Głębokie nadzieje

Obrazek użytkownika Przemysław Mandela
Historia

Nie milkną echa po odkryciu szczątków zamordowanych Polaków w piwnicach soboru w miejscowości Głębokie na Białorusi. Wiele wskazuje, iż jest to jedna z licznych zbrodni NKWD na polskich Kresach. Pierwsze domysły wskazują jako możliwy czas egzekucji jesień 1939 roku. No właśnie, Szanowny Czytelniku. Wiele wskazuje. Pierwsze domysły. Niczego nie wiemy na pewno, gdyż z powodu "strasznego smrodu", makabryczne znalezisko natychmiast zasypano...

Na odpowiedź strony polskiej nie trzeba było długo czekać. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa niemal natychmiast wystąpi (gdy tylko otrzyma stosowny raport z ambasady w Mińsku) do władz białoruskich z prośbą o włączenie polskich ekspertów w poczet grupy badającej całą sprawę.

Sam szef ROPWiM, pan Andrzej Przewoźnik w krótkim komentarzu udzielonym dziennikarzom Gazety Wyborczej 22 lipca b.r. nie krył optymizmu w sprawie możliwej reakcji strony białoruskiej:

"Wystąpimy do Białorusi, by umożliwiła naszym specjalistom zapoznanie się z sytuacją. Być może odkryto ciała zamordowanych przez NKWD. Wiem, że w okolicach Głębokiego znajdowało się więzienie NKWD. W ostatnich latach współpraca z Białorusią układa się coraz lepiej, prowadzimy razem kilka projektów i mam nadzieję, że nikt w tym wypadku nie będzie czynił nam przeszkód".

Rzeczywiście nadzieja pana Przewoźnika musi być niezwykle silna i niewzruszona. Współpraca z Białorusią układa się przecież coraz lepiej, a styl komentarzy przedstawicieli tamtejszych władz, zwłaszcza kierownika działu ideologii obwodu witebskiego, można uznać za dobrą monetę.

Nawet taki szczegół jak planowane odsłonięcie pomnika upamiętniającego "wyzwolenie Białorusi spod polskiej okupacji" w Brześciu dokładnie 17 września b.r. nie jest w stanie zmącić optymizmu szefa ROPWiM. "Nikt nie będzie czynił przeszkód". Fakt, iż Białoruś jest jedynym krajem byłego ZSRR, który nie uczynił dotąd nic, by pomóc w badaniom, mającym stwierdzić czy na jej terytorium byli mordowani ludzie z tzw. listy katyńskiej nie ma znaczenia. Pan Przewoźnik ma nadzieję, że urzędnicy aparatu państwowego prezydenta Łukaszenki porzucą na chwilę ideologię każącą im gloryfikować czasy Białoruskiej Republiki Radzieckiej i "nie będą czynić przeszkód" w potwierdzeniu, iż za zbrodnią tą stoi NKWD i to na dodatek w okresie wyzwolenia Białorusi spod "polskiej okupacji".

Nam, Szanowny Czytelniku pozostaje jedynie wierzyć, iż nadzieja oprócz swej głównej, matczynej roli pozostanie także kochanką odważnych...

Brak głosów