Jak św. Agnieszka ośmieszyła Hollanda.
Opisywanie lewackich idiotyzmów – to jest „to, co tygrysy lubią najbardziej”. Ośmieszanie tej głupoty jest jak melodyjna muzyka – łatwe, miłe i przyjemne.
Pewnie zauważyliście, że głupota lewaków jest już tak wielka, iż nie pozwala im dostrzec własnej śmieszności. I to jest dobra wiadomość, bo nadmierna śmieszność, to obciach i w konsekwencji polityczny upadek.
Czasem ta głupota lewaków irytuje, innym razem podnosi ciśnienie i budzi sprzeciw. Jednak czasem robią coś takiego, czego i najlepszy kabaret by nie wymyślił. Człowiek śmieje się wtedy do rozpuku i do niego dociera, że lewactwo nie jest tak zupełnie bezużyteczne. Choć muszę przyznać, że takie chwile są rzadkością. Najczęściej działalność lewaków przynosi tak szatańskie skutki, że tkwiący w niej element śmieszności jest bez znaczenia. Żal tylko ludzi, którzy mimo takiego barbarzyństwa, jakie niesie ze sobą plaga lewactwa – dają się jej złu i głupocie omotać i porwać.
Dlatego lubię raczej takie historie, jak ta, którą opisał portal wpolityce.pl.
Rzecz dotyczy przemówienia w muzeum w Rouen, w Górnej Normandii, które planował wygłosić
prezydent Francji Francois Hollande. Aby zabezpieczyć obiekt od strony antyterrorystycznej - przed przyjazdem francuskiej głowy państwa, w muzeum zjawiły się jego służby ochrony.
Podczas lustracji pomieszczeń okazało się, że za pulpitem, przy którym miał przemawiać prezydent, wisi na ścianie obraz – monumentalne dzieło Josepha Desire Courta z 1864 r. pt. „Męczeństwo św. Agnieszki”.
Jak podaje portal:
„Gdy służby prezydenckie „odkryły” obraz, w Pałacu Elizejskim zawrzało, a w Musée des Beaux-Arts w Rouen rozdzwoniły się telefony. Dyrekcja placówki usłyszała warunek, od którego spełnienia zależało to, czy Monsieur Président Hollande przemówi w muzeum: obraz musi zniknąć!”.
Cóż było robić? Rozważano zasłonięcie obrazu. Na tle zasłony jednak Francois Hollande chyba nie prezentowałby się jak prawdziwy prezydent Francji, a Św. Agnieszka zdjąć się ze ściany nie pozwoliła.
Pewnie św. Agnieszce – i prezydent Hollande, przy pulpicie w tym samym pomieszczeniu, nie przeszkadzał, ale w końcu to święta. Lewicowy prezydent święty nie jest. Jego lewicowość umieszczona w jednym kadrze ze świętością musiałaby doznać uszczerbku. Kto wie – spojrzenie prezydenta na taki obraz mogło grozić nawet jakimś lewackim wstrząsem, czy myślą nieprzystającą do lewicowego światopoglądu. Sami widzicie, że ryzyko było zbyt wielkie.
Prezydent odmówił więc wizyty w muzeum.
Może wypadło to śmiesznie, ale prezydent jest cały i... No właśnie – czy jest zdrowy?
Nie wiadomo.
Media donoszą, że w obliczu recesji gospodarki francuskiej postanowił ulżyć przedsiębiorcom i ująć im nieco ciężaru. Tego samego ciężaru, który jego rząd przedtem włożył im na barki.
Ludzki pan.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie potrafię współczuć Francuzom, że wybrali sobie takiego zabawnego prezydenta. Czy może być dla nich pocieszeniem fakt, że dają sobie radę bez Boga, że idą drogą „nowoczesności” i „postępu”? I że, jak będą dalej szli tą drogą, to może staną się drugą Hiszpanią? Chyba, że „Francuzi” z Afryki się „wkurzą” - to wtedy staną się oczywiście drugim Iranem.
Św. Agnieszką z obrazu w muzeum nikogo wtedy już nie ośmieszy. Nowy prezydent nie będzie sobie zaprzątał głowy jakimś obrazem w muzeum, bo przecież żadnego muzeum we Francji już nie będzie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1854 odsłony
Komentarze
trudno powiedziec czy
1 Maja, 2013 - 11:04
trudno powiedziec czy Francuzi rzeczywiscie go wybrali, nie wierze,zeby francuzcy komunisci nie wiedzieli, ze wazne kto liczy glosy a nie jak ludzie glosuja, a co do obrazu to egzorcysci twierdza, ze ludzie sluzacy diablu maja awersje do sacrum, nie znosza krzyzykow, medalikow, rzezb czy obrazow swietych. Moze dlatego tak ten obraz mu przeszkadzal.