walce z pandemią koronawirusa. Powołano zespoły badawcze, zapewniono finansowanie projektów, osiągnięto pewne sukcesy, nagrodzono zasłużonych dziesiątkami krzyży i odznaczeń, ale wyniki badań spoczęły na półkach. Chyba nie były tak znaczące jak wyniki badań Hirschfelda, czy Weigla, ale system wdrażania w życie nawet najbardziej innowacyjnych badań/wynalazków, jak wiemy, w Polsce kuleje.
Wynalazki mogą być, ale na półkach, a nie w życiu ! Dlatego czekamy jak na zbawienie, na wynalazki zagraniczne, aby zmniejszyć straty pandemiczne. Powstał nawet interdyscyplinarny zespół naukowców PAN do monitorowania pandemii. Monitoring jest potrzebny, ale sam rozprzestrzenianiu się wirusa nie zapobiegnie.
Polscy naukowcy w dobie pandemii odnoszą większe sukcesy, ale niestety negatywne. Na manifestacjach proaborcyjnych/antykościelnych odrodziły się relacje mistrz-uczeń, ale w układzie kompromitującym świat akademicki.
Profesorowie i ich uczniowie mówią jednym głosem: je.ać PiS, wyp…dalać, tworząc tym samym postępową korporację nauczanych i nauczających nienawidzących PiS i domagającej się aborcji, która zastąpiła na uniwersytetach wsteczną korporację poszukujących prawdy.
Podczas pandemicznych manifestacji proaborcyjnych zadano kłam twierdzeniom, iż tzw. czystki antysemickie roku 1968 r. doprowadziły do przerwania ciągłości polskich elit, a to z powodu opuszczenia Polski przez elity zasłużone w instalacji systemu komunistycznego.
Na okoliczność Strajku Kobiet przywoływane jest dzieło doktorskie zbrodniarki komunistycznej Heleny Wolińskiej „Przerwanie ciąży w świetle prawa karnego”. Dr.Helena Wolińska opuściła Polskę po 1968 roku, ale jej idee nadal są żywe i stanowią podstawy naukowe ruchu kobiet, wspieranego przez najwyższe gremia akademickie.
O przerwaniu ciągłości tych elit nie ma mowy, gdy poglądy ofiar czystek jaruzelskich, mających odmienną orientacją intelektualną i moralną, nie liczą się na drodze postępu. Ci wypędzeni realnie, a nie tylko pozornie, nie mają żadnych relacji ze swoimi uczniami, gdyż je zerwano nadzwyczaj skutecznie, aby nie wpływali na uczniów negatywnie.
Ten stan rzeczy został utrzymany w III RP oraz poparty czyszczeniem niewygodnej pamięci. I nawet koronawirus tego trendu nie odwrócił. Zespoły PAN prowadzą monitoring pandemii, ale monitoringu relacji Mistrz-Uczeń w domenie akademickiej nikt nie prowadzi.
Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska nr. 49 z 2 grudnia 2020 r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4 odsłony