Jak to Maciej Stuhr przekonał mnie do powrotu

Obrazek użytkownika Przemysław Mandela
Historia

9 kwietnia 2011. To data do niedawna ostatniego wpisu na tym blogu. Jakiś informacyjny tekst rocznicowy dotyczący niemieckiej inwazji na Danię i obalenie mitów dotyczących tego wydarzenia. Ot zwykły kawałek chleba każdego historyka czy miłośnika historii - streszczenie kilku mało popularnych wiadomości, do tego jakaś ledwo chłodnawa dyskusja i... Tyle.

Jednym słowem: nuda. Więcej niż jednym: emocje jak grzybach.

Tak to jest, Szanowny Czytelniku, kiedy za historię biorą się ludzie, którzy z pewnym respektem czy nawet swego rodzaju pietyzmem podchodzą do tematu badań. Głęboko przemyślana teza, dobór odpowiedniej argumentacji czy umiejętność przyznania się do błędu przy jednoczesnym zachowaniu kultury dyskusji może niektórych słuchaczy zafascynować, ale zdecydowana większość odkryje w tym jedynie lek na bezsenność.

Historia to ma bowiem wspólnego, np. z medycyną, że w obu dziedzinach występuje specjalizacja w wybranym zagadnieniu. A ogrom wiedzy specjalistycznej ma to do siebie, że działa na wyobraźnie przede wszystkim specjalistów tego zagadnienia. Przykład? Kardiochirurg będzie raczej bez emocji przyjmował wiadomości o nowinkach w pracy urologa, choć obaj należą wszak do jednej grupy - lekarzy. Podobnie jest z historykami.

Pisząc o historii czy popularyzując wiedzę historyczną bardzo łatwo w taką pułapkę znudzenia wpaść.

Ale, że Historia oprócz nauczycielki życia jest także zołzą, nuda nigdy nie może trwać za długo. Jak swego czasu powiedział pułkownik Poznański do Janka Talara w jednym z pierwszych odcinków kultowego serialu Dom: Historia jest przeciwko tym, którzy jej nie rozumieją. Toteż zawsze nic tak nie zabija znudzenia i rutyny jak wypowiedzi takich ludzi na temat historii...

Autora tej, niemal powszechnie znanej w internecie myśli znamy chyba wszyscy:

Nigdy się nie mówi o nas źle, to znaczy my nie mówimy o sobie źle. Jest Skrzetuski, Wołodyjowski, powstanie warszawskie, powstanie styczniowe, przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super, znaczy to jest najlepsze co Polskę spotkało.

Od razu zaznaczę, że nie zamierzam się nad Panem Maciejem Stuhrem, a raczej stanem jego wiedzy historycznej znęcać. Zrobili to już inni na wszystkie niemal możliwe sposoby. Nie w tym rzecz. Chciałbym na całą sprawę spojrzeć z nieco szerszego kontekstu.

Otóż ta feralna wypowiedź dla portalu stopklatka.pl, popełniona została w obronie filmu Pokłosie, który to niby opiera się scenariuszu fikcyjnym, ale i tak ma nas - Polaków zmusić do dyskusji i rachunku sumienia.

Szanowny Czytelnik nadąża?

Oparty na fikcji film ma być głosem w publicznej debacie na temat polskiego antysemityzmu, który wszak jak wiemy fikcją nigdy nie był i nie jest. Czy tylko ja czegoś tutaj nie rozumiem? Czy jeślibym zdecydował się poruszyć na ekranie zagadnienie przedstawiające powiedzmy problem denuncjacji rodzin polskich leśniczych żyjących pod Lwowem w październiku i listopadzie 1939 roku przez ich żydowskich sąsiadów i tej podstawie napisał fikcyjny scenariusz czy Polski Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Kultury także równie ochoczo włączą się w mój projekt? I czy mogę liczyć na Macieja Stuhra przy kompletowaniu obsady?

Idiotyczna wypowiedź o Cedyni, dzieciach i tarczach, moim zdaniem przesłania nam całość problemu. Otóż w mierzeniu z tak poważnym zjawiskiem jak antysemityzm w Polsce i wśród Polaków zarówno 70 lat temu czy dzisiaj zaczęliśmy się odwoływać do wymyślonych historii. Oczywiście gdzieś tam w czymś opartych na jakiś źródłach, lecz nie sposób określić na ile rzetelnych. Jeżeli tak ma wyglądać dyskusja o naszej przeszłości, do której tak ochoczo zachęca nas Maciej Stuhr to za parę lat będzie ona przypominać debatę głuchego ze ślepym w ciemnym pokoju...

Choć z drugiej strony jeżeli komuś kto wzywa do narodowego rachunku sumienia mylą się role ofiar i oprawców w historii własnego kraju to może nasza publiczna dyskusja o antysemityzmie już dawno zmieniła się w debatę z wspomnianego pokoju?

Tylko my jesteśmy ślepi i nie potrafimy tego dostrzec.

