Dzisiaj o życiu i śmierci
Telewizja wciąż pokazuje materiały ze wschodniej Ukrainy, gdzie dwa dni temu został zestrzelony malezyjski somolot z blisko 300 osobami na pokładzie na przemian z obrazkami z Palestyny, gdzie trwa niewspółmierna do zagrożenia operacja wojskowa Izraela w tym kraju. Wszędzie giną ludzie. Setki niewinnych osób straciło życie. Patrzę na płaczące kobiety, które utraciły swoich synów i mężów. Kobiety uciekają w popłochu trzymając na plecach małe dzieci. Na ekranie teraz pokazują demonstrację poparcia dla ludzi umierajacych w Gazie. Demonstranci właśnie położyli się na ulicy naśladując zabitych Palestyńczyków. Patrzę na uzbrojonych bojowników z Donbasu, którzy nie chcą dopuścić zagranicznych ekspertów do miejsca katastrofy i apele polityków aby im to umożliwić. Telewizor pokazuje mi osobiste rzeczy ludzi, którzy zgineli: kartki pocztowe, torebki i zabawki dzieci. Szokujące.
Na zewnątrz pada deszcz i właśnie przejeżdża pod moimi oknami dziesięć policjantek na koniach. To ich uderzenia kopyt o asfalt wyrwały mnie z fotela i skłoniły do podejścia do okna aby zobaczyć co się dzieje. Wygląda to wszystko irracjonalnie. Tak - uświadomiłem sobie właśnie, że ten świat nie jest normalny. Setki, a własciwie tysiące policjantów dzień i noc pilnują porządku i obiektów w moim sąsiedztwie. Boją się chyba zamachów terrorystycznych. Pozamykane ulice, objazdy, check pointy i latający helikopter policyjny nad głową. Niedawno pokazywali w TV jak z takiej wysokości kamera potrafiła zajrzeć do torebki jakiejś kobiety siedzącej w parku.
Moja żona z dziećmi na wakacjach za granicą, co skłania mnie do metafizycznych przemyśleń. Powinienem być wdzięczny, że nie jestem teraz gdzieś w Strefie Gazy albo w Doniecku na Ukrainie i nie muszę się obawiać, że ktoś będzie chciał mnie zastrzelić. Mojego bezpieczeństwa pilnują setki policjantów wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt. Gdyby było jakiekolwiek zagrożenie życia lub zdrowia to wiem, że karetka pogotowia, policja lub straż pożarna przyjadą na wezwanie najdalej w ciągu 6-ciu minut. Takie obowiązują standardy.
Niestety życie ludzkie nie wszędzie ma taką samą wartość. Można powiedzieć raczej, że są miejsca na świecie, gdzie życie nie ma żadnej wartości. Ale to chyba nie jest prawda, że wartość życia zależy od czasu i miejsca, gdyż życie nienarodzonych dzieci i starców zachęcanych do eutanazji nawet w tzw. krajach cywilizowanych też zdaje się być mniej lub wogóle nie warte. Okazuje się, że żyjemy w określonych warunkach; takie obowiązują przepisy i normy moralne. I tak naprawdę cywilizacja w której żyjemy jest cywilizacją śmierci. Ten patrol policjantek na koniach tylko podkreśla tą absurdalną rzeczywistość.
Powiada się, że jesteśmy ludźmi dlatego, że jesteśmy zdolni do wyższych uczuć. Ale mnie się wydaje, że to nieprawda. Jesteśmy nieczuli na to co dzieje się gdzieś daleko. Co ma mnie obchodzić los ginących Palestyńczyków, którym na głowy spadają bomby i gruz burzonych budynków? Co mnie ma obchodzić wojna Rosji z Ukrainą? Przecież to wszystko mnie nie dotyczy. Żyję tu i teraz. Mam rodzinę, dom, pracę, aspiracje, zainteresowania, hobby, plany urlopowe, itd. i bardziej wkurza mnie sąsiad, który parkuje tak jakby całe miejsce pod domem należało do niego. Gdzie w tym codziennym zabieganiu jest miejsce na wrażliwość wobec ludzi ginących gdzieś na wojnie? Takich miejsc są setki. W Afryce, Iraku, Syrii, Korei Pólnocnej. Tam wszędzie giną ludzie. Niewinni. Setkami dzień w dzień idą do nieba... Tylko dziwnym zbiegiem okoliczności telewizja tego nie pokazuje. Uwzięli sie dzisiaj na wschodnią Ukrainę i Palestynę. I wałkują to na okrągło.
Dotarło do mnie, że tak naprawdę to media dyktują mi to co jest ważne, komu powinienem współczuć a kogo nienawidzić. Zdanie na dany temat wyrabiają mi "gadające głowy", czyli eksperci zapraszani do studia telewizyjnego, którzy wiedzą zawsze wszystko na dany temat. Nigdy nie ma podanej samej informacji. Zawsze jest za to jakaś interpretacja, określony obraz ma wywrzeć konkretne wrażenie. To jest oczywista manipulacja.
Czy można mieć pretensje, że ludzie nie zawsze i wszędzie reagują tak samo? Czy ja powinienem mieć sobie coś do zarzucenia, że teraz siedzę sobie wygodnie w fotelu, a tymczasem gdzieś indziej giną niewinni ludzie?
Tak wiem, coś trzeba robić. Jakoś się zabezpieczać, bo licho nie śpi. Wojna prędzej czy później przyjdzie i tutaj. Tym szybciej im bardziej będziemy obojętni na to co dzieje się teraz gdzieś daleko. Dlatego nie dziwię się, że stocznia zwodowała właśnie kolejny lotniskowiec. Nawet wiecej: jestem z tego dumny. Tak myślą zapewne też politycy, których wybierałem.
No tak, ale kiedyś z tego lotniskowca zapewne wystartują samoloty i w jakimś konflikcie zbrojnym zginą niewinni ludzie. Błędne koło. To pokazuje, że bardzo cenimy własne życie; ale życie innych, szczególnie naszych (nawet potencjalnych) wrogów juz nie ma dla nas znaczenia. To relatywizm - choroba współczesności. Punkt patrzenia zalezy od punktu siedzenia. I jesteśmy egoistami. Nam ma byc dobrze, a inni niech martwią się za siebie. W polityce nie ma trwałych sojuszy są tylko interesy. Na co dzień jesteśmy tacy sami. Każdy z nas jest egoistą. Wiem, że też nim jestem. Pewien ksiądz mi kiedyś powiedział: nie jesteś w stanie walczyć ze złem całego świata. Tu masz swoje życie i tu jest twoja walka. Chyba miał rację. Ale nadal myslę, że to relatywizm.
Zastanawiam się też co trzeba robić aby być autentycznym, czyli nie zakłamanym. Kimś, kto nie musi przywdziewać różnych masek w zależności od sytuacji? - Mówić i robić to co podpowiada serce? Ale przecież wiem, że ludzie kierują się emocjami w swoich wyborach a nie rozumem. Emocje mogą prowadzić do złych wyborów. Wiele razy się na tym złapałem. Zawsze też chciałem mieć zdolność rzetelnej oceny sytuacji by móc dokonać wyboru na podstawie tego co mi mówi rozum. Wydawało mnie się, że zdolność do zapanowania nad emocjami jest miarą dojrzałości. Ale teraz nie jestem tego taki pewien. No bo ponoć o człowieczeństwie przesądzają uczucia wyższe. Ale powiem szczerze - mam wątpliwości, czy niektórzy nie mylą emocji z uczuciami?
