Polska armia - znowu sekcja
Zawsze, kiedy ginie polski żołnierz rozgdakują się media i zaczynają tokować politycy. Aż przykro włączać się do tego chóru.
Mam jednak pytanie? Czy musimy wysyłać naszych żołnierzy na prawdziwe wojny, żeby coś zmieniło się w tym bałaganie, jaki nazywany jest wojskiem polskim?
Wygląda na to, że dopiero wojna pokazuje, co jest nie w porządku w polskiej armii. Dobrze, że tak mała wojna i poza naszym terytorium. Dobrze, że nie musimy się bronić z zaskoczenia.
Okazuje się ciągle, że sprzęt jest nieodpowiedni, niekompletny, co gorsza, źle rozdysponowany, bo nie chodzi tu tylko o brak pieniędzy (taki moloch jak armia, każda armia, a już szczególnie tworzona na postsowieckim trzonie, potrafi roztrwonić i zmarnować każde pieniądze). Okazuje się też, że operacje są źle planowane, żołnierze wprowadzani są w błąd, nie posiadają rozpoznania i wsparcia, nie wiadomo kto wydaje rozkazy i kto za nie odpowiada…
Rany i śmierć to wyraźne sygnały, gdzie polska armia szwankuje (a wydaje się, że wszędzie). Rozumiem, że na wojnie straty są nieuniknione, a ryzyko wpisane w zawód żołnierza.
Chrzest bojowy to sprawdzian, ale sprawdzian ostateczny i ma sens dopiero wtedy, gdy sztab i politycy zrobią już wszystko, co do nich należy - a właściwie jest ich podstawowym obowiązkiem -
dla dobra nas wszystkich, a przede wszystkim tych, którzy narażają dla nas zdrowie i życie.
Tymczasem znów nikt nie okaże się winny zaniedbań. Pan premier i pan minister obrony wypowiedzą kilka gładkich słówek i sprawa znów przyschnie.
Już przysycha, bo przecież mamy Sukces. Wojsko znalazło Wielki Skład Amunicji.
Tusk wyśle jeszcze kilku żołnierzy, bo to ładnie wygląda (że niby taki stanowczy i dbały), a nie zastanowi się, co zrobić, by mieli oni odpowiednie zaopatrzenie i warunki do pełnienia służby.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4478 odsłon
Komentarze
Re: Polska armia - znowu sekcja
12 Sierpnia, 2009 - 14:41
Rząd ma receptę na problemy armii - największe cięcia w wojskówce od 89' roku.
gdybyż jeszcze cięli z sensem, Jaku!
12 Sierpnia, 2009 - 15:20
Jak dochodzi do raka, to cięcia po kawałku nie pomogą, potrzebna jest terapia.
Oczywiście jestem zdecydowanym zwolennikiem silnej i doskonale uzbrojonej armii, więc nie popieram cięć. Wścieka mnie jednak, że czy cięta, czy nie cięta, polska armia sprawia wrażenie bezhołowia i burdelu, w którym jedni tuczą dupy, inni kosza lewą kasę, a reszta, czyli prawdziwi żołnierze marnują czas, a na dodatek narażają życie.
Nota bene, mam na sprawę armii inny pogląd, niż pan prezydent.
Myślę, że najskuteczniejsza jest armia zawodowa, a pozostali obywatele powinni przechodzić podstawowe szkolenia. Wolałbym też (tu się wielu wścieknie), żeby państwowe pieniądze przeznaczone na sport szły w mniejszej mierze na kopsanie i podrzucanie piłek, a więcej na takie dyscypliny jak szybownictwo, biegi przełajowe, biegi na orientację, triatlon, wspinaczka, pływanie, sporty motorowe... a przede wszystkim - strzelectwo. Naiwny jestem, co? :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
12 Sierpnia, 2009 - 15:26
Ja na pewno się nie wścieknę bo rozumiem Twoje intencje w kategoriach racji stanu.
Cięcia w armii w sytuacji w jakiej znajduje się nasz kraj zawsze będą złe. Mądry transfer wydatków, owszem - ale w żadnym wypadku cięcia. W ten sposób nasza obronność kuleje jeszcze bardziej niż przez złe zarządzanie.
Dixi
12 Sierpnia, 2009 - 20:04
armia zawodowa to nie same zalety. ochotnicy nie zawsze spełniają pokładane w nich nadzieje. motywy wyboru zawodu żołnierza bywają bardzo różne. do armii zawodowej powinna trafiać wyselekcjonowana grupa właśnie pod kątem przydatności i motywacji. jak przeprowadzić taką selekcję nie mając możliwości dłuższego sprawdzania kandydata?
przyjąć, zainwestować - szkolić, a potem wyrzucić, albo przymykać oko? to lepsze? specyficzne zawody jak lotnik, marynarz, nurek, lekarz a nawet górnik nie są dla ochotników a dla ludzi o odp. cechach. z żołnierzami jest tak samo.
