Gramy w balona

Obrazek użytkownika grzechg
Idee

Znowu dzisiaj grałem z moją siedmioletnią córką balonem. To było naprawdę ekscytujące wydarzenie - pełne śmiechu, zwrotów akcji, wpadek, tryumfów, potknięć, zaskakujących zagrań, i w związku z tym, naszło mnie po przegranym meczu takie nieodparte wrażenie, że my, tak na co dzień, gramy takim balonem w balona. Przerzucamy go z rąk do rąk, byle nie spadł na ziemię, byle nie zobaczyć, jak jest naprawdę. Oszukujemy się, że gramy o jakiś wynik, a wyniku żadnego nie ma, bo i sama gra jest trefna, mało znacząca. Może ciekawa, gdy ja gram z córką, ale w polityce? Balon fruwa, ludzie się przyglądają, cieszą się, gdy ktoś wyrżnie w pogoni za nim o krzesło, kibicują swoim, żeby go złapali, ale najważniejsze jest to, żeby nie dotknął ziemi. Wiadomo, strata punktu, chwila ciszy, refleksja: po co my w to gramy. Był na rynku jeden tygodnik opozycji, który miał z „ogonami” jakieś ćwierć miliona czytelników. Może nie walczył z systemem III RP, ale mierzył się z jej egzekutywą. W sposób do dziś niejasny, został wykopany z podium i dziś mamy aż trzy tygodniki opozycyjne, nasze, nie nasze, cholera wie czyje.

Piński jest zły, Lisicki to już nie ten Lisicki, albo właśnie zawsze ten, a Karnowscy wiadomo, dołki pod Lisickim kopią od dawna. Do tego zniknął „Nowy Ekran” i od razu można sobie poczytać, jak tam mieszało towarzystwo z WSI. A ja nie mam żadnych gwarancji, że gdzie indziej nie miesza inne towarzystwo, może też z WSI, albo inne, przewerbowane po 1989 roku do nowych służb. Czytałem wpisy w NE i dawne „Uważam Rze”. Kupiłem pierwszy numer „Do rzeczy” i to jest coś zupełnie innego, niż tamten, dobrze redagowany „Tygodnik Lisickiego”. No cóż, mamy pluralizm. Może powstanie w końcu jakiś antysystemowy tygodnik, który zaproponuje czytelnikom ideę wyjścia z III RP, a nie jej ciągłego naprawiania, modernizowania i odnawiania. Byłoby miło pisać do niego. Ale takiej gazety nie ma. Gramy więc dalej w balona. W papierowej prasie prawicowych polemik tak bardzo nie widać, ale w blogsferze aż huczy. Kto kogo wygryzł, kto marnie pisze, kto się pod kogo podszywa, a ja w pociągu rozmawiam z wykształconym facetem, który nawet nie zauważył, że tam przyszedł jakiś Piński i jest inna redakcja. Jego to nie obchodzi. Ma dość Tuska, a tam piszą co tydzień, że też mają go dość i piszą nawet, co zrobić, żeby on już sobie poszedł w jakąś niepolską normalność. Kto jest bardziej normalny w tym wszystkim? Ten facet czy naparzający się publicyści chcący zawładnąć zbiorową świadomością i „naszymi”?

Kto to są ci nasi? Ci, co chcą się dorwać do władzy i zabrać Tuskowi to, co on nam zabrał, czy ci, co chcą zmienić Polskę, wyrwać ją z korzeniami z kilkudziesięciu lat trwania w komunie, w oparach systemu i ludzi, którzy niewiele mają wspólnego z polskością, w ogóle z jej zrozumieniem. Przyszli razem z sowieckimi bagnetami, z Różą w głowie i nie chcą wyjść naszej Polski. A przed wojną ich prawie nie było, taki tylko, co najwyżej, polityczny plankton. Za to my gramy dalej w balona. Prawica też gra, też go odbija, udając, że walka trwa, toczy się na wielu poziomach, zdobywamy przyczółki, będzie lepiej, będzie inaczej. Z boku, jednak, widać bardzo dobrze, że towarzysze starzy i młodzi, konfidenci i agenci służb różnych rechoczą na widok tego balonowego meczu, który toczymy, Nam się wydaje, że to mecz z nimi, a my bardziej gramy ze sobą.

Dzieje się tak, ponieważ część opozycji, także uznanych publicystów trzyma się wbrew deklaracjom, układu III RP, choć mówi, że z nim walczy. Trzyma się też, co nie jest tajemnicą, układów biznesowych, bo dom, bo kredyt, bo auto. Dobrze to słychać w Warszawie, kiedy rozmawia się z ludźmi z tak zwanego środowiska dziennikarskiego, Padają kwoty i nazwiska. W stanie wojennym nie kalkulowano, tylko zapieprz..... To taka jedna, zasadnicza różnica w postawach. Tamtych ludzi nie ma dziś w pierwszym, ani nawet w drugim obiegu. Żyją w biedzie, albo na jakichś swoich polskich, pojedynczych archipelagach.
Oni jednak nie grają w balona. Oni w ogóle nie myśleli, dokonując swoich politycznych wyborów, czy będą mieli na chleb. O nich się dziś nie mówi. A to oni drukowali bibułę, w oparach farb, w ukryciu. Zamiast grać w balona, Panowie, zacznijcie grać o Polskę, bez kalkulacji i bez honorarium.

Brak głosów

Komentarze

Mam podobne zdanie co do nowego "Do rzeczy", czyta się to inaczej niż ś.p. "Urze". Zniesmaczył mnie również artykuł Łysiaka, nie spodziewałem się takiego zachowania po "bonapartyście". Niestety "W sieci", również nie jest tym czego oczekuję od prawicowych publicystów (przyznać muszę, że Karnowscy poprawiają poziom z każdym następującym numerem), pozostaje mi czekać na... no właśnie na co?
67% Polaków ocenia negatywnie premiera Tuska, no i co, no nic... Nic się nie dzieje, przekaz medialny pozostaje bez zmian. W międzyczasie przesuwane są granice tego co wolno powiedzieć, a jakich słów nie powinno się nigdy używać w debacie publicznej. Może rządzącym właśnie o to chodzi?
O wywołanie wojny domowej, aby polała się krew?
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#327521

Bardzo podoba mi się ten tekst.

"Panowie, zacznijcie grać o Polskę, bez kalkulacji i bez honorarium." - piszesz. Może nawet więcej: przestańcie grać. To nie czas na dziecięce zabawy. Nie czas na gry o sumie stałej.

Ale to postulat utopijny, niestety... ;-)/:-(

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#327535

Mam podobne odczucia. Taka gra pozorów. Rozgrywają naszą Polskę jak chcą i rechoczą, że im się to udaje.

Myśleć po polsku to będzie znaczyło raczej myśląc narodowo i chyba w tym kierunku winniśmy podążać. Musimy zacząć niestety oddolnie. To - po 23 latach "prania mózgów" - będzie zadanie na długie lata i nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze sie podniesiemy. Mam nadzieję, że tak.

I jeszcze trochę o Nowym Ekranie. Byłem na spotkaniu w Harendzie w 2010 roku. Tomasz Parol i Carcajou rzeczywiscie mieli pomysł na dobry, propolski portal. Z perspektywy czasu sądzę, że chłopcy trochę sie go obawiali i dlatego na tym spotkaniu pojawił się R. Opara. Zneutralizowali Tomasza skutecznie, według okreslonego schematu: zagospodarować, skanalizować, uśmiercić i jeszcze zdezawuować... aby już więcej nie miał u nas zaufania. Po ludzku żal mi Tomasza...

Pozdrawiam

krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#327642