Tak na chłodno: co powinniśmy zrobić - my ludzie Zachodu - w kwestii wojny na wschodniej Ukrainie i w kwestii agresji Izraela na Strefę Gazy? Wysłać tam nasze wojska rozjemcze (błękitne chełmy), ustanowić zakazy lotów nad tymi strefami konfliktów i rozbroić tamtejszych terrorystów? - Bo tak naprawdę tylko to może zaprowadzić tam pokój. No tak, ale państwa agresorzy: Rosja i Izrael wcale tego nie chcą. I zrobią wszystko, żeby pokrzyżować takie plany. Cóż więc możemy zrobić? Apelować o opamiętanie? Nie posłuchają. Są opętani manią odwetu i zabijania. Jakieś wyimaginowane krzywdy są dla nich usprawiedliwieniem. Izrael ciągle powtarza, że jest otoczony przez samych wrogów, którzy tylko czekają na to aby go zniszczyć. Rosja uważa, że NATO niebezpiecznie zbliżyło się do jej granic ze wszystkich stron i nie pozostaje jej nic innego jak obrona przez atak. To jest ta chłodna kalkulacja, o którą ponoć nam chodzi.
A mnie się wydaje, ze gdyby zobaczyli w swoich wrogach braci, ludzi takich samych jak oni sami to powinni porzucić język konfrontacji. Żyć przecież można wspólnie w pokoju. Miejsca na świecie jest wystarczająco dużo. Żywności też nie powinno braknąć. Ja wiem, że około 30% tej żywności się marnuje, ale to już inna historia.
A właściwie ta sama. Dlaczego wolimy wyrzucać jedzenie na śmietnik niż wysłać to co nam zbywa - głodujacym? No wiem - to się nie opłaca. Niestety - życie ludzi umierających z głodu nie ma dla nas uzasadnienia ekonomicznego - zwyczajnie się nie opłaca. To jest niebywałe! Nam się nie opłaca przekazać jedzenia, które i tak się zmarnuje tym, którzy umierają z głodu! I tak sobię myślę: cóż ja biedny żuczek mógłbym z tym zrobić? I tak już coś robię - np. daję datki kiedy jest zbiórka... Wiec chyba jestem usprawiedliwiony?
Chyba jednak nie. Pójdę jutro do supermarketu i znowu kupię świeże owoce - prosto z Afryki. Pokazywali kiedyś w TV jak ci biedacy je tam zbierają, pakują, przygotowują transport do samolotu, który według kantraktu musi w ciągu paru godzin dotrzeć do naszych sklepów i znaleźć się na półkach, aby jeszcze tego samego dnia klient go kupił. Normy są tak wyśrubowane, że znalezienie jednego zepsutego owocu albo nie o takim rozmiarze powoduje odrzucenie całej partii towaru. Kogo obchodzi, że jakiś Murzyn, który zarabia 2 dolary dziennie i zbierał to od 4-ej rano nie dostanie zapłaty? Pamiętam jak pewien misjonarz kiedyś opowiadał, że tam gdzie on jest w Afryce (nie pamiętam już kraju) mężczyzna jest szczęśliwy jak może zjeść jeden skromny posiłek dziennie. A zarobić na utrzymanie rodziny trzeba. Siłę do pracy też trzeba mieć.
Czy mnie tak naprawdę to obchodzi? Co mam zrobić? Co mielibyśmy my wszyscy zrobić aby tej oczywistej niesprawiedliwości i krzywdzie zaradzić?
W takim świecie żyjemy. Pełnym niesprawiedliwości, nędzy, rozpaczy i braku poszanowania dla życia, które ponoć powinno być najwyższą wartością. Słyszałem dawno temu w szkole na lekcji religii, że życie jest wartością samą w sobie i jest dobrem najwyższym przynależnym każdemu człowiekowi. Później się dowiedziałem od pewnego profesora, że nie tylko liczy się życie, ale i jakość życia. Idąc tym tokiem rozumowania można przyjąć, że im nędzniejsze życie tym ma ono mniejszą wartość. A życie nienarodzonych nie ma chyba żadnej, bo jakie ono będzie - niewiadomo. Tym sposobem łatwo jest usprawiedliwić aborcję. To właściwie powiedział ten profesor. Taki też jest przekaz medialny. Dlatego jest precedens: życie może być nic niewarte. Tym samym człowiek może nie mieć prawa do istnienia! Niektórzy posuwają się nawet do stwierdzenia, że to nie-człowiek.
I znowu się potwierdza powiedzenie, że punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. Po prostu przyjmujemy to co nam wygodne. Ten relatywizm z naszm wrodzonym egoizmem i lenistwem daje taką właśnie mieszankę "człowieczeństwa". Ale ja mam coraz większe obawy, czy nazywać to "człowieczeństwem". Chyba bedę musiał wyruszyć na jego poszukiwanie. Wgłąb siebie? A może lepiej nie kusić losu?
Kiedyś mieszkałem w takim miejscu, ze prawie codziennie przechodziłem obok budynku z napisem "Musica Spiritus Movens". Pamiętam jak mój znajomy zawsze się cieszył z tego "Spiritus" i pytał mnie kiedy się napijemy? Po jakimś czasie dowiedziałem się o co tak naprawdę w tym chodzi: że muzyka uskrzydla ducha. A jeszce później dowiedziałem się, że ducha uskrzydla Pan Bóg zsyłając nam Ducha Świętego. I tak sobie myślę, że bez tego uskrzylonego ducha ludzkiego chyba nie powinniśmy mówić o człowieczństwie. Dopiero On może zapewnić nam pełnię i pokój. Zarówno ten wewnętrzny jak i zewnętrzny.
I to jest chyba droga do osiągnięcia tego celu - pokoju, świata bez wojen, bólu i niesprawiediwości. Droga do tego aby nasze życie nabrało odpowiedniego wymiaru i wartości. No i jego poszanowania. Ale czy nam o to chodzi? Musieli byśmy mieć sumenie (niespaczone). A chyba nie wszyscy tą tomaszową definicję podzielają? I tu jest problem.
Było by dla nas wszystkich lepiej, gdybyśmy "nie chodzili ścieżkami występnych". Myśliciele, filozofowie, duchowni, autorytety moralne mówią o tym od wieków. Ale chyba nie jesteśmy na takie życie gotowi? Mentalnie. Po prostu jesteśmy drapieżnikami. I w genach mamy wpisaną rywalizację i walkę. Kto pamieta film "Urodzeni mordercy"? Więc czy można mieć pretensje do natury, że ktoś się urodził do zabijania?
I dlatego chyba są potrzebne te policjantki na koniach, które znowu przejechały pod moimi oknami. Tym razem dwie...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 9533 odsłony
Komentarze
Człowieczy los
19 Lipca, 2014 - 21:55
Piękny, mądry tekst. Boże, ile bym dała za to, by wszyscy ludzie mieli podobne przemyślenia.
