O dystansie czasowym

Obrazek użytkownika elig
Kraj

  Przedwczoraj /24.08/ przysłuchiwałam się debacie pokoleniowej w Hybrydach na temat patriotyzmu. Opisałam ją /TUTAJ/. Brała w niej udział młoda przedstawicielka NZS UW, pani Magda Homenda. Gdy w dyskusji pojawił się temat roli Jana Pawła II, oświadczyła ona, że w chwili śmierci polskiego papieża miała 15 lat. Oznaczało to, iż urodziła się koło roku 1990. Oprócz niej w debacie brali udział dwaj panowie z KOLibra i Fundacji Odpowiedzialność Obywalelska, nieco starsi od Magdy oraz zaproszeni historycy: Jacek Pawłowicz z IPN, a także /przybyły ze znacznym opóźnieniem/ Tadeusz M. Płużański. Ci ostatni mogliby być ojcami tych młodych ludzi.

  Ci eksperci stale sprowadzali dysputę na tory rozważań historycznych. Jacek Pawłowicz powtarzał wciąż: "Rozmawiajmy o historii, bo o polityce jeszcze zdążymy". Obaj z Płużańskim najchętniej mówili zas o zbrodniach okresu stalinowskiego, mimo, że przedstawiciel fundacji próbował nawiazywać do zdania Ziemkiewicza na temat patriotyzmu, a pan z KoLibra cytował publikacje "Gazety Wyborczej". Wydało mi się to dziwne i mocno zastanawiające.

  Najgorszy okres terroru stalinowskiego skończył się w 1956 roku, na 34 lata przed przyjściem na świat p. Magdy. Tak sie zdarzyło, że ten sam okres czasu dzieli moje narodziny od roku 1913. Zaczęłam się zastanawiać, jak ja bym się czuła w 1969 przychodząc na spotkanie poświęcone akualnej polityce, gdyby reszta dyskutantów uparła się rozmawiać głównie o sytuacji miedzynarodowej poprzedzającej wybuch pierwszej wojny światowej.

  Na tym właśnie polega cały problem, iż nie bierzemy pod uwagę upływu czasu. W publicystyce, zwłaszcza prawicowej. o wydarzeniach sprzed 50, 60, czy 70 lat mowi się tak, jakby zdarzyły sie wczoraj. Przyczyna tego jest jasna. Przez cały okres PRL nie wolno było nawet wspomnieć o zbrodniach komunistycznych, a potem głoszono hasła typu "grubej kreski", czy "wybierzmy przyszłość". Dopiero od kilku lat zaczęto szerzej badać te sprawy.

  Powstała sytuacja, jak z przedwojennego dowcipu: Wychodzi facet z kościoła i woła "Wstrętni Żydzi !!! Parszywi zabójcy !!!". O co chodzi - pytają go. "Jak to o co - oni Chrystusa ukrzyżowali". Ale to było prawie dwa tysiące lat temu - tłumaczą mu. "Ale ja się dopiero teraz o tym dowiedziałem" - wyjaśnia facet.

  Niemniej, upływ czasu jest rzeczą ważną i nie można go nie brać pod uwagę. /TUTAJ/ pisałam w zeszłym miesiącu o tym jak uniemożliwia on wymierzenie sprawiedliwości żyjacym jeszcze sprawcom zbrodni z okresu II Wojny Światowej. Komentatorzy odsądzali mnie za to od czci i wiary, sądząc, że pragnę uniewinnienia sprawców, podczas, gdy ja sugerowałam, że tak naprawdę, jedyną sprawiedliwą karą za ludobójstwo jest kara śmierci. Sytuacja w której Papon, odpowiedzialny za śmierć kilkunastu tysiecy ludzi, dostaje wprawdzie dożywocie, ale ze względu na zły stan zdrowia po czterech latach zostaje zwolniony z więzienia i pozostałe cztery lata do śmierci zyje sobie spokojnie na wolności - to przecież kpiny.

  Zawsze dobrze jest brać pod uwagę dystans czasowy dzielący nas od wydarzeń, którymi się zajmujemy.

Brak głosów

Komentarze

Dlaczego "w publicystyce, zwłaszcza prawicowej..."? Odnoszę wrażenie, że to właśnie publicystyka lewicowa kompletnie ignoruje upływ czasu. A młodzi to kupują.

Służę przykładami:

- KK jest zły, bo Inkwizycja...
- polskie powstania narodowo-wyzwoleńcze są złe, bo większość zakończyła się klęską...
- sarmatyzm jest zły, bo liberum veto
- Grunwald był zły, bo barbarzyńcy pokonali cywilizację europejską...

