Przedwyborcze Ferrari

W takich momentach jest zapewne za późno na zmianę decyzji i na spojrzenie z innej strony na swego kandydata. Być może taki rodzaj patrzenia przyda się niektórym na kolejnych wyborach; trzeba przyznać – bajecznie prosty.

Nie wiem czemu przypisać ten szczęśliwy traf, że wziąłem dziś rano do ręki dawno przeczytaną książkę „Mądrość Toskanii” Ferenca Mate i po kilku ruchach natrafiłem na te parę linijek... nikt tak trafnie nie oddał wymowy seansu wyborczego (pasującej do naszych spektakli wyborczych) jak w tym fragmencie książki na str. 174, gdzie autor opisuje krótką rozmowę ze sprzedawczynią warzyw na miejskim targowisku:

Poprosiłem po kilogramie tego i owego, ale nie mogłem się powstrzymać:

-         Coś pani dzisiaj nie w humorze – zagadnąłem. – Che c´e?

Walnęła pięścią w rzepę, potem zaczęła wymachiwać ręką.

-         Jak oni mogli zagłosować na takiego człowieka?! – wypaliła.

-         Jakiego człowieka?

-         No tego, co to prezydentem być chciał. Tego Busha. Widziałam go w telewizji.

-         I?

-         Głupi jest.

-         Zna pani angielski? – zapytałem zaskoczony.

-         Jaki angielski? Widziałam jego oczy, wystarczy. Jak patrzę na rzepę, to widzę rzepę. Spojrzę na głupiego, to wiem, że głupi.

-         No, geniuszem to on nie jest – przyznałem.

-         Jest głupi! I on chce rządzić krajem? – ciągnęła, uderzając dłonią dojrzałą dynię. – nie pozwoliłabym mu nawet układać pomidorów!

Zamilkła i podała mi torbę klementynek.

-         Wasz Berlusconi też nie przypomina Einsteina – uśmiechnąłem się.

-         Berlusconi to klaun. Jest nieszkodliwy. I on wcale nie rządzi krajem, to MY nim rządzimy! Ale Ameryką to COŚ będzie rządzić.

Kiwnąłem głową. Nie mogłem się z nią nie zgodzić. Przyjęła moją odpowiedź z satysfakcją i wręczyła mi kilka gruszek. Zapłaciłem i powędrowałem w dół wzniesienia.

-         Porca troia! (Cholerna świnia!) – zaklęła i tak mocno uderzyła selerem, że bulwa pękła na pół. Spojrzała na warzywo z rozczarowaniem i wykrzyknęła:

-         Seler za pół ceny! Wyborczy!

Po tylu latach obecności rozmaitych łbów w polityce, raz tu, raz tam, czy pod innym sztandarem, kolejny raz stajemy przed straganem wyborczym.

Patrzysz na kapustę – i jest w środku głąb kapuściany, patrzysz - kłamca i faktycznie kłamca; i znowu, patrzysz cham – widzisz chama, spojrzysz na idiotę, któremu „co polskie” przeszkadza - widzisz idiotę.  

Szkoda, że masowo likwidują warzywne targowiska; ludzie jakby stracili ostrość widzenia...

Przywróćmy warzywne targowiska i nie pasteryzowane mleko!