Kto doniesie rabinowi?

Obrazek użytkownika tad9
Blog

Budyń78 umieścił dziś w blogu wpis „Brunatna pielęgniarka i pięćdziesięciu osiłków”. Tak się składa, że miałem w magazynku nigdy nie wykorzystanych tekstów rzecz na podobny temat, więc cóż – korzystając z pretekstu – wrzucam go, choć jest już nieco przestarzały...

Wpadł mi w ręce numer pisma "Nigdy Więcej", w którym drukują "Brunatną Księgę" dokumentującą "...incydenty na tle rasistowskim i ksenofobicznym oraz przestępstwa popełnione przez neofaszystów". Przerażająca lektura!. Cały wysiłek wychowawczy „lewicy laickiej” zdał się psu na buty i neofaszyzm szerzy się w Polsce jak pożar w stepie. Sądząc po Księdze wygląda wręcz na to, że w 1938 roku mniej było nazistów w Niemczech, niż jest neofaszystów w III PR na początku XXI wieku. A jacy bezczelni! W Łodzi, na przykład, miejscowy oddział IPN (widać opanowany przez neofaszystów) oznajmił, że brak dowodów potwierdzających, że "Iwan Groźny" z Treblinki i Iwan Demianiuk to ta sama osoba, w związku z czym wniosku o ekstradycję nie będzie... Buch oddział do Brunatnej Księgi! A znów w Warszawie, pod koniec zeszłego roku, Jan Kobylański pozwał 19 dziennikarzy i dyplomatów, którzy "otwarcie stawiali zarzuty, że podczas II wojny światowej Kobylański kolaborował z hitlerowcami i wydał w ręce gestapo żydowską rodzinę". Co prawda - jak w "Księdze" zaznaczono - "IPN w prowadzonym w tej sprawie dochodzeniu nie znalazł dowodów przeciw Kobylańskiemu", ale to przecież nie powód, żeby ten faszysta pozywał dziennikarzy i dyplomatów... Ale mniejsza już o duże miasta – ostatecznie w takich skupiskach można trafić na wszystko., nawet na ludzi szczerze wierzących, że Wałęsa nie był „Bolkiem”, więc na faszystów – pewnie też... Rzecz jednak w tym, że – jak wynika z „Księgi” - neofaszyści szaleją nie tylko w metropoliach, ale i w takim Biłgoraju (mateczniku posła Palikota!), Łosicach (ze siedem tysięcy mieszkańców), Tuliszkowie (nie więcej niż trzy - cztery tysiące dusz), Radłowie, Brzezinach, Rokitnicy, Wałczu, Pszowie... Nawet w poczciwym Międzyrzeczu Podlaskim jakaś zbrodnicza ręka wywiesiła plakaty z hasłem "Stop żydowskiej chciwości". A znów w Turkowicach działając pod przykrywką Społecznego Komitetu Miłośników Ziemi Turkowickiej neofaszyści protestują przeciw restytucji prawosławnego klasztoru... Więc może – nie daj Boże – także w Oświęcimiu? Szukam w „Księdze”– i jest! W Oświęcimu pewna urzędniczka wygrała proces o mobbing z prezydentem miasta. Z mobbingiem było tak: syn urzędniczki, dziennikarz, coś tam nawypisywał o prezydencie w gazecie, w związku z czym prezydent zaczął robić urzędniczce uwagi, twierdząc, że jej syn to nie dziennikarz jeno pismak. W efekcie urzędniczka popadła w rozstrój nerwowy... No dobrze – ktoś powie - a gdzie tu rasizm, ksenofobia i neofaszyzm? Czy gazeta w której pracuje wspominany dziennikarz, to może "Midrasz", albo może urzędniczka jest czarnoskóra? Nic z tych rzeczy. Zwyczajnie: prezydent - jak odnotowano w „Księdzie” - "w drugiej połowie lat 90" był właścicielem firmy, która wybudowała obiekty handlowe w okolicy Muzeum Auschwitz - Birkenau, co wywołało konflikt ze "społecznością żydowską". Najwyraźniej od tej pory cokolwiek ów człowiek zrobi naznaczone jest rasizmem, neofaszyzmem i ksenofobią...