Zacytowany przez Ciebie dowcip doskonale oddaje sytuację tzw. młodych. Tyle, że oni mają wszelkie szanse nigdy się nie dowiedzieć.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#285452

elig: To prawda, że Platforma bardzo pragnie, by się nie dowiedzieli. Jednak działalność grup rekonstrukcyjnych, kibiców, narodowców oraz innych ugrupowań niweczy jej starania.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285471

Nie, Elig. Z całym szacunkiem dla działalności grup rekonstrukcyjnych, kibiców i narodowców, nie niweczy. Wobec braku historii ojczystej w szkołach, jedyną alternatywą jest samokształcenie i edukacja rodzinna.

Nawiasem mówiąc, tak ogólne określenie - grupy rekonstrukcyjne, kibice, narodowcy - wzbudza moje wątpliwości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#285475

elig: Ja historii nie nauczyłam się w szkole, tylko z książek Pawła Jasienicy. Każde z wymienionych przeze mnie ugrupowań przyczyniło się do popularyzacji historii.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285544

A więc samokształcenie, czyli na moje wyszło. Ale książki Jasienicy odnoszą się tylko do pewnego wycinka historii...

Popularyzacja historii, a nauka historii to dwie, zupełnie różne rzeczy, nieprawdaż?

Vote up!
0
Vote down!
0
#285548

elig: Z popularnej książki też można się wiele nauczyć. Książki Jasienicy są wykładem historii Polski od Mieszka I do rozbiorów. Napisał on także szkic o powstaniu styczniowym.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285561

Ależ bardzo proszę, niech chętni uczą się historii od grup rekonstrukcyjnych, kibiców i narodowców. Zobaczymy, czego się nauczą. Coś mi się wydaje, że mylisz naukę historii z przechowywaniem i kultywowaniem pewnych tradycji historycznych. Zapomniałem dodać: niech się uczą historii od Coryllusa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#285567

elig: Czemu nie? Ta jego "Baśń.." dobrze się czyta.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285625

Największy komplement (ze strony uczniów), jaki słyszałam podczas dwudziestu lat pracy w szkole: "Pani mówi o tym, jakby to było wczoraj!" Chodziło o powstanie styczniowe, a ja omawiałam "Gloria victis". Lekcja udała się znakomicie...

Vote up!
0
Vote down!
0
#285484

Czas wszystko zmienia. Właśnie uświadomiła mi Pani, że należę do ostatniego pokolenia katowanego Sercem Amicisa, które przez prawie 100 lat, uważane było we wszystkich państwach europejskich, bez względu na panująca w nich ideologię, jako podstawa "szkolnego" patriotyzmu. Tego nie dało się już czytać, ale ani mi , ani nikomu innemu, nie przyszło do głowy naśmiewać się z opisanych w nim historii. Dziś byłby to pewnie gotowy scenariusz dla jakiegoś kabaretu.
ukłony

Vote up!
0
Vote down!
0
#285495

elig: "Serce" Amicisa zawdzięcza swój "dydaktyczny smrodek" celowi w jakim zostało napisane. Chodziło o promowanie zjednoczenia Włoch i scalenia różnych części z jakich zostały one poskładane. To ostatnie nie udało się właściwie do dzisiaj.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285550

Czytałam tę "katownię" jako dziecko. Żadnych ran i blizn po niej nie doświadczyłam.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#285757

elig: Gratulacje. Jednak w mojej notce chodziło o coś innego. Nie o barwne i plastyczne przedstawianie historii, ale o anachroniczne myślenie.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285547

KATOWANIE SERCEM to doprawdy bardzo głębokie sformułowanie.
Będę nad nim rozmyślał w chwilach wolnych od obserwowania kunsztu torturantów nowszej generacji, używających innych katowskich narzędzi.
AT

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#285747

jest nieodwołalna , może nie do wszystkich to jeszcze dotarło, dlatego tak kradną oszukują okłamują manipulują i dobrze żyją , wygrywają lecz też umrą i jak ich pochowamy jest ważne z honorami czy z przekleństwem tylko to się liczy i określa czasy w jakich się musieliśmy borykać z własnym życiem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#285609

elig: Wiadomo, że każdy musi kiedyś umrzeć. Mnie jednak chodziło o to, iż kara śmierci ma takie samo znaczenie niezależnie od wieku zbrodniarza - jest ostateczną eliminacją. Dla ludobójcy, który pozbawiał życia tysiące osób jest ona właściwa.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#285627