Brak głosów

Komentarze

A może by spróbować skłonić "naszych" filmowców,
aby stworzyli dzieła o kapo żydowskich w Auschwitz.
To niewątpliwie przyciągnie widownię, kiedy zobaczą
jak to przedstawiciele narodu wybranego, kładą trzonek
od szpadla na gardle współwięźnia i kołyszą się jak na huśtawce.
A może warto byłoby stworzyć film o innych, wybitnych przedstawicielach tegoż narodu wybranego.
Różański, Światło, Berman czy choćby Humer czekają, aby
choć udokumentować ich "wiekopomne dzieła".
Takie kopalnie "tematów", a "tfurcy" uciekają do fikcji...

Vote up!
1
Vote down!
-1

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#306787

i wyobraźnią tamtych czasów, tak jak zaleca autor przedmiotowego tekstu. Dawno temu wysłuchałem opowieści, relacji starszego pana dot. jego matki, która trafiła do obozu koncentracyjnego na terenie Niemiec. Starsza kobieta opowiadała, że żydzi i więźniowie z Europy Zachodniej, nie przyzwyczajenie do "środkowo-wschodniej biedy" nie wytrzymywali tam długo. Umierali krótko po przybyciu. Stąd też doszedłem do takiego oto wniosku, że kapo w obozach miało wschodnie pochodzenie, nie dlatego, że Żydzi stąd, byli gorsi od innych, ale byli po prostu silniejsi. Ten silniejszy musiał wytrzymać jeszcze to. To tak jak dziś. Fakt, że ktoś jest mocniejszy, pracowity, inteligentny, potrafi logicznie myśleć, wcale nie musi oznaczać, że będzie mu w życiu łatwiej. Nie daje mu to absolutnie żadnej przewagi w starciu z "obecnie obowiązującym medialnym tryndem".

Pozdrawiam

Chrust

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#306821

Obawa? Nie, nie nazwałbym tego obawą. Pewnie jakaś świadomość, że zawsze można stać się następnym Zyzakiem, co dla historyków dopiero wyrabiających swoją markę w szeroko pojętym środowisku jest praktycznie zawodowym zabójstwem. Ale ktoś kto się boi nie może być dobrym historykiem, bo podświadomie formułuje swoje tezy tak, by możliwie nikogo nie sprowokować do ciosu. A tak się nie da. O ile pana Suworowa jako historyka nie cenię zupełnie (to nie zarzut, on po prostu nie jest historykiem) to jego koncepcja badacza jako "Lodołamacza" podoba mi się bardzo. Ktoś kto nie znajdzie w sobie siły, by być takim "Lodołamaczem" albo przyłączy się w końcu do chóru jednogłośnych albo "zginie" innej opcji nie ma.

Natomiast co do sąsiadów to zgodzę się, ale tylko połowicznie. O ile w przypadku okupacji niemieckiej mamy zbrodnie udokumentowane (nie przez nas samych, robili to sami Niemcy) i w miarę dobrze rozpoznane to w przypadku drugiego grabieżcy naszej międzywojennej niepodległości w dalszym ciągu poruszamy się niemal po omacku. I nad tym trzeba pracować. Liczę, że "Pokłosie" paradoksalnie przyczyni się do rozruszania tej dziedziny przez historyków-lodołamaczy właśnie w ramach przeciwstawienia się wizji forsowanej przez Pasikowskiego i oklaskiwanej przez środowisko GW.

Pozdrawiam.

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
-1

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#306849

Wobec tego za fundamnt trzeba przyjąć, że gniazdem zła
jest Rosja, a Niemcy stali się tylko miernymi naśladowcami.
W tej konstatacji dokumentacja nie jest niezbędna.
O tym świadczy ilość ofiar czerwonego systemu.
Choć i wcześniej wschodnia dzicz nie dawała się lubić.
Dzicz, choćby najlepiej ubrana, pozostaje jednak dziczą.
Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#306858

Na to, że NSDAP wzorowała się na swoich socjalistycznych towarzyszach z ZSRR źródeł jest wiele. Na to, że Hitler był niczym innym jak swego rodzaju "wychowankiem" Stalina również. Zalecałbym jednak daleko posuniętą ostrożność w kreowaniu opinii o gnieździe zła w Rosji, bo od tego tylko krok od przeniesienia naszej niechęci na absolutnie wszystkich Rosjan za działania ich władz. To nigdy nie jest aż takie proste i tego typu myślenie prowadzi nigdzie indziej jak do ślepego zaułka. Nie tylko naukowego.

Pozdrawiam.

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#306887

To, że ktoś znalazł się po tamtej stronie granicy
nie przesądza jeszcze wszystkiego, tym bardziej, że nie wszyscy mieli jakiś wybór.
Jednak po tym, jak przez wiele miesięcy patrzyłem im w oczy
na ulicach, widząc najczęściej wypisane "jak go przekręcić",
sądzę że trudno o bardziej upodlony naród.
Oni się upodlić dali, a nam się aplikuje obecnie te same
"specyfiki".
Zobaczymy, czy i na Polaków skuteczne.

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#306938