Trzeba dać ludziom nadzieję, bo to jej brak, często staje się przyczyną zabiegów "prewencyjnych". Rozmaite oblicza mają te działania, tak jak i różnorodne są obawy o los.
Pokażę Ci obraz, który sprawia, że ilekroć patrzę na niego, a jest przytłaczający ogromem, zawsze dopada mnie smutek. Kretyn, który zlecił wykonanie tego murala, powinien mieć świadomość, że przyczynił się zapewne do niejednej depresji.
Pozdrawiam, 5
Dziękuję za słowa uznania
19 Lipca, 2014 - 22:33
A ten mural rzeczywiście jest beznadziejny, he he. Wilk prowadzi małą owieczkę. Ciekawe gdzie? Może jednak nie chce jej zjeść? No ale czy taki rzeczywiście jest człowieczy los?
Trzeba ludziom dać nadzieję - piszesz. To o rzeczywiście ważna sprawa. Ale jak to zrobić? Problem w tym, że nie każdy potrafi być kowalem swego losu, a okoliczności go tak przytłaczają, że nie widzi nadziei. Jak dać takim zniewolonym, przegranym ludziom nadzieję? Wiem, co powiedział Jezus Chrystus: poznacie Prawdę i Prawda was wyzwoli. Wiara, Nadzieja i Miłość - są nierozłączne pisze w Biblii. Ale ludzie raczej umiłowali ciemność i ich uczynki stały się nikczemne. Od nas samych najwięcej zależy, tylko nie chcemy przyjąć tego do wiadomości, bo to wiązało by się może z upokorzeniem, utratą twarzy. Dlatego wolimy grać, robić dobrą minę do złej gry i jeszcze bardziej się pogrążamy... Ja jednak myślę, że każdy z nas ma prawo do Nadziei. Czy zechce z tego prawa skorzystać to już inna sprawa,
Ale ciekawe czy tylko taki mamy wybór: być wilkiem albo owcą?
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
M3c...
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
19 Lipca, 2014 - 23:35
pewnie mieszkasz na elitarnym,komunistycznym osiedlu,skoro tak ci upiększyli widok z okna.Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie...by zamalować główki spray'em..lub zlecić to młodym,tym co podpalają tęczę.
Pozdrawiam
Verita
Szok
20 Lipca, 2014 - 01:01
Ale siem przestraszyłem!
20 Lipca, 2014 - 01:20
Człowieku, pomyśl o tych którzy mają słabe serca!
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Rabunek majątku palestyńskich
20 Lipca, 2014 - 01:29
Rabunek majątku palestyńskich uchodźców i ofiar.
Tortury.
Syjonistyczne państwo oficjalnie stosuje zbrodnicze metody śledcze wobec
Palestyńczyków, mężczyzn, kobiet i dzieci. Policja polityczna Shin Beth, a także Główne
Siły Bezpieczeństwa, żołnierze i policjanci, określają je jako „umiarkowaną presję
fizyczną” i, jeżeli ofiara nie poddaje się, „rosnącą presją fizyczną”. Przykładów tej presji,
ujawnianych przez organizacje praw człowieka (żydowskie też!) i obrońców Arabów
(palestyński Społeczny Komitet Przeciwko Torturom, Światowa Organizacja Przeciwko
Torturom, Amnesty International, Felicja Langer – żydowska obrończyni arabskich ofiar),
jest wiele. Na przykład: „shabeh”- przywiązanie człowieka do malutkiego krzesła i skucie
kajdankami tak, że głowa (najczęściej w worku) przyciśnięta jest do kolan. Ofiara
zamykana jest w pokoju z ogłuszającą muzyką; elektrowstrząsy; zatykanie ust i nosa
plastrem na ok.2 minuty; wylewanie benzyny na głowę i groźba podpalenia; przypalanie
jąder; bicie po nogach pałką z gwoździami; zanurzanie w lodowatej wodzie; wieszanie za
dłonie lub stopy; bicie gumową pałką po genitaliach; głodzenie; skakanie po klatce
piersiowej; gwałt na kobietach z rodziny na oczach torturowanego; przetrzymywanie w
pomieszczeniach pozwalających tylko na pozycję stojącą; przypalanie odbytu; wyrywanie
włosów; zmuszanie do połykania włosów; bicie pałką po głowie; przypalanie ciała
papierosami; bicie ciężarnych kobiet po brzuchu; oddawanie moczu na ofiarę;
długotrwałe naświetlanie oczu; zmuszanie do słuchania taśm z nagranymi jękami innych
ofiar; wpychanie ostrych przedmiotów do odbytu; gwałcenie kobiet.
Rasistowskie ustawodawstwo, przejawiające się w nierówności wobec prawa (np.prawo
powrotu – bezwarunkowe prawo wjazdu i osiedlania się w Izraelu mają tylko osoby unane
za Żydów), nakazie noszenia dowodów osobistych z określeniem narodowości (dla
wygody policji represjonującej Arabów), wpływ prawa rabinackiego na cywilne (Żyd nie
może poślubić osoby nieżydowskiej, dzieci z mieszanych związków zawartych zagranicą
uznawane za nieślubne, urodzone przez nie-Żydówkę dzieci nie mogą zawrzeć związku
małżeńskiego i nie można ich pochować).
Zgodnie ze słowami Hanny Arendt („Eichmann w Jerozolimie”, Kraków 1998, str. 12-13):
„Stąd osobliwa przechwałka: „Nie wprowadzamy żadnych podziałów etnicznych”, która
brzmiała mniej osobliwie w Izraelu, gdzie przepisy prawa rabinackiego regulują prywatny
status obywateli żydowskich, skutkiem czego żaden Żyd nie może poślubić osoby nie
będącej pochodzenia żydowskiego; małżeństwa zawarte za granicą są uznawane, ale
dzieci ze związków mieszanych są z punktu widzenia prawa dziećmi nieślubnymi (dzieci
pozamałżeńskie, których rodzice są Żydami, są prawowite), a jeśli komuś zdarzy się mieć
matkę nie-Żydowke, nie może zawrzeć związku małżeńskiego, osoby takiej nie można
także pochować. [...] Wydaje się, że zarówno wierzący, jak i niewierzący obywatele
Izraela zgodni są co do tego, ze pożądany jest zakaz zawierania małżeństw mieszanych.
[...] Bez względu na przyczyny musiała zapierać dech naiwność, z jaką oskarżyciel
potępiał osławione ustawy norymberskie z 1935 roku, zakazujące małżeństw mieszanych
i stosunków cielesnych osób pochodzenia żydowskiego z osobami pochodzenia
niemieckiego”.
Kolonizacja i judaizacja zagarniętych ziem, zakaz powrotu rdzennych mieszkańców,
wywłaszczanie obywateli nie będących Żydami.
Metodyczne niszczenie domów i infrastruktury, pól uprawnych i gajów oliwnych.
Blokada jakiejkolwiek pomocy humanitarnej, doprowadzanie do głodu i epidemii,
stworzenie warunków życia grożących biologicznym wyniszczeniem (np. odcinanie wody i
energii blokowanym przez dłuższy czas miastom, odcięcie dostępu do żywności) i
psychicznym (permanentna okupacja).
