Ostatnia szansa na odłączenie od Unii?

Obrazek użytkownika jasieńko
Kraj

Ponoć jest to jeszcze możliwe! Niestety nie my wykorzystamy te szansę, bo „nasza” rada nadzorcza inne ma plany. Może Baskowie, Szkoci albo jakieś Ślązoki. 

Okazuje się, że łunia nie ma jeszcze sukni dopiętej na ostatni guzik – zostało ich parę. Oczywiście nikt nie krzyczy o tym głośno, ale ci co czuwają nad zapięciem już to „delikatnie” sygnalizują. Odkryli dziurę jak w Windows-ie i próbują ją uszczelnić.
W zasobach łunijnych dokumentów trafiłem na „świeżonkę” /językiem karczmy przydrożnej/ i oto ona:
Protokół z Posiedzenia Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego /kadencja 2009 – 2014/.
Dokument  AFCO_PV/2013/0121_1
Posiedzenie w dniach 21 stycznia 2013 r. w godz. 15.00 – 18.30 i 22 stycznia 2013 r. w godz. 9.00 – 12.30 w Brukseli.
Carlo Casini /przewodniczący/ otworzył posiedzenie w poniedziałek 21 stycznia 2013 r. o godz. 15.17.
Ze względów prawnych /przestrzeganie prawa do prywatności/ poinformowano uczestników, że posiedzenie będzie nagrywane i transmitowane na żywo przez internet. /Osoby publiczne, w publicznej sprawie... tego chyba za wiele! – J./
Po przyjęciu porządku dziennego... 
czytamy w pkcie 9. Komunikaty przewodniczącego:
Na wniosek przewodniczącego i zgodnie z porozumieniem zawartym podczas posiedzenia koordynatorów w dniu 22 stycznia komisja zatwierdziła poniższe nominacje oraz decyzje:
- /.../
- komisja AFCO wystąpi o zgodę na opracowanie sprawozdania z własnej inicjatywy w sprawie skutków, jakie może wywołać odłączenie się części obszaru państwa członkowskiego dla porządku konstytucyjnego Unii, grupa PPE wyznaczy sprawozdawcę /nie może być! jest jeszcze szansa! – J./
- /.../
 
Mimo wszystko Dzienniki Unii Europejskiej są pouczającą lekturą, gdyż media panujące nie zamierzają nam przekazać żadnej informacji z tego obszaru władzy. 
Jeśli już – to naprawdę mało istotną. 
W czasie gdy należało nas nakłonić do zgody na wejście do kołchozu – media prześcigały się w informacjach „za”, organizowały infantylne tele-show i na wszelkie możliwe sposoby polerowały pozytywy.
Inaczej jest teraz – ale kto gada ze złapanym w sidła zajączkiem? Chyba tylko niedźwiedź. 
 
Powiem bardzo dyplomatyczną ścieżką ))) – od początku zdawałem sobie sprawę w co się pakujemy, ale jak wiemy tych „za” było więcej.
Muszę przyznać, że po przeczytaniu kilkuset innych /z różnych dziedzin życia/ zapisów z Dziennika Urzędowego UE dochodzę do mocno ugruntowanego przekonania, że moje „nie”, choć przegrało, było uzasadnione.  
Po uciążliwej lekturze można dojść do wielu wniosków, ale najlepiej je roztrząsać z kumplami przy wódce. Jest wtedy najzabawniej i nie ma potrzeby oglądania telewizyjnych kabaretów.
Pozostaje życzyć trzeźwości i kreatywności /tak ulubionej w języku Mowatrawa/ w uruchomienia procesu wyobraźni podczas spoglądania w horyzont nakreślony dyrektywami.
Dla zdrowotności nie wspomnę o tym, że w zasobie bibliotecznym /jeśli takowy jeszcze występuje!/ każdego obywatela Polski powinien znajdować się akt, z którego to wszystko wynika – tekstu Traktatu Lizbońskiego wraz z załącznikami.
I to nie w e-Formie lecz w paper-Formie by zobaczyć jego objętościową powagę i nabrać wymaganego szacunku. 
Powinien stać obok przerobionej kilkukrotnie, skromniutkiej, Konstytucji Polski utrwalonej na zażółconym papierze gramatury 50, rozesłanej pocztą każdemu obywatelowi przez imć Twardowskiego rodem z Filipin. 
A raczej przed nią. 
Nie jest mym zamiarem podniesienie ciśnienia tętniczego, ale przypominam sobie gościa, który mówił, że sztandarowe dzieło Adolfa było na dobrym papierze i oprawione w skórę. 
Wracając do szansy - z całego serca życzę Baskom. My musimy odczekać swoje 123 lata... bo ci co lekcję ze 123 lat wynieśli - obecnie wymierają. Teraźniejsze pokolenia muszą zasmakować w wolności niewolnika. 
 
A może to preludium... do odcumowania Schlesien, Pommern usw. 
 
 
 
Brak głosów

Komentarze

... Polski w EU napisałem 4 września minionego roku tutaj: http://niepoprawni.pl/blog/6583/eurofederasci-zacieraja-rece-w-polsce…-ostatni-zgasi-swiatlo-16

        

w sześciu obszernych częściach, w których podszedłem nie tylko analitycznie, ale i perspektywicznie do zagadnienia tworzenia jednego zintegrowanego państwa federacyjnego - takiego Eurokołchozu na wzór ZSRS.

        

W szóstej (ostatniej) części sygnalizuję tam, że jedynym i rozsądnym wyjściem jest… podziękowanie Unii Europejskiej za dotychczasową „współpracę”, która zamiast postawić naszą Ojczyznę – 38-milionowego kraju na pozycji kraju wiodącego w Europie Środkowo-Wschodniej, zrobiła z Polski kraj neokolonialny.

Jesteśmy krajem, który wzorem okresu międzywojennego stać na zbudowanie gospodarki na miarę dzisiejszych potrzeb jej obywateli. No cóż,… nie mamy takich ludzi jak Grabski czy Kwiatkowski. Nie wolno ekscytować się budowaniem europejskiego państwa federacyjnego, albowiem jak mówi historia, żadne imperium wcześniej zbudowane nie miało szans funkcjonowania, a tym bardziej przetrwania ku zadowoleniu wszystkich narodów tego imperium (co na to Szwajcaria i Norwegia? – Prawda, że świetnie sobie radzą? A dlaczego?) Polska nie będąc landem w imperium, nie będzie pozbawiona dostępu do źródeł energii i uzależniona od innych – wiodących krajów w tym imperium. Ma takie zasoby źródeł energii, które przy bardzo roztropnym zarządzaniu nimi – nie dość, że zabezpieczy potrzeby naszej Ojczyzny na co najmniej 250-300 lat, – to jeszcze może być znaczącym jej eksporterem i nieźle na tym zarobić.

Pozdrawiam z 10, Satyr   
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#358745