Zima 1944-45 ... Marsze Śmierci

Obrazek użytkownika Akiko
Historia

Kiedyś, pod koniec wojny zima była własnie taka jak teraz w Polsce. Zima 1944-1945 to okres w którym pod koniec wojny likwidowali Niemcy swe obozy koncentracyjne, swe Obozy Śmierci i rozpoczęli tak zwane ...Marsze Śmierci. Większość marszów odbywała się na mrozie. Każde odstępstwo od kolumny w tym Marszu Śmierci traktowane było jako próba ucieczki bądź niezdolność do dalszej drogi i karane było natychmiastową śmiercią.Marsze pochłonęły wiele tysięcy ofiar, które umierały z niedożywienia, zimna, doznanych ran, i wycieńczenia. Dla wymęczonych ofiar każdy kilometr był wielkim poświęceniem. Szli w temperaturze poniżej 20C.

Cytat:
Przed wymarszem rozdano wśród więźniów pewną ilość obozowej odzieży i kocy oraz prowiant składający się z około 500 g chleba i około 120 g margaryny lub topionego sera. Większość wygłodniałych więźniów zjadła otrzymaną żywność od razu, dalej maszerując bez jedzenia. Teoretycznie, ewakuowani mieli być więźniowie, którzy rokowali nadzieję, że sprostają trudom marszu. Zapowiadano nawet kilkakrotnie, że kto jest chory, może pozostać w obozie. Ta "troska" władz o więźniów wydała się im bardzo podejrzana. Po obozie bowiem krążyły informacje, że nim wejdą Rosjanie obóz zostanie spalony, a więźniowie wymordowani. W kolumnach znaleźli się więc nie tylko osłabieni i wycieńczeni pobytem w obozie, lecz również chorzy, którzy nie ujawnili swych dolegliwości. Wielu więźniów było zarażonych tyfusem, choć jeszcze nie występowały u nich charakterystyczne objawy. To miało okazać się nieco później, już podczas marszu. Kolumny więźniów przebywały codziennie ponad 20 km, brnąc w głębokim śniegu, przy temperaturze -20°C. Nawet ci więźniowie, którzy wyszli z obozu w stosunkowo dobrej kondycji fizycznej, nie byli w stanie sprostać trudom marszu. Wyznaczone uprzednio trasy w większości zajmowała ewakuowana niemiecka ludność cywilna i cofające się jednostki Wehrmachtu. Nie można było kontynuować marszu, musiano czekać aż drogi będą wolne. Niektórzy dowódcy podejmowali na własną rękę decyzję o zmianie trasy i prowadzili kolumny bocznymi drogami, jeszcze bardziej trudnymi do przebycia. Często maszerowano nocą. Miejsca postoju wybierano przypadkowo. Nie było przygotowanych ani miejsc noclegowych ani wyżywienia. Przez pierwsze 3 dni marszu więźniowie nie otrzymali żadnego posiłku. Na nocleg zamykano ich w stodołach, dużych oborach i innych pomieszczeniach gospodarskich, a także w kościołach (Żukowo, Przodkowe, Pomieczyno, Łebno). Zabroniono kontaktowania się z miejscową ludnością. Najtrudniejszy dla więźniów okres rozpoczął się 3-4 dnia marszu, kiedy pogoda znacznie pogorszyła się, był mróz, padał gęsty śnieg, wiał wiatr. Wyczerpanie maszerujących doszło kresu. Coraz więcej ludzi wlokło się w końcu kolumny. Padających na śnieg i nie mogących dotrzymać kroku maszerującym rozstrzeliwano. Duńczyk Martin Nielsen wspomina: "Ściemniało się, a my musieliśmy iść dalej. "Prędzej, dołączać do czoła" -słyszeliśmy stale po bokach i z tyłu kolumny, z tym że rozkazy były podkreślane kopniakami lub uderzeniami kolb w plecy. Wreszcie w jakiejś wsi umieszczono nas w nieszczelnej stodole, w której mocno wiało. Większość pchała się z całej siły, by jak najszybciej dostać się pod dach i do legowiska. Znalazłem się między ostatnimi. Walczyliśmy rozpaczliwie o miejsce na słomie w zupełnej ciemności, aby tylko nie zostać na klepisku. Następnego ranka znaleźliśmy na klepisku 9 zwłok. To byli ci, co przegrali walkę". Ten sam więzień pisze dalej: "Wlekliśmy się pod górę coraz wyżej. Wzdłuż drogi leżeli martwi nasi towarzysze z poprzednich kolumn. Widok był zawsze taki sam: pasiasta kurtka, pasiaste spodnie, nagie chude dłonie i rana od kuli w karku, która czasem była tak wysoko, że wierzch czaszki był wyrwany" Jan Jarzębowski zaś wspomina: "Kilometr przed nami maszerowała jakaś kolumna. Widać ją było dokładnie, ponieważ teren był falisty. Widzieliśmy jej końcówkę z trudem podchodzącą pod górę i padające sylwetki tuż po wystrzałach. Po kilku minutach mijaliśmy te świeże trupy. Przed nami musiały iść jeszcze inne kolumny, ponieważ mijaliśmy i starsze trupy". Trasa marszu przebiegała od Stutthofu w kierunku zachodnim przez miejscowości: Mikoszewo (przeprawa na Wiśle), Świbno, Cedry Małe, Cedry Wielkie, Pruszcz Gdański, Kolbudy, Łapino, Niestępowo, Żukowo, Przodkowe, Pomieczyno. Na tym odcinku trasy marszu poszczególnych kolumn pokrywały się, wybierano tylko inne miejsca postojowe. Ostatnią z wymienionych miejscowości kolumny osiągnęły około l lutego. W tym czasie założenie rozkazu ewakuacyjnego, aby więźniów doprowadzić do Lęborka okazało się nierealne i w rzeczywistości żadna z kolumn tam nie dotarła. W tym samym czasie, w pomieszczeniach szkoły SS, w których zamierzano umieścić więźniów, zorganizowano szpital polowy i kwatery dla żołnierzy Wehrmachtu.