Używanie zbrodniczej, zakazanej przez prawo międzynarodowe (Konwencje Genewskie)
broni chemicznej.
Żydowski okupant stosuje gazy typu CS, CN, CR jako łzawiące, podczas gdy są one w
dużym stężeniu niebezpieczne dla zdrowia, używane niezgodnie z instrukcją – powodują
śmierć.
Najgroźniejszym z nich jest gaz CS, który zawiera cyjan atakujący płuca, powodujący
duszności i napady kaszlu, ból oskrzelowy, zapalenie oczu, sztywnienie mięśni, a nawet
paraliż. Jest on silnie rakotwórczy. Wymienione gazy są szczególnie niebezpieczne dla
kobiet w ciąży (poronienia) i starców. Stosowane w pomieszczeniach powodują śmierć.
Substancje trujące są rozpylane na palestyńskie pola i gaje oliwne. Przykładem
żydowskiego barbarzyństwa jest np. rozpylenie przez okupacyjne wojsko gazów trujących
(neurotoksycznych) w szkołach Hebronu, Tulkaremu i Anabta w 1988.
Spowodowało to zatrucie 1300 dzieci, w postaci opuchlizny i niedowładu mięśni.
Dzisiaj rzyydki
19 Lipca, 2014 - 22:27
zaatakowaly egit, jest juz 21 zabitych zolnierzy faraona
mural
19 Lipca, 2014 - 23:00
mural
mural się zapytuje
otwarcie i szczerze
czy was prowadzą
prawdziwi pasterze
jan patmo
Mind servis spiritus....
19 Lipca, 2014 - 23:27
musisz bardzo tęsknić za bliskimi...skoro emocje i uczucia zawładnęły całym twoim wpisem.Miło się go czytało...ale jakby przyszło co do czego..to niewiem o co ci właściwie chodziło.W jednym garnku znalazły się owoce cytrusowe z Afryki i Rosja,aborcja i NATO,Izrael i policjantki....istna burza mózgów.myślę,że im mniej TV tym lepiej i spokojniej.
Powiem może tylko tyle,że o człowieczeństwie decyduje przede wszystkim rozum i wolna wola.Wszystko inne jest drugorzędne.
Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej nocy.
Verita
Hm...
19 Lipca, 2014 - 23:42
//o człowieczeństwie decyduje przede wszystkim rozum i wolna wola//
- powiadasz... Ale masz na to jakieś potwierdzenie? Czy tylko tak się Tobie wydaje?
Również pozdrawiam, dobranoc.
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Izrael za nic ma
20 Lipca, 2014 - 01:25
Izrael za nic ma przestrzeganie międzynarodowego prawa, nie stosuje się do żadnej krytycznej wobec siebie
Taka sytuacja, wywołuje bezradność i bezsilność po stronie Palestyńczyków, prowadzi do aktów desperacji i do niespotykanej nigdzie indziej frustracji. To stąd możemy później oglądać te dramatyczne obrazki kładzenia się obojętnych na śmierć ludzi pod gąsienice izraelskich czołgów czy buldożerów niszczących domy, młode kobiety gotowe poświęcić swoje życie w desperackich samobójczych aktach czy kilkuletnich chłopców rzucających kamieniami w izraelskie pancerze, później ginących od kul izraelskich okupantów.
Cel Izraela jest tutaj jasny i ciągle taki sam: totalne wyniszczenie Palestyńczyków, zmuszenie ich do ucieczki i zajęcie ich ziem pod przyszłe osiedla żydowskie. Jest więcej niż pewne, że przy dotychczasowej polityce w perspektywie 20-40 lat (a może szybciej), strefa Gazy przestanie zupełnie istnieć. Zamiast jak do tej pory ponad 3 mln. wysiedlonych ze swojej ziemi Palestyńczyków, będzie ich na świecie ponad 5 mln., a Izrael zasilony kolejnymi setkami tysięcy żydowskich imigrantów z różnych krajów, zajmie tereny jeszcze dzisiaj należące do Palestyńczyków. Takie są plany i nieubłagana logika izraelskich działań.
Świat niby na to patrzy, ale do tego stopnia się zmienił, że tak naprawdę, funkcjonujemy w "demokracji" medialnej – czyli, nieważne jak było naprawdę, ważne jak to media przedstawiają. W czyich rękach są te "narzędzia" medialnej "demokracji", to łatwo sprawdzić niemal w każdym włączonym telewizorze. Stąd takie potworne zakłamanie, związany z tym autentyczny strach dziennikarzy, polityków przed mówieniem i pisaniem prawdy. Prawda o Izraelu, o izraelskich zbrodniach, o państwie rasistowskim jakim jest współczesny Izrael (właśnie wprowadzono zakaz dla jakichkolwiek arabskich stowarzyszeń i partii w tym kraju...), po prostu się nie opłaca, na tym nie da się zarobić, co najwyżej „po nosie”. Co innego o Tybecie, tutaj ryzyka praktycznie nie ma żadnego, tak tu można się popisywać. Niestety, współczesna „demokracja” medialna najczęściej kojarzy się z kundlizmem.
Jak w praktyce ten medialny przekaz wydarzeń z Bliskiego Wschodu wygląda, to najlepiej chyba widać na przykładzie CNN. Senior korespondent CNN (mniejsza o nazwisko), przekazuje korespondencje z Izraela z jakiegoś pustego parkingu, gdzie przykucnięty, przejętym głosem opowiada, jak to zaraz może tutaj spaść rakieta Hamasu. I tylko gdzieś daleko, daleko w oddali widać łuny i dymy unoszące się nad Gazą. Ale akurat, tam gdzie jest autentyczna wojna i "piekło na ziemi", żaden zachodni korespondent relacji nie przekaże. Izrael wprowadził ścisłą blokadę dla dziennikarzy i korespondentów, bo jeszcze przypadkiem świat mógłby usłyszeć trochę prawdy. Okazuje się, że w sprawach Bliskiego Wschodu najbardziej wiarygodną i najmniej zakłamaną jest arabska Al Jazeera.
Oczywistą sprawą jest, że Izraela i Żydów nie można krytykować. Każdy, kto odważy się to zrobić, czy to jakiś natchniony polityk, dziennikarz, pisarz albo duchowny, to może znaczyć tylko jedno: uprawianie propagandy Hamasu. Nie mówiąc już o takim szczególe, że taki desperat automatycznie staje się antysemitą. Chociaż w tym przypadku, to trochę może być problem, bo Arabowie to też semici. Aby czasem nie wyszło, że największymi antysemitami i rasistami są sami Żydzi...
Autor
20 Lipca, 2014 - 03:00
Witaj
Szukasz drogi, lub choćby małej furteczki, aby zapanować nad swoim sumieniem.
A przecież odpowiedź jest tak prosta, że aż boli.
Pan Bóg, w swej nieskończonej mądrości, obdarzył nas Dekalogiem.
Jednak przez tysiąclecia, ludzie w swym nieskończonym egoizmie, czym prędzej starają się o tym zapomnieć.
