Jestem „TW”

Obrazek użytkownika Spitfire
Blog

„Tajnym Współpracownikiem” zostaje się na całe życie. Tak naprawdę tylko nieliczni mają szansę przestać nim być. Wszystko zaczęło się w maju 1987 roku. Bardzo dobrze utkwił mi w pamięci tamten dzień. Siedziałem wtedy w kawiarni na Mokotowie. Byłem bardzo przygnębiony, ponieważ tego samego dnia zerwałem z dziewczyną. Poznałem ją na studiach i bardzo mi się podobała. W umyśle kreśliłem już sobie plany dotyczące naszej przyszłości, a tu nagle koniec. Nie potrafię opisać przygnębienia, które towarzyszyło mi tego dnia. Siedziałem przy kawie. W pewnym momencie od stolika obok wstał jakiś ubrany po cywilnemu człowiek, który za moment podszedł do mnie. W ręku miał gazetę. Wyglądał mniej więcej na czterdziestopięciolatka.
- Przepraszam, czy mógłbym usiąść obok pana? - zapytał troskliwym głosem.
- Proszę bardzo - odpowiedziałem, poprawiając się na krześle.
Po krótkiej chwili milczenia mężczyzna zaczął do mnie mówić:
- Dzisiaj mam bardzo zły dzień. Zamówię dla nas obu jakieś ciasto i czy mógłbym z panem porozmawiać? Tak dla zwykłego towarzystwa - rzekł do mnie.
Trochę mnie to zdziwiło, jednakże zgodziłem się na rozmowę. Człowiek ten wstał i zaraz wrócił z dwoma kawałkami ciasta na talerzykach. Postawił je na kawiarnianym stoliku i usiał naprzeciwko mnie.
- Życie w dzisiejszej Polsce potrafi przygnębić - stwierdził.
- Tak. Ma pan rację - odrzekłem.
- Widzę, że pan również jest dzisiaj nie w sosie.
- Tak. Szkoda gadać - mruknąłem, spoglądając na tależyk z ciastem.
- Zawsze warto jest się otworzyć i wygadać.
- Sam nie wiem - odpowiedziałem.
- To co pana gnębi?
- Miałem starcie z dziewczyną i skończyła się nasza znajomość. Szkoda gadać - oznajmiłem niepewnie.
- Dziewczyna zawsze może wrócić. Przecież możesz postarać się i jej w tym dopomóc!
- Niby jak mam to zrobić? Nie mam przy sobie nawet złamanego grosza na głupie kwiaty. Życie nie jest takie proste jakby to mogło się wydawać.
- Myślę, że mogę ci trochę dopomóc. Kwiaty nie są drogie. Mogę ci dać na nie pieniądze, jednak pod warunkiem, że obiecasz mi, iż będziesz swoją dziewczynę, jeśli do ciebie wrócić, starał się zawsze dobrze traktować - powiedział z niewyraźnym uśmiechem.
W tym momencie mężczyzna wydał mi się podejrzany, jednakże jeszcze nic nie z tego nie rozumiałem.
- Ależ nie mogę nic od pana brać - odpowiedziałem.
- Proszę się nie martwić. Wyświadczy mi pan tym przyjemność - rzekł mój rozmówca i wyciągnął z kieszeni pieniądze, po czym wręczył mi je do rąk.
- Proszę!
- Dziękuję bardzo - odrzekłem.
W głębi duszy ucieszyłem się bardzo. Pieniędzy było tyle, że starczyłoby mi na cztery bukiety. Nieoczekiwanie poczułem do tego człowieka wielką sympatię. Mówił on takim ciepłym głosem, że nie mogłem mu się oprzeć. Z jego oczu biła jakaś dziwna moc. Widać było po nim, że miał bardzo silny charakter.
- Interesuje mnie twoja wiara. Jest pan wierzący? - zaraz zapytał.
- Trochę. Szczerze mówiąc to jestem wierzący, ale niepraktykujący.
- Rozumiem. To bardzo dobrze trafiłem. Chciałbym panu coś dać...
Mężczyzna włożył rękę do kieszeni, aby po chwili wyciągnąć delikatnie zaciśniętą pięść. Nie wiedziałem co się w niej skrywało. Wyciągnąłem rękę aby odebrać tą rzecz. Okazało się, że do mojej ręki trafił srebrny łańcuszek z krzyżykiem. Zdziwiłem się tym bardzo.
- Mam na imię Tomasz i jestem księdzem. - powiedział do mnie ów nieznajomy mężczyzna ubrany po cywilnemu.
Tak właśnie wyglądał mój werbunek. W maju 1987 roku zostałem zwerbowany do niewidzialnej agencji Boga. Tego dnia uwierzyłem w Niego bardzo. Mojej dziewczynie kupiłem kwiaty i o dziwo przyjęła je! Dzisiaj jest moją żoną. A ja ciągle okazuję swoją wdzięczność Bogu. Jestem Jego stałym „TW”. A „tajnym” dlatego, że nie obnoszę się ze swoją wiarą ażeby mnie ludzie widzieli.

Brak głosów

Komentarze

Do tego, że się jest "TW" Pana Boga można się przyznać bez wstydu, choć znajdą się prześmiewcy. Można tez uwolnić się od ciężaru i piętna bycia TW esbecji (a także od niej samej) publicznie się przyznając i przepraszając, choć... znajda się też nieżyczliwi i złośliwi.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#32320

Generalnie to dobrze jest być takim stałym TW Pana Boga!
Jednakże łapię się na tym, że czasem nie jestem gorliwym i zaniedbuję się!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#32323

Zaskoczenie było? (:

Lewaków to dopiero musiało zaskoczyć. Czytali pewnie biedacy z przejęciem, kibicując SB, a tu zamiast SB wyskoczył ksiądz i to dobry! ((:

PS Żeby jasność była. To nie jest moje wspomnienia. To tylko opowiadanie. (;

Vote up!
0
Vote down!
0
#32324

Niemniej nie protestuję.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#32325