Zeznanie amerykańskiego oficera, który był swiadkiem "końcowego efektu marszu donikad" "...jest to grupa 118 Żydówek, i powiedział, że to najbardziej przerazajacy widok, jaki kiedykolwiek zobaczył.Poprosił, żebym wszedł do stodoły i sam się rozejrzał.Tak zrobiłem.Stodoła była parterową drewniana szopa.Wewnątrz było ciemno i brudno.Kiedy rzuciłem okiem na te postacie, doznałem szoku.Nie mogłem uwierzyc, że człowieka mozna tak poniżyc i zagłodzic;ze moze byc tak wychudzony i mimo to utrzymac się przy życiu. Wszystko to obejrzałem pobieznie.To, co potem zobaczyłem, przypominało myszy leżace jedna na drugiej,zbyt słabe, by mogły nawet uniesc w góre ręke.Ich ubrania były brudne,zniszczone żle uszyte, pogniecone i podarte.Co gorsza były pokryte niemal w całości ludzkimi odchodami, które z alegały tez na całym klepisku.Jak się okazało, kobiety te cierpiały na biegunke,która zmuszała je do wypróżniania się co dwie czy co pieć minut. Były zbyt słabe , by udawac się w ustronne miejsce.Co mnie zdumiało, gdy wszedłem do stodoły, to mysl, że oto widze staruszki rozłożone na podłodze.Gdybym miał wówczas okreslic ich wiek ,powiedziałbym, że to kobiety miedzy 50 a 60 .Byłem zaskoczony i zszokowany kiedy zapytałem jedna z dziewczat , ile ma lat, a ona powiedziała, że 16.Według mnie wyglądala na 60. ...miały następujace symptomy i choroby: krancowe niedozywienie,90% kobiet cierpiało na choroby wynikajace z niedoboru witamin, ich stopy były niemal całe pokryte wrzodami, gdyz cierpiały na egzeme 4 stopnia,odmrozone palce u nóg z objawami suchej gangreny." Kobiety te ocalały z marszu smierci , który 3 tyg. wczesniej wyruszył z Helmbrechts. Jeszcze jeden fragment , który przyprawił mnie o dreszcze " Po przybyciu 6 marca do Helmbrechts, zaledwie dwa miesiące przed całkowita kleską Niemiec i i ch bezwarunkową kapitulacją , 621 zydowskich kobiet było w tragicznym stanie.Większośc z nich cierpiała na dezynterie i odmrożenia.U niektórych wywiązała się gangrena. Błona śluzowa w ustach, a takze policzki czesto były przegniłe, ze widac było przez nie kości szczęki."