Dramatem zaś jest to, że większość bywalców mszy, nawet nie potrafi Dekalogu powtórzyć, nie mówiąc już nawet
o stosowaniu się do niego.
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze
No ale co chcesz przez to powiedzieć?
20 Lipca, 2014 - 15:34
- że mam przestrzegać Dekalogu i dzięki temu odnajdę spokój duszy?
Wiemy przecież, że nie po to Pan Bóg dał nam Dekalog abyśmy dzięki jego przestrzeganiu mogli być bez grzechu. Spełnia on zresztą dużo ważniejszą rolę, ale to nie miejsce aby o tym szerzej.
Wiemy też, że takim ulepszonym Dekalogiem przeznaczonym dla każdego chrześcijanina jest Kazanie na Górze. Jak najbardziej możemy to naśladować, ale o wypełnianiu nie ma mowy. Nie jesteśmy w stanie. No i dlatego jest nam potrzebny Jezus Chrystus, bo dzięki wierze w Niego możemy dostąpić zbawienia a nie dzięki spełnianiu uczynków.
No więc to jest ta Prawda i odpowiedź, o którą Ci zapewne chodzi.
Ale czy miałeś też na myśli wymiar międzyludzki, cywilizacyjny?
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Mind Service
20 Lipca, 2014 - 16:13
Dekalog jest wskazaniem drogi.
W każdym wymiarze.
Jednak zbyt wielu interpretatorów wzięło się za przeinaczenie znaczeń.
Dlatego trzeba te wskazania podeprzeć nauczaniem Jezusa Chrystusa.
A wiesz, co dla mnie jest niepodważalnym argumentem za Jezusem?
ON głosił prawdy absolutne.
Prawdy, które nie niosły krzywdy nikomu.
A przecież to ON nauczał, że podstawą przyjęcia do Królestwa Niebieskiego,
będzie sąd nad naszymi UCZYNKAMI.
Intencje są ważne, ale zadecydują uczynki.
To prawda,że w wymiarze jednostki jest to pył na wietrze.
Ale w wymiarze globalnym, miłość bliźniego wyklucza agresję, a wiara jest także nakazem stosowania nauki Pana.
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze
Z pierwszym i ostatni zdaniem mogę się zgodzić
20 Lipca, 2014 - 16:32
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
AKSJOLOGICZNE DYLEMATY WSPÓŁCZESNOŚCI
20 Lipca, 2014 - 09:59
Analiza socjologiczna współczesnej rzeczywistości w jej różnych wymiarach i aspektach pozwala zasadnie wnioskować, że jedną z istotnych kwestii dzisiejszego świata są wielorakie pytania aksjologiczne. Pytanie te stanowią wyzwania, które musi także podjąć refleksja naukowa. Odpowiedzi na nie mają nie tylko bowiem wymiar praktyczny (pokierowanie życiem człowieka w konkretnej sytuacji), ale także teoretyczny (kształtowanie stanu świadomości). Stąd ważność refleksji nad aksjologicznymi pytaniami dotyczącymi dylematów współczesności. Dylematy te można ująć w formie określonych aksjologicznych sporów. Wypowiedź niniejsza jest próbą takiej refleksji na gruncie myśli społecznej Kościoła.
1. Spór o znaczenie aksjologiiJednym z podstawowych dylematów aksjologicznych współczesności jest bez wątpienia spór o samo miejsce aksjologii w dzisiejszym świecie. Przy czym nie jest to tylko spór teoretyczny (akademicki) ale spór praktyczny dotyczący istotnych wymiarów funkcjonowania życia społecznego.
Bez wątpienia istnieje dziś w życiu społecznym silny trend oderwania życia jednostkowego człowieka, jak i życia społecznego od norm etycznych. Ta tendencja w pewnym sensie istniała także dawniej o czym między innymi w swoim eseju pisał Nitsche: „Poza dobrem i złem”, tym niemniej swoją szczególną dynamikę akcentuje ona dziś. W tym ujęciu samą aksjologię traktuje się jako specyficzne ograniczenie wolności zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym. Egzemplifikacją tego faktu może być np. problem stanowienia prawa w wielorakich bytach społecznych. Oparcie norm prawnych o zasady etyczne traktowane jest jako specyficzna form "zniewolenia" prawa. Odrzuca się zatem zdecydowanie istnienie jakiegoś porządku etycznego, który by w dziedzinie stanowienia prawa wytyczał normy postępowania. Ważne zatem w życiu społecznym są normy pozytywne określane drogą ich stanowienia. Przyjmuje się wprawdzie, że istnieją pewne etyczne wartości ogólnoludzkie, które również w życiu społecznym stanowią dla kierowników państw idee przewodnie ich działalności, ale pozbawione są one mocy wiążącej i zależą od historycznego uwarunkowania1). Chodzi zatem o tendencje oderwania norm prawnych od jakichkolwiek norm etycznych.
Z drugiej strony istnieje dziś w świecie silna tendencja podkreślania, że aksjologia ma istotne znaczenie zarówno dla jakości życia jednostkowego człowieka, jak i jakości życia społecznego. W odniesieniu do człowieka jako jednostki środowisko wartości jest zawsze bezpośrednim światem jego istnienia. Oznacza to, że człowiek nie tylko styka się z nimi, ale także w jakimś sensie otwiera się na nie, a konsekwentnie dalej, przyswaja je. W takim sensie należy rozumieć określenie, że wartości oddziałują na człowieka lub często używane stwierdzenie, iż człowiek nasiąka wartościami. Oddziaływanie to idzie w trzech zasadniczych kierunkach.
Przede wszystkim wartości kształtują osobę. Używa się tu także innych określeń , a mianowicie, że wartości tworzą człowieka, doskonalą go, pozwalają mu bardziej stawać się człowiekiem, kształtują go w sferze „być” i „mieć”. W gruncie rzeczy wszystkie te określenia dotyczą w najgłębszej swej istocie rozwoju człowieka jako osoby2). W tym też sensie zrozumiałe i czytelne są słowa Jana Pawła II, że świat wartości jest szkołą dokonującą rzetelnego i uczciwego rozwoju osoby. Chodzi tu o to, co papież na innym miejscu nazwie humanizacją. Tu należy widzieć pierwszy wymiar „użyteczności” wartości w życiu jednostkowego człowieka.
Oddziaływanie wartości na osobę idzie także w drugim kierunku, który określić można pojęciem „wychowanie”. Powszechnie przyjmowanym jest pogląd, że „świat wartości w swoim podstawowym wymiarze, to nic innego, jak wychowanie człowieka”, lub jak ujmuje to Jan Paweł II: „Pierwszym i zasadniczym zadaniem świata wartości w ogóle i każdych zarazem wartości jest wychowanie”. Można powiedzieć, że świat wartości pełni w procesie wychowania osoby funkcję poznawczo – motywującą, tzn. pozwala poznać całokształt właściwego zachowania i rację takiego a nie innego postępowania; funkcję modelowo – wzorcową, tzn. dostarcza konkretnych przykładów właściwego bycia w świecie i wspólnocie; a także funkcję wspomagającą, przez co należy rozumieć, że dostarcza konkretnej „pomocy” w kształtowaniu własnego człowieczeństwa. Te właśnie funkcje pozwalają ostatecznie człowiekowi ukształtować właściwą sferę odniesień do otaczającej go rzeczywistości, a także do siebie samego. Jest to zaś nic innego, jak po prostu wychowanie człowieka.