Jaku! Każda z tych specjalności zaczyna się od amatorstwa...
12 Sierpnia, 2009 - 20:29
..a może doprowadzić do zawodowstwa. Tak Niemcy stworzyli Lufdwaffe i wyselekcjonowali asów lotnictwa. Tak Finowie "nagle" znaleźli snajperów, którzy skutecznie powstrzymywali Armię Czerwona i zadawali jej gigantyczne straty (oczywiście bez zaplecza ekonomicznego i technologicznego nie mieli szans, jak Południe wobec Północy).
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
12 Sierpnia, 2009 - 21:47
teraz do wojska idzie więcej amatorów życiowej stabilizacji (mieszkanko? pensyjka? emeryturka?) niż amatorów ponoszenia jakiegoś ryzyka, nawet jeśli tylko chodzi o latanie balonem.
i w tym rzecz, Kuki!
12 Sierpnia, 2009 - 22:03
Za komuny wojsko ni tylko uczyło małorolnych obsługi pojazdów mechanicznych i dawało im prawo jazdy, ale na dodatek utrzymywało ich przez kilka lat. W dupie byli dla odmiany studenci, którzy po zdobyciu magisterium tracili dwa lata na ganianie po placu apelowym i malowaniu trawy.
Wojsko, a zwłaszcza w kontekście zagranicznych wojen, nie powinno być oazą stabilizacji jak za komuny (mieszkania, sorty mundurowe, specjalne sklepy, a nawet znaleziona przez wojsko żona - blondynka, nauczycielka ze wsi), tylko dobrze opłacanym zawodem dla specjalistów. Wysyłanie poborowych na śmierć za granicę to jednak głupota i wojskowa, i polityczna.
Przyznam, że na doskonały pomysł wpadli Francuzi, ze swoją Legią Cudzoziemską. Wysyła się ich wszędzie i nikt po nich nie płacze.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
12 Sierpnia, 2009 - 22:19
a co to za różnica czy super płace czy super przywileje? armia zawodowa powinna być dla wybrańców, a wtedy można ich wynagradzać w różny sposób. najważniejsze jest sito - armia poborowa. kto (absolwenci uczelni wyższych również) dobrze zniesie intensywne przeszkolenie i zostanie oceniony jako zdolny do pracy w zawodzie żołnierza, ten ma PRAWO zostać zawodowcem. reszta to rezerwa drugiego sortu, bo tutaj (podobnie) trzon powinni stanowić rezerwiści armii zawodowej.
nie uważam, żeby słuzba zasadnicza była dobrym sitem.
13 Sierpnia, 2009 - 13:23
"Z niewolnika nie ma robotnika". Większość wcielonych na siłę, chce to tylko przecierpieć i mieć za sobą. W armii zawodowej można zastosować ostrą i kompetentną selekcję pośród tych, co chcą być żołnierzami.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
13 Sierpnia, 2009 - 23:37
tylko, że za to "sprawdzanie" trzeba więcej płacić. nie uważasz, że każdy mężczyzna powinien przynajmniej umieć strzelać? nauka się zacznie w drodze na front?
widzisz armię poborową przez PRL-owski pryzmat - stąd Twoje uprzedzenia.
Zgadzam się, że każdy mężczyzna powinien umieć strzelać...
14 Sierpnia, 2009 - 22:43
... o ile pozwala mu na to zdrowie i przekonania.
Mamy w tej dziedzinie piękną tradycję, od Bractwa Kurkowego po "Strzelca". Oczywiście większość, nawet drobnej - dworkowej, szlachty jeszcze w II RP wychowywała się z bronią, bo polowała, ale nie było to ograniczone tylko do tej jednej grupy.
Komuś ta tradycja przeszkadzała i wszyscy wiemy komu.
Wyżej już napisałem, z wolałbym więcej strzelnic, niż boisk, bo kopanie piłki w obronie Ojczyzny mniej się przydaje (a ja, prawdę mówiąc, nie znoszę "nogi" :):):)).
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
dixi
14 Sierpnia, 2009 - 23:25
strzelnice – prosze bardzo
boiska – prosze bardzo
ale jako dyscypliny sportowe i nic poza tym
strzelac do czegos co sie rusza nie pozwalam!
dobra kobieta
wyobrażasz sobie Dobra Kobieto, że trenuje sie strzelanie...
15 Sierpnia, 2009 - 14:46
na ludziach? :):):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
dixi :)
15 Sierpnia, 2009 - 18:50
strzelac bardzo lubie, uwazaj! :)))
dobra kobieta
Dixi, tylko jedno
13 Sierpnia, 2009 - 07:49
DEKOMUNIZACJA!!!!!