Człowiek w obecnych czasach nie jest w stanie uwierzyc, że coś takiego miało miejsce, tyle cierpien , ponizenia, bólu. Ze to zrobił "cywilizowany" Naród Niemiecki. Teraz kiedy Juszczenko nadał Banderze pośmiertnie tytuł Bohatera Ukrainy dobrze jest przypominać do czego prowadzą oszalałe ideologie i nawiedzeni ideolodzy.

Więcej w:
http://www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?p=60677
http://www.zgapa.pl/zgapedia/Marsze_%C5%9Bmierci.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marsze_%C5%9Bmierci

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#44141

Chciałam zamieścić zdięcie, ale zrezygnowałam.
Lepiej podać link:
http://iarchiwum.pl/artykul/83/marsze-smierci-na-ziemiach-polskich-1.html

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#44145

Polska ludność była traktowana w nieinny sposób.
Gehenna jaką przeszedł nasz naród,a która była skutkiem niemieckiej ideologii,nie posiada precedensu w historii.
Patrząc na dzisiejszy stosunek do Niemców np.takiego Tuska,to jedynie rodowód jego dziadka może tłumaczyć taką postawę.

Vote up!
0
Vote down!
-1

rusznikarz

#44146

W tych obozach byli też rdzenni Polacy.
Schwytani AKowcy..

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#44147

to właśnie chciałem przypomnieć.

Vote up!
0
Vote down!
0

rusznikarz

#44152

zmówmy zdrowaśkę , ja dzisiaj palę znicze......... PAMIĘC

 

 o Polakach,tamych strasznych lat...TO swieta sprawa..........I

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#44168

Zmómy Zdrowaśkę za Nich...
O oby NIGDY WIECEJ....

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#44169

rusznikarz

Vote up!
0
Vote down!
0

rusznikarz

#44172

http://gdansk.naszemiasto.pl/wydarzenia/970498.html

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#44188

 jesteś bardzo wrażliwa i  wpaniała Pozdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#44233

Troche zawstydzona..ale Dziekuje!
Pozdrawiam Akiko

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#44276

A może by jakiś reportaż jak umierają ludzie z głodu w Trzecim Świecie gdzie nie ma żądnej armii amerykańskiej ani innych wyzwolicieli i gdzie marsz głodowy nigdy się nie kończy.

O tym jak cywilizacja produkuje bezduszną nienawiść tępej mechaniki będącej wytworem podziwu i adoracji „masy” czyli inercyjnej i bezświadomej reprodukcji, której jedyną wartością jest histeryczna namiętność trwania w mistycznej adoracji moczu, spermy i słowa bożego preparując klej jedynej prawdy – zbiorową nienawiść.

O tym jak się zabija wszelką zdolność myślenia które jest zawsze samodzielne własne i niepewne, bez ostatecznej konkluzji na rzecz jasno i wyraźnie określonych celów zbiorowej halucynacji w postaci prostych i jednoznacznych rozwiązań w medialnym zachwycie nad ich skutecznością działania

W ubóstwieniu banału opisanego węzłem szubienicy na końcu którego wisi obiektywna wartość objawionej prostoty czyli zwyczajny mord.

Kto uratuje człowieka od niego samego?

Vote up!
0
Vote down!
0
#44331

Chyba tylko w uniwersalnym wymiarze : nie pogardzaj , traktuj innych jak siebie samego z całym wachlarzem przydzielonych sobie praw .

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#44335