W koło Wojtek
Aż głupio pisać oczywiste oczywistości. Wygląda jednak na to, ze czasem trzeba.
Ujawniona notatka Anoszkina (adiutanta Kulikowa) znów podgrzała spór o stan wojenny. Spór, którego właściwie… Nie powinno być.
Każdy, ale to każdy, kto żył w PRL-u wiedział, że Polska jest w istocie pod sowiecka okupacją. Można to było różnie nazywać, można się było przeciw temu buntować, lub starać się ignorować, można było nawet ciągnąć z istniejącego stanu korzyści, ale prawda biła po oczach. Nie była nawet ukrywana, bo, wiernopoddańczy adres znajdował się nawet w konstytucji.
Wspomnienia aparatczyków (czasem nawet zaskakująco szczere, choć w tym właśnie bezczelne) i badania historyków mogą tylko ujawnić mechanizmy i niuanse. Wzrok a działaczy partyjnych nieustająco skierowany był na wschód, a od wyczucia koniunktury w Moskwie zależały kariery, a czasem nawet życie. Tak jak pierwsi sekretarze odbywali rytualne pielgrzymki do Moskwy „po wskazówki” (stąd Gierka nazywano „Wielkim Zegarmistrzem”), żeby u źródła zdobyć wytyczne (niektórzy już z takich wizyt nie wracali, a raz dla odmiany pierwszy sekretarz pofatygował się, bez zapowiedzenia!!!, samolotem do Polski), tak towarzysze nieco niższego nieco szczebla antyszambrowali w ambasadzie radzieckiej, szukając poparcia dla swoich frakcyjnych, wewnątrz mafijnych rozgrywek. Rosjanami wzajemnie straszyli się wszyscy.
Jeśli coś mogłoby w jakimś stopniu osłabić odpowiedzialność Jaruzelskiego za samo wprowadzenie stanu wojennego, to byłoby to wyraźne ultimatum ze strony Moskwy. Takiego dokumentu oficjalnie nie wydano, a żadnego nieoficjalnego nie znamy.
Nie rozgrzesza to bynajmniej całkowicie Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych. To byli zdrajcy, którzy odpowiadają za cały aparat przymusu, represji a także śmierć wielu niewinnych w czasie, przed i po stanie wojennym. Informacja, że Jaruzelski sam prosił o sowiecką interwencję, to tylko zwieńczenie tego, co i tak o nim wiemy.
Można dyskutować o tym, dlaczego marszałek Mannerheim zawarł sojusz z hitlerowskimi Niemcami i pokazywać liczne uwarunkowania. Wojna z Rosją, opuszczenie przez Aliantów zachodnich… Ten Mannerheim potrafił jednak, znów zmuszony sytuacją, skierować pod koniec wojny wojska do walki z dotychczasowymi sojusznikami, a często – towarzyszami broni. Jaruzelski Mannerheimowi nie jest jednak godzien nawet butów czyścić. To zwykły zdrajca, a bardzo prawdopodobnie także agent sowieckiego wywiadu. Jego los wcale nie ma „wymiaru Szekspirowskiego” (jak próbuje nam się wmawiać”, a decyzje nie były wynikiem dramatycznego wyboru moralnego. Mamy do czynienia z niczym innym, jak z kombinacjami małego w istocie człowieczka, który dorwał się do władzy. „Ukradł koronę” – jeśli już musimy odwołać się do Szekspira.
Podejmując rozmowy z (wyselekcjonowaną, może nawet po części wyhodowaną) opozycją, Jaruzelski uratował głowę. Dosłownie, o czym świadczy parodia procesu i rozstrzelanie Geniusza Karpat (razem z żoną!!!), dokonana zresztą przez innych komunistów i agentów Securitate. Co gorsza dla nas, wcale nie „oddał władzy” (Kiszczak był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Mazowieckiego), pozwolił aparatczykom i agentom złapać oddech, dokonać „transformacji” SLD, przystosować się do nowej sytuacji ekonomicznej, zachować majątki i zawłaszczyć tyle ile się dało. Było to nawet ważniejsze, niż sama ideologia, w którą nikt już wtedy poważnie nie wierzył. „Nadbudowa” jest tu czymś całkowicie wtórnym wobec kapitału, ale służy mu nieustannie do dzisiaj. Dzięki niej układ stworzony wtedy może trwać do dzisiaj. Świadomość bowiem przekłada się na wybory przy urnie. Dzięki temu Kwaśniewski został dwa razy prezydentem, Miller czy Oleksy premierami a fortuny byłych agentów służb specjalnych (nie tylko naszych, zresztą nasze były tylko delegaturami) rozwijają się bez przeszkód i zagrożeń. Błędne koło – czyli „w koło Wojtek”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3845 odsłon
Komentarze
a bardzo prawdopodobnie także agent sowieckiego wywiadu.