Tak jak wszędzie trzeba zacząć od tego. Nie żadne weryfikacje czy lustracje. Cała kadra dowódcza, mająca cokolwiek wspólnego z Rosją i Rosjanami, nawet jeśli ma rosyjskie skarpetki, natychmiast, bezapelacyjnie, na zasłużoną emeryturkę. Reszta bardzo dokładnie prześwietlona.
I wtedy dopiero można zacząć reformować Armię.
PS. Aby wyłowić talenty do armi zawodowej, trzeba wszystkich przepuścić przez unitarkę. Ale nie tą ogłupiającą, kapralską z wrzaskami i ujebaniem indywidualności, ale z testami psychologicznymi, motorycznymi, z podjmowaniem decyzji pod presją itd.
A pomysł z Legia Cudziezomską godny pochwały.
_____________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
minęło juz tyle lat, że tych po Akademii Frunzego mozna było...
13 Sierpnia, 2009 - 13:26
... posłać do cywila, albo na emeryturę. Tymczasem to oni szkolili młodszych, a co gorsza, dokonywali ich selekcji do awansu.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
jeszcze jedno
13 Sierpnia, 2009 - 13:12
tylko w oparciu o armię zawodową nie da się w sensownym czasie stworzyć dużej rezerwy. zaczynamy od zwiększania armii zawodowej od 100 tys.. jak myślicie, po ilu latach rezerwa będzie milionowa? żeby mieć daną rezerwę trzeba szkolić odp. ilość ludzi.
w dzisiejszych czasach banda piechocińców, którzy ledwo...
13 Sierpnia, 2009 - 13:31
... potrafią zasalutować i strzelić, to przeżytek. Oczywiście trzeba szkolić ludność w zakresie obrony kraju, ale na pewno nie pomoże w tym trzymanie ludzi w śmierdzących barakach i ganianie na poranny apel. Mam kolegów po wojsku i wiem, jak byli "szkoleni" i jak są "doszkalani". Czyste pozoranctwo i statystyka. Strata czasu i pieniędzy dla wszystkich
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
13 Sierpnia, 2009 - 23:42
dlaczego pobór ma akurat tak wyglądać? to mogłoby być krótkie, ale intensywne szkolenie podstawowe i kurs dla danej specjalności; potem cykliczne powołania dla odświeżenia nabytych umiejętności i poznania nowości w danej dziedzinie.
armia zawodowa musi być, ale żeby obroniła kraj sama musiałaby być olbrzymia.
bardziej dziś liczy się sprzęt i bardzo specjalistyczne...
14 Sierpnia, 2009 - 22:48
... wyszkolenie, niż liczebność. Reszta powinna umieć strzelać, co udowodnili i Południowcy w wojnie secesyjnej i Finowie w "wojnie zimowej" (jedni i drudzy przegrali przede wszystkim z powodu dysproporcji przemysłowej walczących stron). A...no i jeszcze liczy się ten wyśmiewany patriotyzm.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
15 Sierpnia, 2009 - 13:38
to jak liczebna - Twoim zdaniem - armia zawodowa jest w stanie obronić sama Polskę? ilu żołnierzy na kilometr frontu czy znowu partyzantka pod okupacją?
Dixi - ja też nie wiem ;)
15 Sierpnia, 2009 - 17:45
nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że 100 tysięcy czy nawet 200 tysięcy to strasznie mało. żeby obronić Polskę trzeba mieć miliony gotowe do walki. jak przygotować te miliony? utworzenie rezerwy ze 100 tysiecznej armii zawodowej to kpina - wyjdzie z tego może kilkanaście tysięcy.
na utrzymanie odp. licznej armii zawodowej Polski nie stać. co zatem pozostaje?
;) poddać się i czekać aż nam ktoś pomoże (może Niemcy?) - przecież tyle razy nam pomagano.
właściwie to nie chodzi nawet o sam konflikt, ale o rolę odstraszającą silnej armii. nikt się nie porwie jak przeliczy swoje ewent. straty.
Re: Dixi - ja też nie wiem ;)
15 Sierpnia, 2009 - 19:02
Skuteczność armii nie jest liczona liczebnością żołnierzy, gdy ta jest uzbrojona w nowoczesny sprzęt i stosuje dobrą taktykę, to wówczas mała armia jest w stanie zadać druzgocące straty agresorowi, vide Finlandia w 1940
To trochę nie tak, Kuki.
