Ostatni wykład maestro Dyżewskiego przed wakacjami

Obrazek użytkownika elig
Kultura

  zamykający cykl trzech prelekcji pod tytułem "Czy piękno zbawi świat?", odbył się 15.06 o godz 17:30 w Sali Koncertowej Zamku Królewskiego w Warszawie.  Pierwszy wykład z tego cyklu poświęcony był związkom między pięknem a dobrem, drugi pedagogice artystycznej, a trzeci osobowości artystów i jej wpływowi na sztukę.  Pierwszy opisałam  /]]>TUTAJ]]>/, a drugi  /]]>TUTAJ]]>//.  Ten ostatni nosił tytuł  "Śpiewaj artysto pieśń własną dotąd niesłyszaną".

  Na początku , jak zwykle, było krótkie zagajenie przedstawicielki organizatora, czyli Fundacji im. Andrzeja Markowskiego /słynnego dyrygenta/.   Dyżewski zaczął zaś od przypomnienia wiersza Horacego, skad pochodzi ten tytuł.  Następnie mówił o świątyni Apollina w Delfach, nad wejściem do której widniał napis: "Poznaj samego siebie".  Stwierdził, iż oznaczalo to także "Ukształtuj siebie tak, by jak najlepiej wykorzystać swe możliwości".

  Powiedział, że każdy człowiek, a szczególnie artysta powinien całe życie się doskonalić.  Poparl to stwierdzenie licznymi przykładami twórców, którzy największe swe dzieła stworzyli w późnym wieku.  Przytoczył następnie zdanie Kisielewskiego "Aby znaczyć coś w sztuce, trzeba najpierw stać się kimś".  Aby tworzyć rzeczy oryginane , trzeba mieć ukształtowaną, oryginalną osobowość.

  Przypomniał scenę z filmu "Amadeusz" Formana, kiedy to Salieri czyta partytury utworów Mozarta i dochodzi do wniosku, że chociaż oboje używają tych samych środków wyrazu, to jednak utwory Mozarta sa nieskończenie lepsze od tego, co on sam jest w stanie stworzyć.

  Dyżewski przestrzegał przed popadaniem w miernotę, gdy przestajemy wymagać od siebie i zadawalamy się powielaniem już osiagniętych sprawności.  Zacytował "Peer Gynta", w którym przed oczami umierającego tytułowego bohatera pojawiają się liczne jego talenty i możliwości, których niestety nie wykorzystał.  Dyżewski stwierdzil także, iż należy mówić własnym głosem, nie kierując się poklaskiem otoczenia.

  Przeszedł nastepnie do kwestii wykonywania muzyki.  Przytoczył zdanie Toscaniniego, że wykonawca powinien wykonywać, to co jest w partyturze i tylko to.  Zauwazył jednak, że muzyka to nie tylko zapis nutowy i wykonawca musi odnaleźć oraz zinterpretowac jej sens.  Podal przykład Krystiana Zimermana, który by zagrać koncerty fortepianowe Szopena, utworzył specjalną orkiestrę /Polską Orkiestrę Festiwalową/ i przesłuchał 70 różnych wykonań tych utworów, by dotrzeć do "jądra" tej muzyki  /]]>TUTAJ]]>/.

  Mowil też o słynnych wykonaniach symfonii Beethovena przez dyrygenta Carlosa Kleibera  /]]>TUTAJ]]>/.  Jako przykład negatywny Dyżewsiki przytoczył fragment "Dziennika" Gombrowicza, w którym pisarz wykpiwał pewnego pianistę, popisującego się techniczną wirtuozerią bez większego zwiazku z wykonywanymi utworami.  Swoje rozważania Dyżewski ilustrował muzyką - fragmentami omawianych dzieł.

 Dowiedzieliśmy się wiele o roli osobowości artysty, choć wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie: Czy piękno zbawi świat?

  Wykład zakończyl się o 19:15 owacją na stojąco.  Filmowali go: Grzegorz Kutermankiewicz z portalu Solidarni2010.pl oraz Stanisław Zakrzewski z telewizji kablowej na Mokotowie.  Następny wykład Marka Dyżewskiego będzie 12 września o 16:00 w Domu Dziennikarza na Foksal, a mowa będzie o muzyce sakralnej.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (4 głosy)