11 Grudnia, 2009 - 17:27
Dixi, do razwiedki-zwiadu brano najbardziej pewnych i zaufanych.
Po ataku Niemców miliony sowieckich żołnierzy dostało się do niewoli.
Gdyby nie upór Hitlera przy boku Niemców mogłaby powstać nawet
milionowa armia złożona z wziętych do niewoli Rosjan.
Dyrektywa Stalina była prosta, każdy rosyjski żołnierz, który trafił do niewoli to zdrajca ojczyzny.*
Każdy oddział rosyjski, który znalazł się w krążeniu, a wydostał się z tego kotła był już podejrzany, niepewny bo miał kontakt z wrogiem i mógł zostać ...zarażony, pójść na cicha współpracę.
Tak stalin bał się zdrady, bo wiedział jak go naród...kocha!!!
W takich przypadkach rozbrajano oddziały, wycofywano na tyły, "starannie badano" szczególnie oficerów i jako potencjalnie zakażonych kontaktem z wrogiem zsyłano nawet do łagrów!
Dlaczego o wątku tak dużo piszę?!
Jaruzel jako por. dostał się do zwiadu, więc musiał być człowiekiem godnym zaufania.
Tylko tacy byli kierowani do jednostek rozpoznawczych, gdyż oni pierwsi wchodzili w kontakt z wrogiem.
więc musiał być pewniakiem, najprawdopodobniej współpracować z nkwd i śmierszem. Tak więc Jaruzel musiał spełniać wszystko najsurowsze wymagania sowietów.Dlatego potem kbw;kadra dobierana szczególnie starannie, żołnierze też, najpewniejszy element rzucony do walki z Żołnierzami Wyklętymi! Wszak wiadomo o jego współpracy z informacja wojskową, a póżniejsze jego błyskawiczne awanse/ tak samo Jaroszewicza!/ dowodzą, że to byli najbardziej zaufani i oddani Moskwie!
pzdr
* w moim mieście w styczniu 45 Rosjanie "wyzwolili" grupe ocalałych sowieckich jeńców i natychmiast ich politrucy rozstrzeliwali wrzucając do wykopanej zbiorowej jamy na plantach!
p.s.
swoją drogą jakie bajki opowiada ten szobaczony czerwony zbrodniarz, czerwony-krwawy dziadunio swojemu wnukowi?
antysalon
wina i odpowiedzialność Jaruzelskiego jest dla mnie oczywista
11 Grudnia, 2009 - 18:05
Piszę także samodzielnego bloga, więc chciałem zreasumować pewne sprawy, bo czytają także młodzi, którzy potem w ankietach stawiają kreskę pod "stan wojenny uratował Polskę". To przerażające. Wielu młodych ludzi już nawet nie wie, o co chodziło ani z podziemiem, ani ze stanem wojennym. Jesteśmy blisko powszechnego przyjęcia tezy, lansowanej bez żenady, że Jaruzelski uratował Polskę przed.... Solidarnością. Wcale nie zmyślam. Znam blogi, bardzo popularne, gdzie taka "prawda" jest lansowana expresis verbis.
Położyłem nacisk na to, że stan wojenny był jednym z elementów zniewolenia. Jaruzelski i inni dopuszczali się zdrady od początku do końca. Zmuszony byłem wydać bardziej oświadczenie, niż napisać analizę, ale chciałem podkreślić najważniejsze. Stan wojenny nie miał ratować Polski ani przed sowiecką inwazją (tylko ją zastąpił), ani przed komuną (któa byłą i pozostała zbrodnicza).
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"