Most

Obrazek użytkownika Jakub Wołyński
Historia

...Na mostku przez staw, pod jaworami,
Blisko pałacyku rodzinnego
Było gdyś zakłuto bagnetami
Sławuckiego księcia ostatniego.

Był ten starzec, miał pod osiemdziesiąć,
Nie zmógł ucieć od pijanej hordy...
Skądże było bestiom tamtym wiedzieć,
Że ich mord odkrywa na nich mordy...

Że w GULAGu zniknąć ma z nich każdy,
Kto nie zginął na domowej wojnie,
Że kołchozne piekło tamtych zmiażdży
Na sowieckiej "Ukrainie wolnej",

Że jeść będą ci jeden jednego, -
A potem, jak padlinę, do woru
Będzie Ukraińca sowieckiego
Porzucano w czasie Głodomoru...

Nie, na pewno, - hałastrze pijaków
Po butelach kradzonej gorzały
Pomarzyło się że bez Polaków
W raju aż się będą okazali.

...Czyż za niemal sto lat świat się zmienił?..
Czyżby czyjeś zadrżało serduszko? -
Na jednej z ich ulic pojawił się
Napis nowy: "Ulica Sanguszków"...

...I zakłuty książe razem z nimi
Chyba czyta z niebios własne imie?...
Załatwili sprawę z zakłutymi...
Niech potrafią też i z żyjącymi.

Nad kurhanem zapomnianych kostek
Mamy razem stać, ażeby z nami
Pozostał nie tamten zgliły mostek -
Most nadziei między Narodami.

Brak głosów

Komentarze

BUNT WYCOFANEGO Z FRONTU, KWATERUJĄCEGO W SŁAWUCIE PUŁKU PIECHOTY ROSYJSKIEJ I ZAMORDOWANIE KSIĘCIA ROMANA SANGUSZKI

"....Z zakrętu ulicy Annopolskiej okalającej park od zachodu, biegli grupkami uzbrojeni już w karabiny żołnierze i strzelając w stronę pałacu próbowali dotrzeć do furtki i głównej bramy i wedrzeć się tymi przejściami do zabudowań pałacowych. Furtka i brama były już zaryglowane. Jedyna możliwość wdarcia się na teren parku i zabudowań była przez ogrodzenie. Ale ogrodzenie było bardzo wysokie, składające się z podmurówki wysokości ponad metra oraz żelaznych, grubych, ostro zakończonych prętów. Łączna wysokość ogrodzenia wynosiła około trzech metrów. Można je było sforsować tylko górą, ryzykując nadzianie się na ostre pręty i ewentualne zastrzelenie przez broniącą się, z rzadka strzelającą służbę i kilkudziesięciu kozaków pałacowych.
Biorąc pod uwagę wielkość parku i długość ogrodzenia wynoszącą w obwodzie około 3 kilometrów, trudno było przypuszczać, że nieliczna obrona nie dopuści zbuntowanych żołnierzy do wnętrza parku, a więc i zabudowań. Żołnierzy było 600, podczas gdy obrony zaledwie 50.
Położyłem się po stronie zewnętrznej muru, tuż przy furtce prowadzącej z parku do długiego mostku i śledziłem przebieg wypadków. Kule gwizdały nad głową. Znalazłem się między stronami walczącymi.
Strzelanina trwała do zmierzchu. W tym czasie udało się wielu żołnierzom wedrzeć na teren parku i zaatakować pałac. Stary, ponad 80 lat liczący książę Roman Sanguszko, widząc iż sprawa przybiera zły obrót, wyszedł na balkon, próbując załagodzić zatarg. Ale buntownicy zdołali już wyważyć furtkę i otoczyć główną bramę. Wszyscy znaleźli się koło pałacu, próbując siłą wtargnąć do środka. Książe nie uciekł i nie schował się, choć mógł to uczynić, mając do dyspozycji przejście podziemne do kościoła, leżącego tuż poza obrębem parku. Domownicy, którzy sprowokowali całe zajście, zdołali uciec z pałacu i z tereny parku. Książe Sanguszko próbował nawiązać pertraktacje, licząc prawdopodobnie na to, że starcowi w jego wieku nie grozi niebezpieczeństwo, że może wykupi się w jakiś sposób i ocali siebie oraz bezcenne zbiory sztuki, stajnie arabów i inne dobra. Nie zdawał sobie sprawy z sytuacji i chciwości zbuntowanej bandy. Przypłacił to życiem. Żołnierze wyciągnęli go z pałacu, wyprowadzili na długi mostek, postawili pod murem i bestialsko zamordowali. Wyprowadzili go przez furtkę, koło której leżałem, bardziej już ze strachu, niż z potrzeby, gdyż już nie strzelano.
Reszta bandy plądrowała pałac, rabując wszystko co się dało i niszcząc to czego udźwignąć nie mogli, po czym podpalili pałac i zaczęli rabować oficyny. Pałac płonął, rozrzucając dookoła snopy iskier, wspaniałe rumaki urywały się ze stajni, pędząc uliczkami przed siebie z rozdętymi chrapami, byle jak najdalej od ognia. Żołnierze, nie mając już do kogo strzelać, strzelali do pędzących koni i na wiwat, na znak zwycięstwa nad osiemdziesięcioletnim starcem.
Widziałem, jak wynoszono pełne kosze różnych skarbów, obrazy, srebra, porcelanę, meble. Sprzedano to przy świetle łuny za grosze lub za wódkę Żydom, którzy zbiegli się tu z całego rynku, gdy tylko ustała strzelanina. Grabież i handel trwały całą noc. Nikt z mieszkańców Sławuty nie kładł się spać. Był to pierwszy, bezpośrednio przeze mnie obserwowany straszliwy obraz bestialstwa, który wywarł na mnie wstrząsające wrażenie. Nigdy tego nie zapomnę. [...]"

Polecam całość :
http://wolyn.ovh.org/opisy/slawuta_k.html

Jakubie, pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#293628

I z serca dziękuję za najciekawy wątek w temacie, który, jako się chyba dogadałaś, jest mi bardzo bliskim.

Jakub Wołyński

Vote up!
0
Vote down!
0

Jakub Wołyński

#293629

WIELKI POLSKI KSIĄŻĘCY RÓD

 

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#293637

Dzięki Tobie piękne.

Jakub Wołyński

Vote up!
0
Vote down!
0

Jakub Wołyński

#293642