"Kiedy los Europy decydował się nad Wisłą" - wykład SPJN

Obrazek użytkownika elig
Historia

  Wygłosil go prof. Janusz Odziemkowski z UKSW w dniu 22.04 o godz. 18:12.  Miało to miejsce w dolnej sali kościoła przy pl. Grzybowskim w Warszawie. Był to już ósmy wykład z cyklu "Epokowe dokonania Polaków".


  Przed wykładem dr Andrzej Wroński poinformował o następnej prelekcji z tego cyklu.  Prof. Tadeusz Rutkowski z IH UW opowie o wkładzie polskiego wywiadu w pokonanie Niemiec hitlerowskich.  Bedzie to w dniu 6.05.2014 o godz. 18:00 w tym samym miejscu.  W czerwcu, 13.06.2014 o 17:00 odbędzie się natomiast promocja książki powstałej na podstawie pierwszego cyklu wykładów SPJN "Państwo i my" wygłoszonych w r. 2011/2012.

  Profesor Odziemkowski zaczął od stwierdzenia, że nie będzie zajmował się militarną stroną Bitwy Warszawskiej 1920 roku, ale tym, jak do niej doszło i jej znaczeniem dla losów Europy.  Już w listopadzie 1918 roku bolszewicy planowali rozszerzenie rewolucji na cała Europę, a zwłaszcza na Niemcy.  Na przeszkodzie stanęła jednak Polska.  Poczatkowo Lenin realizował sprytny plan polegający na zaoferowaniu Polsce znacznych ustępstw terytorialnych, doprowadzenia do jej demobilizacji i przeprowadzenia potem niespodziewanego ataku.

  Piłsudski przejrzał jednak te zamiary i uderzył pierwszy, zdobywając Kijów.  Pierwsza kontrofensywa Tuchaczewskiego skończyła się niepowodzeniem, ale w lipcu 1920 druga jej próba była pomyślniejsza, przełamano polski front i w sierpniu stanął on pod Warszawą.  Również w lipcu odbyła się konferencja w Spa, na której Lloyd George wymusił na premierze Grabskim uznanie granicy na Bugu i wezwał do rokowań pokojowych.

  Nie chcieli ich jednak Sowieci.  Najpierw udawali, że nie docierają do nich depesze dyplomatyczne w tej sprawie, a potem, gdy Polska przesłała depeszę przez Sztokholm i nie można się już było wykręcać - pod byle pretekstem odesłali delegację polską z powrotem, zrywając rozmowy.

  Gdy 13 sierpnia 1920 roku Radzymin został zdobyty - Sowiety były już pewne zwycięstwa, do tego stopnia, ze wydrukowano plakaty mówiące o tym, ze Warszawa padła.  

  Ta fałszywa wiadomość spowodowała wybuch II Powstania Śląskiego.  Dotarła bowiem do Niemców i wzbudziła wśród nich entuzjazm.  Zaczęli oni atakować komisje przygotowujące plebiscyt i sprowokowali powstanie.  Jak jednak doskonale wiemy, Bitwa Warszawska skończyła się wielkim triumfem Polaków.  Co więcej, po nim przyszło drugie zwyciestwo - w bitwie nad Niemnem we wrześniu 1920 - ostatecznie niweczące plany Sowietów.

  Tuchaczewski za klęskę obwiniał Stalina, który dowodził południowym odcinkiem frontu.  Mial on bowiem własne plany.  Chciał najpierw zdobyć Lwów, a potem uderzyć na Węgry, gdzie niedawno stłumiono komunistyczną rebelię Beli Kuna.  Jest ciekawe, że najbardziej istotna pomoc dla Polski nadeszła właśnie z Węgier, które przysłały wielkie dostawy amunicji, szmuglując je przez Słowację jako "transport lekarstw".

  Prof. Odziemkowski zastanawiał się potem nad znaczeniem Bitwy Warszawskiej dla Polski i Europy.  Gdyby Polska przegrała, jej losy byłyby tragiczne.  Stałaby się kolejną republiką Zwiazku Sowieckiego, a bolszewicy mieli juz przygotowane listy "wrogów ludu" do eksterminacji.  Jeśli chodzi o Europę, to wszystko zależałoby od tego, czy Armia Czerwona zatrzymałaby się na dawnej granicy niemieckiej, czy nie.  Gdyby zajęła Niemcy, to komunizm mógłby się rozszerzyć na wiekszą część Europy Zachodniej.  Jeśli by się od tego powstrzymała, a w Niemczech zdobyłby później władzę Hitler, wtedy mógłby on uderzyć na Sowietów jako sojusznik Zachodu i wygrać.  W efekcie Europa mogłaby się stać nazistowska.  I tak źle i tak niedobrze.

  Wykład trwał ponad godzinę, a potem przyszedł czas na głosy z sali.  Ja zapytałam, czy profesor widzi analogie między postawa Zachodu w czasie wojny polska-sowieckiej 1920 roku, a tym, co obecnie robi on w sprawie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego.  Profesor odparł, że owszem, też je widzi.  Ubolewał, że nie ma po stronie Zachodu wybitnych polityków tylko sami "kramarze".  Jako przykłady polityków, którzy coś znaczyli, podawał Winstona Churchilla i McArthura..  Jedna z pań przypomniała, że na "domu bez kantów" jest tablica upamiętniająca pomoc Węgier dla Polski w 1920 roku.  Inny słuchacz zastanawiał się, czy z historii można się czegoś nauczyć /skoro politycy popełniaja wciąż te same błędy/?

  Spotkanie zakończyło sie o 19:45.  Poświąteczny termin oraz ulewa, która zaczęła się ok. 17:30 spowodowały, że frekwencja była nizsza niż zwykle.  Obecnych było ok.35 słuchaczy.  Impreze filmowała ekipa portalu Blogpress.pl - Bernard i Margotte.  Relacja wideo znajdzie się /mam nadzieję, iż wkrótce/ na tym portalu.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

nazywał Anglikow Hitler, ale zapewne użycie tego terminu przez profesora nie stąd sie wzięło.

Linia Curzona nie udala sie w 1920, udała sie w 1944r.

 

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

cui bono

#1423494

  Profesor wspominał o tym i cytował Hitlera.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#1423517