Oddziaływanie wartości w życiu człowieka jednostkowego idzie jednak w jeszcze jednym kierunku. Można go nazwać tworzeniem warunków urzeczywistniania własnej podmiotowości. Przede wszystkim wartości własnego środowiska umożliwiają człowiekowi poprzez „zakorzenienie” w nich odkrywanie własnej osobowej tożsamości. Dotykamy w tym miejscu jakościowo ważnego problemu, jakim jest problem tzw. „zakorzenienia”. Jednym z największych niebezpieczeństw grożących współczesnemu człowiekowi w dobie wielorakich przemian jest tzw. zagubienie w kulturze masowej i społeczności anonimowej . Człowiek musi zatem mieć poczucie „zakorzenienia” jeśli chce w pełni być podmiotem a nie przedmiotem toczących się procesów polityczno – społeczno – gospodarczych. Badania socjologiczne jednoznacznie wskazują zagubienie ludzi we współczesnym świecie w momencie gdy pozbawieni są oni możliwości identyfikowania się z określonym, bliskim im środowiskiem aksjologicznym.
Aksjologia ma jednak także swoje odniesienie do jakości życia społecznego. Życie społeczne jest nieodzownym środowiskiem bytowania człowieka realizującego swoje osobiste cele i zadania. Ponieważ człowiek z kolei jest podstawowym podmiotem szeroko rozumianego życia społecznego w jego politycznym, gospodarczym i kulturowym wymiarze, cała rzeczywistość społeczna musi być na miarę wielkości i godności tegoż człowieka. Musi to bowiem być rzeczywistość, która nie tylko nie przeszkadza realizacji ludzkich celów ale je wspomaga i umożliwia. Stworzenie zaś rzeczywistości politycznej, gospodarczej i kulturowej na miarę wielkości człowieka możliwe jest nie tylko poprzez ustanowione prawo, ale także odpowiedni system wartości i zasad etycznych. W tym kontekście wydaje się sprawą oczywistą, że cała rzeczywistość społeczna, włącznie z stanowionym prawem, musi mieć swój aksjologiczny wymiar.
Przemawia za tym także fakt, że współczesną rzeczywistość cechuje ogromny dynamizm wielorakich przemian cywilizacyjnych. Ich konsekwencją są liczne pozytywne zjawiska w różnych płaszczyznach codziennego życia: politycznej, społecznej, gospodarczej i kulturowej. I tak jedynie celem egzemplifikacji podkreślić należy, iż w płaszczyźnie politycznej jest to przechodzenie od państw typu totalitarnego do państw demokratycznych, od dyktatur do tzw. państwa prawa, od państw programowo ateistycznych do państw neutralnych światopoglądowo. Z kolei do zjawisk pozytywnych w płaszczyźnie społecznej zaliczyć można upodmiotowienie poszczególnych wspólnot i społeczności, a tym samym odkrywania rzeczywistej podmiotowości przez człowieka w ramach życia państwowego, narodowego, regionalnego. Także wiele zjawisk współczesnego życia gospodarczego uznać należy za pozytywne. Wystarczy wspomnieć, iż powrót w wielu krajach do kierowania się gospodarki właściwymi jej prawami stworzył przestrzeń autentycznej ludzkiej aktywności i osobistego zaangażowania. Wreszcie także płaszczyzna kulturowa przyniosła wiele pozytywnych zjawisk, jak chociażby poszerzanie się poczucia wspólnoty dzisiejszego świata, poszanowanie praw mniejszości, a tym samym powszechny dostęp do całości narodowych i etnicznych kultur, zniesienie cenzury w wielu krajach, powszechny dostęp do środków społecznego przekazu. Wszystkie zaakcentowane tu zjawiska stanowią ciągle poszerzający się krąg zjawisk pozytywnych będących konsekwencją współczesnych przemian cywilizacyjnych.
Konsekwencją współczesnych przemian cywilizacyjnych są jednak także zjawiska, które coraz częściej niepokoją ludzki umysł i serce. Są to zjawiska, które godzą w jakość życia społecznego, a tym samym w samego człowieka. Można powiedzieć, że współczesność stawia zatem nowe wyzwania, które po prostu trzeba podjąć i dokonać próby ich rozwiązania. Wydaje się sprawą oczywistą, że to właśnie wartości mogą być pomocne przy rozwiązywaniu problemów wynikających ze współczesnych przemian cywilizacyjnych.
W tym kontekście istotne jest pytanie nie tylko o miejsce wartości we współczesnej rzeczywistości, ale także o jakość tych wartości. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w świecie współczesnym oprócz dyskusji na temat miejsca wartości w życiu społecznym, trwa także dyskusja na temat, jakie wartości najlepiej służyć mogą jakości życia człowieka i jakości samego życia społecznego jako środowiska bytowania człowieka. W polskiej rzeczywistości spór ten często dotyczy relacji pomiędzy wartościami chrześcijańskimi a liberalnymi: czy są to wartości zupełnie sprzeczne? czy trzeba dokonywać diametralnego wyboru pomiędzy jednymi a drugimi? czy można znaleźć pomiędzy nimi jakąkolwiek styczność?
Najogólniej, bez dozy pomyłki, można stwierdzić, że wiele wartości liberalnych bliskich jest wartościom chrześcijańskim. Stwierdzenie to wydaje się być nieco szokujące tym niemniej, jak stwierdza ks. Piotr Mazurkiewicz; „Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż liberalizm, podobnie do nowożytnej demokracji, wyrósł nie na innym gruncie kulturowym jak właśnie chrześcijański. Nie zmienia tego faktu nawet to, że niekiedy rósł przeciw rzymskiemu katolicyzmowi” . Podejmuje także autor trud sporządzenia protokołu zgodności pomiędzy wartościami chrześcijańskimi a liberalnymi. Zalicza do nich autor: przekonanie o nienaruszalnej godności jednostki (egalitaryzm), umiłowanie wolności, prawo do wolności sumienia i wyznania, neutralność światopoglądowa państwa, zasada pomocniczości, zasada pluralizmu społecznego, rządy prawa, uznanie dla demokratycznej formy rządów, poszanowanie własności prywatnej, pozytywna rola zysku (gospodarka wolnorynkowa), sprzeciw wobec państwa opiekuńczego . W świetle tych stwierdzeń wydaje się istnieć stosunkowo szeroka płaszczyzna porozumienia a nawet zbieżności w zakresie systemu wartości chrześcijańskich i liberalnych. Często jest to jednak porozumienie na płaszczyźnie samej ważności poszczególnych wartości a nie ich rozumienia.
Pierwszym zatem jakościowo ważnym aksjologicznym dylematem współczesności jest bez wątpienia spór o ważność aksjologii w życiu jednostkowym i społecznym.