Podobny przypadek, jak pamiętamy spotkał niedawno Michała Kamińskigo. A może już nie pamiętamy? Więc przypomnę... Zaczęło się od tego, że brytyjscy konserwatyści okazali się być „niewykształconymi mieszkańcami małych miast podatnymi na populistyczne podszepty w skutek traumy nabytej w czasie transformacji ustrojowej” i skutkiem tego weszli w eurosojusz z PiS. Rzecz jest trochę dziwna, bo ostatnią poważną „transformację ustrojową” Anglicy mieli coś ze 300 lat temu z okładem, ale – cóż – tylko szok transformacji może tłumaczyć ten osobliwy alians. Na domiar złego, szefem frakcji w której otumanieni brytyjscy konserwatyści zbratali się z PiS został właśnie Michał Kamiński. I z miejsca odkryto, że to antysemita. Bo angielscy konserwatyści może i nie orientują się w naszych realiach, ale za to stosunki polskie znają na wylot angielscy rabini. Co tam "znają"! Rabini muszą wprost fascynować się naszym krajem, skoro jeden (co najmniej!) czytuje nawet "Naszą Polskę", pismo - niczego mu nie ujmując - niszowe. Co tam zresztą "czytuje"! Nie tylko czytuje, ale chyba się i przejmuje tym co wyczyta, skoro pamięta co Kamiński mówił dziennikarzom "Naszej Polski" lata temu... A Kamiński mówił ponoć, że nie trzeba przepraszać „za Jedwabne”. Depesza IAR z lipca 2009 głosiła: „Brytyjska gazeta niedzielna "Observer" zamieszcza obszerny artykuł krytykujący Michała Kamińskiego, europosła z ramienia PiS. Został on wybrany na lidera parlamentarnej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformistów. "Observer" cytuje przeciwników Kamińskiego, którzy zarzucają mu antysemityzm. Brytyjska gazeta powołuje się na rabina Barry'ego Marcusa z Londynu i Annę Bikont z "Gazety Wyborczej", którzy zarzucają Michałowi Kamińskiemu opór przeciwko upamiętnieniu ofiar masakry w Jedwabnem. Europoseł miał się także sprzeciwić przeprosinom, jakie 8 lat temu złożył tam prezydent Aleksander Kwaśniewski. Rabin Marcus, który studiował sprawę Jedwabnego, powiedział, że z przerażeniem przyglądał się wyborowi Kamińskiego na szefa ugrupowania w europarlamencie, którego główną podporą są brytyjscy konserwatyści. Wezwał ich też do wydania oświadczenia, w którym odcinają się od jego poglądów. Anna Bikont twierdzi, że Michał Kamiński brał udział w spotkaniu przeciwników ceremonii w Jedwabnem i agitował przeciwko przeprosinom”.

I jak tu nie podziwiać angielskich rabinów? Istnieje co prawda możliwość, że rabin interesuje się nie tyle Polską, co Michałem Kamińskim i zbiera wszystko, co o nim napiszą (wzorem nastolatków gromadzących artykuły o idolach popkultury), ale byłbyż z rabina aż taki ekscentryk? Teorię, że rabin nie miał pojęcia o istnieniu i "Naszej Polski" i Michała Kamińskiego odrzucamy. W przeciwnym razie wypadałoby uznać, że ktoś z Polski rabinowi na Kamińskiego doniósł, i to pewnie ktoś ustosunkowany, a więc niechybnie przedstawiciel elity III PR. Albo i przedstawicielka, niewykluczone, że imieniem Anna.... A to przecież chyba niemożliwe. Tak czy owak dobrze wiedzieć, że rabin czuwa i alarmuje, gdy brunatna hydra podnosi łeb... Tyle, że nikt nie jest doskonały. Rabin wie, co Michał Kamiński mówił niszowej „Naszej Polsce”, ale czy wie, co w tym samym czasie mówił Monice Olejnik i Agnieszcze Kublik Donald Tusk? Weźmy wywiad tych pań przeprowadzony z przyszłym premierem w lipcu 2001 roku dla „GW”. Tusk zabiera się właśnie za organizowanie Platformy Obywatelskiej...

Kublik, Olejnik: Stanisław Michalkiewicz też nie będzie Waszym kandydatem.
Tusk: Nie będzie. Choć mnie osobiście by nie przeszkadzał
Kublik, Olejnik: Nie? Na spotkaniu z Jerzym Robertem Nowakiem, autorem książki „100 Kłamstw Grossa” Michalkiewicz mówił: „Sprawa jest wagi państwowej. Ci, którzy chcą przepraszać za Jedwabne, wspierają roszczenia majątkowe żydowskich szantażystów z USA wobec Polski”. Co Pan na to?
Tusk: Nic, akurat ta opinia nie jest ekstrawagancka. Nie widzę w niej niczego niestosownego.
Kublik, Olejnik: Pan też uważa amerykańskich Żydów za „szantażystów”, którzy upominają się, by nie zapomnieć o tej zbrodni tylko dlatego, że widzą w tym swój interes – czysto materialny?
Tusk: Bardzo różni ludzie bardzo różnie dochodzą swoich roszczeń. Proszę uznać tę odpowiedź za ostateczną.
(…)
Kublik, Olejnik: Czy powinniśmy przepraszać za Jedwabne?
Tusk: Nie. Nie odczuwam żadnej solidarności z tymi, którzy palili Żydów. Odczuwam solidarność z tymi, którzy byli paleni – jeśli oczywiście mam do tego prawo. Żli ludzie zamordowali swoje ofiary. Buntuje się we mnie wszystko przeciwko oprawcom z Jedwabnego i przeciw usytuowaniu mnie w grupie tych oprawców. Nie chcę i nie czuję się za nich odpowiedzialny tylko z tego powodu, że mówię tym samym językiem” ( Kublik, Olejnik, Dwie na jednego, s. 200-2001)

Cóż – ten wywiad rabin Marcus najwyraźniej przeoczył... Ma ktoś może do niego numer?

Brak głosów

Komentarze

szyją!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#39838