o wyższości "nowej lewicy" nad starą...
Po czym poznajemy prawdziwego intelektualistę? Po brodzie! - powiecie... A figę! Zdarzają się przecież intelektualiści bez brody. Weźmy na przykład intelektualistki feministyczne – co prawda zwykle mają one wąsiki, ale brody, to już nie zawsze. Po czym więc poznajemy prawdziwego intelektualistę? Otóż po tym, że prawdziwy intelektualista jest w stanie wszystko usprawiedliwić, niezależnie od tego, czy czy chodzi o zdradę małżeńską, czy o masowy terror. Weźmy „młodą lewicę” z „Krytyki Politycznej”. Otóż, ostatnio dała się ona przyłapać, niczym – nieprzymierzając – kanonik w agencji towarzyskiej. Oto, okazuje się, że w swojej flagowiej knajpie „młoda lewica” zatrudnia kelnerów na tzw. „umowy śmieciowe”, a – jak naucza Maciej Gdula w najnowszym numerze „Krytyki Politycznej”: „Wejście w system pracy śmieciowej staje się dla pracowników ślepą uliczką. Z jednej śmieciowej pracy przechodzi się do drugiej”...
Tak więc w organie teoretycznym „młoda lewica” pisze jedno, a w tzw. „realu” praktykuje drugie... Ktoś inny przyłapany na czymś podobnym pewnie by się stropił, ale „młodej lewicy” nawet nie drgnęło oko, czym dała dowód, że składa się z prawdziwych intelektualistów. Przedstawione przez nią wyjaśnienie – o ile się nie mylę – wyglądało tak: pracujemy nad ogólną zmianą systemu i nie możemy wikłać się w walki o takie szczegóły, bo polegniemy, nim system zmienimy. A gdy już zmiana nastąpi, wtedy zniknie też problem „umów śmieciowych”. Krótko mówiąc „młoda lewica” wywiesiła hasło: „Świat w Przebudowie” i pod tym szyldem uprawia kapitalistyczny wyzysk, rozprawiając przy tym o „zmianie społecznej” na przeróżnych kongresach organizowanych za pieniądze brane z kieszeni ludu pracującego miast i wsi.
(nawiasem mówiąc taki kongres skończył się niedawno we Wrocławiu”. Szkoda, że mnie tam nie było, bo mógłbym obradującym podsunąć świetny przepis na rewolucję. Przepis wygląda tak: w każdej firmie wprowadzamy dwa okienka. W jednym obywatel dostaje do łapy i w gotówce całą wypłatę, a w drugim odbierają mu wszelkie świadczenia... Po dwóch, trzech miesiącach mamy „zmianę społeczną” jak w banku...}
Na tle „młodej lewicy” fatalnie wypada lewica stara w postaci Adama Michnika. Oto „Gazeta Polska Codziennie” wyniuchała, że Michnik prkatykuje hasło „wasze ulice, nasze kamienice” i skupuje w stolicy mieszkania przez podstawione osoby... Michnik robi takie sztuki pewnie po to, by nie tracić opinii osobnika żyjącego tylko dla ideii, tylko – kto jeszcze w takiego Michnika wierzy? Może jakieś studentki polonistyki (a i w to wątpię...). Mniejsza jednak o to, ważne jest, że nie doczekaliśmy się ze strony „ludzi gazety” żadnego intelektualnego wyjaśnienia działań Redaktora... A mógłby przecież Michnik, albo nie Michnik, bo to nie wypada, ale jego koledzy powiedzieć na przykład coś takiego: kompulsywne skupowanie mieszkań przez Adama wynika z obciążenia psychicznego właściwego dla „drugiego pokolenia” ofiar holokaustu. Adam kupuje mieszkania, żeby miał się gdzie schować – gdyby faszyzm znowu doszedł do głosu”. Dobre? Dobre! Tym bardziej, że z tym faszyzmem coś faktycznie jest na rzeczy, wszak Donald Tusk ogłosił niedawno, że PO nie jest partią, tylko „ruchem”, który przezwycięża podział na lewicę i prawicę, by wadzić się z problemami, jakie niesie życie. Jest to niemal podręcznikowa definicja partii faszystowskiej i aż dziwne, że Stefan Bratkowski jeszcze nie podniósł alarmu. Tak więc – faszyzm antre portas... (faszyzm, rzecz jasna potępiamy, ale kto nie chciałby zobaczyć Kasi Tusk w mundurze po pradziadku?), tymczasem Michnik nie korzysta z okazji, z czego wynika, że jego umysł stępiał, czego nie da się powiedzieć o „młodej lewicy” (patrz – początek niniejszego felietonu). Chyba na naszych oczach dokonuje się „zmiana warty”...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1141 odsłon
Komentarze
Re: o wyższości "nowej lewicy" nad starą...
16 Września, 2011 - 06:23
"Dwa okienka" - super pomysł.
No fakt, jakby ludzie się zorientowali ile ich to "liberalne państwo" kosztuje, to mogli by zamarzyć za feudalizmem i byciem chłopem pańszczyźnianym. wszak taki pańszczyźniany nie oddawał 80 procent tego co zarobił tylko znacznie mniej.
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
pańszczyzna
16 Września, 2011 - 06:48
Problem ze dzisiejsze panszczyzniane Lemingi nawet nie wiedza ze sa niewolnikami .Tamten chlop mial tego swiadomosc ze jest wykozystywany .Dziejszy Leming nic nie wie kto i jak go dupcy .Ot postep po wiekach