No OK,
20 Lipca, 2014 - 15:47
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Godność osoby czy wolność – spór o wartość podstawową
20 Lipca, 2014 - 10:01
Dzisiejszy spór aksjologiczny oprócz kwestii miejsca wartości we współczesnej rzeczywistości ma bez wątpienia charakter sporu o wartość podstawową w aksjologii. Można go ująć w fundamentalne pytanie, co jest wartością podstawową we współczesnych aksjologiach? Nie ulega wątpliwości że we współczesnych systemach aksjologicznych centralne miejsce zajmują dwie wartości: godność jednostki ludzkiej i wolność. Spór dotyczy, która z tych wartości jest fundamentalną i ostatecznie rozstrzygającą w ocenie współczesnej wielorako złożonej rzeczywistości.
Chciejmy przybliżyć ten problem. Fundamentalną wartością dla niektórych systemów aksjologicznych, w tym chrześcijańskiej etyki jest godność osobowa człowieka. W tym miejscu należy zatem przypomnieć zasadnicze tezy antropologii tych systemów, co zostanie egzemplifikowane tezami antropologii głoszonej przez etykę personalistyczną, do której zaliczyć należy także etykę chrześcijańską. W syntetycznej formie można je sprowadzić do trzech zasadniczych tez.
W pierwszej kolejności podkreślić należy, iż człowiek jest dwujednią elementu cielesnego i duchowego, co w praktyce oznacza, że nie jest on jedynie „kawałkiem materii”. Przy tym podkreślić należy, że element materialny i duchowy są ze sobą tak ściśle złączone, że nie można ich w pełni oddzielić, nie niszcząc jedności bytu ludzkiego. Jest sprawą oczywistą, że w konkretnym działaniu jeden z tych elementów może przeważać. Dlatego różne funkcje człowieka można podzielić na cielesne i duchowe. W każdym z tych działań jest jednak obecny cały człowiek. Ta pierwsza teza ma daleko idące konsekwencje w odniesieniu do życia człowieka. Jeśli bowiem jest on nie tylko cząstką materii, ale także ducha, to, to wyznacza mu określony sposób postępowania w płaszczyźnie np. moralnych zachowań.
Druga teza wiąże się z pojęciem osoby. Otóż w świetle etyki personalistycznej ów element duchowy jest elementem stanowiącym o jedności bytu ludzkiego i określającym człowieka jako osobę. To właśnie na tej płaszczyźnie duchowej owej dwujedni dochodzi do głosu jednoczące wszystko „ja” człowieka, które sprawia, że człowiek ma doświadczenie, iż jest sobą to znaczy osobą. T. Styczeń tak charakteryzuje ten element antropologii: „Nie ulega także wątpliwości, że prawdę o sobie zna każdy najlepiej z własnego doświadczenia. Z własnego doświadczenia znaczy tu z doświadczenia siebie, z bezpośredniego obcowania poznawczego ze swym ja. To przecież dzięki temu doświadczeniu człowiek jawi się i uobecnia sobie przede wszystkim jako podmiot i zarazem przedmiot swego doświadczenia: ktoś, kto doświadcza, i ktoś, kogo doświadcza. Jedynie dzięki temu doświadczeniu człowiek widzi, że jest równocześnie kimś, kto kieruje, i zarazem kimś, kim kieruje. Równocześnie jednak to samo doświadczenie każe mu widzieć w każdym innym człowieku również kogoś, kto doświadcza, i zarazem kogoś kto siebie doświadcza; kogoś, kto kieruje, i zarazem kogoś, kto przez siebie jest kierowany, krótko: samorządnego sprawcę, osobę” . Drugim zatem istotnym elementem personalistycznej antropologii jest pojęcie osoby, które w swej najgłębszej istocie oznacza: samoistność w istnieniu, substancjalną całość cielesno – duchowej natury oraz wolność i odpowiedzialność.
Trzecia teza etyki personalistycznej w zakresie antropologii dotyczy godności osobowej. Otóż tak rozumiany człowiek – osoba przerasta sobą całą otaczającą go rzeczywistość. Jako osoba charakteryzuje się on bowiem posiadaniem siebie, przynależnością do samego siebie, dysponowaniem sobą, nieprzekazywalną odpowiedzialnością za samego siebie, co w praktyce oznacza, iż nie może on być zawłaszczony przez żadną instytucję, lecz należy do siebie; nie może być przez żadną inną osobę wykorzystany, ponieważ sam dla siebie jest celem zasadniczym; nie może być przez nikogo reprezentowany w płaszczyźnie moralnej, lecz odpowiada sam za siebie. Biorąc to pod uwagę etyka personalistyczna w odniesieniu do człowieka mówi o jego niepowtarzalnej wartości. Z pojęciem osoby w ścisłej relacji stoi zatem kolejna prawda, którą jest przekonanie o najwyższej i niepowtarzalnej wartości osoby określanej terminem „godność osobowa”. Tylko w odniesieniu do człowieka jako osoby można mówić o godności. Pojęcie to zawiera treści aksjologiczne. Wyraża kwalifikacje i ocenę, to znaczy przypisywanie wyjątkowej wartości człowieka ze względu na doniosłość stanowiącego go tworzywa ontycznego. Godność osobowa człowieka oznacza zatem wyjątkową, tzn. najwyższą wartość człowieka. Uzasadnienie tak rozumianej godności, czyli wartości człowieka przebiega w płaszczyźnie jego świadomość, wolność i odpowiedzialność. To właśnie z tych faktów wynika, z jednej strony, transcendentna godność człowieka, której nikt nie może go pozbawić, ani on sam nie może się jej zrzec, z drugiej zaś strony równość wszystkich w ich godności.
Tak rozumiany przez wiele systemów etycznych człowiek stanowi najwyższą wartość w ich aksjologiach. Z niej dopiero wyrastają inne wartości jak. np. personalizm, który określa, definiuje i zabezpiecza takie funkcjonowanie życia społecznego aby osoba była zawsze uszanowana w swej niepowtarzalnej godności; solidarność, której istotą jest jedność i wspólnotowość; miłość jako jedynie właściwą relację człowieka do człowieka; sprawiedliwość, której istotą jest bezwzględne poszanowanie praw drugiego człowieka, a przede wszystkim wolność jako jedynie właściwy sposób istnienia i bytowania człowieka w świecie. Tych jednak szczegółowych wartości nie zrozumie się bez odwołania się do wartości fundamentalnej jaką jest sam człowiek w swej godności. Takie stwierdzenie ma daleko idące konsekwencje. Oznacza bowiem, że w świetle etyki personalistycznej, wartość człowieka rozstrzygać winna o jakości współczesnego życia społecznego. Chodzi o taką jakość, w ramach której człowiek – wartość będzie uszanowany w swej podmiotowości. Podmiotowość oczywiście uwydatnia pozycję osoby w otaczającej ja rzeczywistości.