15 Sierpnia, 2009 - 20:27
Jeden dobrze uzbrojony Apacz może rozwalić kilkuset biedaków z karabinami. Taka armia, o jakiej piszesz nie powodowałaby strat, tylko je ponosiła, niestety.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
15 Sierpnia, 2009 - 20:49
na nas biedacy z karabinami nie napadną ;)
jeśli dojdzie do konfliktu na terenie Polski, to możemy się spodziewać zupełnie czego innego. będzie potrzebna dobra broń i duża armia. a my nie mamy ani tego, ani tego.
słyszałem, że brakuje pilotów do Mi-17.
a Apacze?
http://www.militarium.net/viewart.php?aid=411
zobaczcie co mamy dla 100 tys. armii. wolałbym 2 mln talibów ;)
Tym bardziej Kuki!
15 Sierpnia, 2009 - 21:09
Nie chcemy być nowym Irakiem, czy Jugosławią. Tam piechota weszła do walki w ostatniej fazie, albo wręcz wcale sie nie pojawiła. Wystarczyły rakiety i lotnictwo.
Właściwie powinniśmy się zabezpieczać przede wszystkim przed terroryzmem, a tu liczebność nic nie pomoże.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Tym bardziej Kuki!
15 Sierpnia, 2009 - 21:10
Nie chcemy być nowym Irakiem, czy Jugosławią. Tam piechota weszła do walki w ostatniej fazie, albo wręcz wcale się nie pojawiła. Wystarczyły rakiety i lotnictwo.
Właściwie powinniśmy się zabezpieczać przede wszystkim przed terroryzmem, a tu liczebność nic nie pomoże.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Polska armia - znowu sekcja
13 Sierpnia, 2009 - 00:23
Pełna zgoda - prócz cięć budżetowych podstawową bolączką naszej armii jest bardak i wycinanie przez starą, skorumpowaną kadrę młodych oficerów np. po szkoleniach w West Point. Potrafili sprawić, że takiemu Polko szybko "odechciało się" dowodzenia "Gromem".
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
tępe grubodupce okopały się na stanowiskach i kontestują wszelką
13 Sierpnia, 2009 - 13:40
...reformę, robią ją na odwal, po swojemu, albo pozorują. Przecież nikt z nich nawet nie wie, co to wojna. Nie tylko powinno się wysyłać młodych na szkolenia, ale zatrudniać weteranów, choćby z USA.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: Polska armia - znowu sekcja
15 Sierpnia, 2009 - 21:07
Wspomniałbym jeszcze o jednej kwestii, która w dyskusji nie została poruszona, mianowicie o armii Obrony Terytorialnej.
Serbowie mieli taką armie dość dobrze zorganizowaną, co znacząco zniechęciło NATO do desantu w czasie interwencji w '99.
Taka armia, poparta tym o czym pisał Kuki, a więc podstawowym - kilku, kilkunastodniowym przeszkoleniem w zakresie używania broni każdego mężczyzny, ponawianym co jakiś czas byłaby (przynajmniej wg wielu fachowców) czynnikiem wydatnie podnoszącym poziom obronności kraju. Mogło by to się wiązać z poszerzeniem dostępu do broni, albo - tak jak w Jugosławii - ze zorganizowaniem składów broni np w każdym powiecie, do którego musiałby się udać każdy mężczyzna w razie zagrożenia wojennego (w nich właśnie uzbroili się np. Chorwaci tworząc wcale nie słabą armię).
Byłaby to armia o ograniczonej, taktycznej mobilności czyli walczący w niej broniłby swojego rejonu zamieszkania co w oczywisty sposób windowało by jej morale.
Taka armia przyjmuje na siebie pierwsze uderzenie i tym samym zwiększa możliwości operacyjne właściwej, zawodowej armii.
W jakimś stopniu jest tu analogia z tym co się dzieje dzisiaj w Afganistanie - mimo nowoczesnego sprzętu NATO nie potrafi "dokończyć" wojny, ze względu właśnie na to, że miejscowa ludność jest uzbrojona i nieskażona tym liberalnym "humanitaryzmem", a więc potrafi z broni korzystać i nie boi się tego robić.
Kuman, Dixi
15 Sierpnia, 2009 - 21:17
nie mam na myśli poboru na dwa lata, ani nawet na rok ;), ale obowiązkowe przeszkolenie i ponawiane ćwiczenie podstawowych umiejętności w specjalnościach. nie wiem ile powinien trwać taki "pobór", który powinien być konkretny i intensywny. można go wykorzystać do wyławiania najlepszych do armii zawodowej.
pełna zgoda co do dostępu do broni i działań tak zorganizowanej rezerwy.
wojsko
22 Grudnia, 2010 - 22:43
Jest dyskusja na temat armii szwajcarskiej. Uzupełnia Wasze wpisy. W każdym razie należy zacząć od głów. Wielu młodych chętnie zareagowałoby na przeszkolenie typu wielka przygoda, nauczyło dobrze strzelać itp. Wojsko jako fala plus malowanie trawy i wystrzelenie 1 naboju przez rok to parodia.
Nasze lewicowe oszołomy każdą probę przeszkolenia kojarzą z faszyzmem.
amica