W innych jednak współczesnych aksjologiach np. aksjologii liberalizmu człowiek też zajmuje jedną z podstawowych wartości. Nie jest to jednak pozycja taka jak w aksjologii personalistycznej, chociaż raz jeszcze powtórzmy ważna. Człowiek, a właściwie jego nienaruszalna godność, analizowana jest jednak poprzez perspektywę wolności i to swoiście rozumianej /będzie o tym mowa jeszcze później/. Stąd też człowiek widziany jest i definiowany jako podmiot należnych praw, w tym szczególnie praw wolnościowych. Oczywiście etyka personalistyczna także opowiada się za katalogiem należnych osobie praw, ze względu na jej godność, tym niemniej, jest to także katalog praw społecznych i solidarnościowych jako integralnych praw na równi z prawami wolnościowymi i to dotyczącym każdego człowieka od momentu poczęcia. Jak stwierdza P. Mazurkiewicz: „Liberalna wrażliwość nie jest w tym punkcie aż tak wrażliwa na los każdego człowieka. Raczej opowiada się ona po stronie ludzi zdrowych i silnych, wspomnianych autonomicznych podmiotów, które prowadzą aktywne życie, napotykają na swojej drodze rozmaite przeszkody. Skupia swoją uwagę na usuwaniu owych przeszkód /uwolnieniu człowieka/. Usuwanie z tej drogi ludzi słabych /aborcja, eutanazja/ bywa prezentowane jako przejaw miłosierdzia”. Człowiek jako podmiot autonomiczny jest zatem zawsze widziany i analizowany poprzez pryzmat wolności. W takim ujęciu sama wolność staje się wartością fundamentalną w wielu systemach w tym między innymi w systemie aksjologicznym liberalizmu.
Takie ujęcie problemu nie stawia aksjologii personalistycznej w zupełnej opozycji np. do aksjologii liberalnej. Inaczej nieco rozłożone są akcenty. Otóż podstawową wartości w aksjologii personalistycznej, rozstrzygającą o wartościowości lub bezwartościowości wszelkich zjawisk społecznych, jest wartość samego człowieka. Z tej wartości wynikają inne wartości w tym przede wszystkim wartość wolności. Wolność jako wartość jest konsekwencją wartościowości człowieka. Po prostu z koncepcji człowieka jako osoby wynika odpowiedź na pytanie: co człowiekowi wolno? Ze względu na swoją wartościowość bytową człowiekowi bezwzględnie należna jest wolność. Jest to jednak wolność na miarę wielkości i godności człowieka. Podstawową zaś wartością aksjologii liberalnej jest wolność. Jest ona elementem konstytuującym człowieka jako autonomiczny podmiot: „chodzi o radykalnie rozumiany w liberalizmie indywidualizm, a więc traktowanie jednostki jako luźno jedynie powiązanej, tzn. wyłącznie na mocy własnych decyzji, z innymi osobami” . Istotne jednak jest, że w obu aksjologiach zarówno człowiek w swojej godności jak i wolność stanowią fundamentalne wartości. To jest istotny protokół zgodności przy zachowaniu jednak protokołu rozbieżności.
Spór o wartość podstawową jest drugim istotnym dylematem aksjologicznym współczesności.
Z tego jeszcze niewiele wynika
20 Lipca, 2014 - 16:17
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
@MS
20 Lipca, 2014 - 14:00
Witaj!
Wiesz, wydaje mi się, że w tych naszych poważnych rozmyslaniach, powinniśmy mieć cały czas z tyłu głowy aksjomat, że wszystko co myslimy i odczuwamy jest ukształtowane przez cywilizację chrześcijańską. To nasz fundament i nasza opoka.
Stąd te nasze współczucia dla Palestyny, czy dla Ukrainy. Jednakże mamy tam do czynienia z innymi cywilizacjami. Czy to żydowska, czy arabska, oraz turańska w przypadku ruskich i wschodniej ukrainy, mają inne wartości, a w szczególności indywidualną osobę cenią bardzo nisko.
Słyszałeś może te rozmowy separatystów, jak już zestrzelili Boeinga? Oni kompletnie nie przejmowali się zabitymi! Rzeczy ich bardziej interesowały!
Ciężko jest nam się przestawić na taki tryb myślenia. No i dobrze. Przekonany jestem, że to my jesteśmy bardziej ludzcy.
A tego Putin, kozacy spetznazu, Hamas, Mosad nie są w stanie pojąć.
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Też tak myślę
20 Lipca, 2014 - 14:48
I co więcej uważam, że ta nasza zachodnia łacińska cywilizacja jest najlepsza z wszystkich istniejących. Mimo oczywistych niedoskonałości. Ale nic innego nie mamy. Więc chrześcijańskie korzenie musimy z całych sił pielęgnować i na nich, na tych wartościach wynikających z Biblii i z naszej Wiary budować lepszy świat. W naszym przypadku alternatywą jest lewacka tolerancja, małżeństwa homoseksualne, ideologia gender, liberalizm (nie tylko gospodarczy), postmodernizm, relatywizm, nihilizm i tym podobne szamba, które długo tu można by wymieniać i które wiodą na zatracenie.
Jesteśmy wrażliwi i otwarci na innych pokojowo nastawionych dużo bardziej niż oni w stosunku do nas. Ale mam cały czas dylemat czy cała ta multi-kulti jest dobrym rozwiązaniem i przez to ci inni, którzy przyjeżdżają do nas nauczą się tolerancji i pokojowego współistnienia? Czy da się ich w ten sposób ucywilizować? No ale przeciwieństwem jest takie myślenie i działanie jak Breivik...
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Wcale nie
20 Lipca, 2014 - 16:22
Gdy Niemcy zorientowali się, że ściągani tysiącami do kraju Turcy nigdy się nie zasymilują, zaproponowali im wyjazd z powrotem do Turcji plus 20 tyś euro na drogę.
Finlandia już dawno przyjęła takie podejście do imigrantów, że tam za Boga, nikt się nie osiedla.
Durniejsi Norwegowie nasprowadzali sobie ahmedów i mają teraz duży kłopot, jak np. słynny mułła Krekar ( http://en.wikipedia.org/wiki/Mullah_Krekar ).
wg mnie, multi - kulti nigdy nie przejdzie. Zawsze jedni bedą chcieli podporządkować drugich.
A do tego dochodzi jeszcze dzietność, więc, jak np. w Niemczech, może się wkrótce okazać, że jest więcej Turków, niż rdzennych bladych twarzy.
Pozdr
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
No ja wiem, że to jest zagrożenie
20 Lipca, 2014 - 16:36
Ale co mamy począć, jak przyjeżdżają do nas kiedy chcą, mieszkają rodzą dzieci, a potem zaczynają wytyczać jakieś strefy szariatu. Jak reagować jak są pełnoprawnymi obywatelami naszych krajów, którym należy się tolerancja?
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
mind
20 Lipca, 2014 - 15:59
sama wiara nie wystarczy do zbawiena,uczynki tez potrzebne,
Verita
Piszesz
20 Lipca, 2014 - 16:19
//sama wiara nie wystarczy do zbawiena,uczynki tez potrzebne//
- w jakim sensie? Czy możesz to rozwinąć?
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
Sama wiara...
20 Lipca, 2014 - 16:26
to schizma kosciola ewangelickiego.W katolickim .".wiara bez uczynkow martwa jest"
Verita
Powtórzę to co napisałem wcześniej
20 Lipca, 2014 - 17:11
bo zdale się czegoś nie rozumiesz. Nauka katolicka w tej kwestii jest zupełnie jasna.
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com