Co z tym SLD?!

Wszyscy wkoło rozpisują się na temat PO, PiS-u i Palikotów-degeneratów, natomiast mało kto odnotował pikujące poparcie dla SLD. Nie mam tu nawet na myśli poparcia pośród wyborców ale fakt, iż znikł pewien parasol ochronny jakim byli przykryci nasi moskiewscy poputczicy.
Od zarania swych dziejów żydokomuna i moskiewskie pachołki gojowskiego chowu toczyły konflikt, który raz na 10 lat kończył się przetasowaniami w PZPR aż do 1989 roku. Po 1989 moskiewski parasol nadal pełnił swą rolę lecz dziś Putin nie ma chyba ochoty na wspieranie "lewej nogi", szczególnie, że wewnątrz nogi jest sporo komórek porażonych gangreną waśni, konflików i krzyżujących się interesów, inwestując przede wszystkim w chłopca od Toli oraz jego przyjaciela-wroga- bimbrownika z Lublina ( uważam, iż kacapy inwestują w pana od bałagana całkiem spore siły ale o tym gdzie i kiedyindziej). Myślę, że jesteśmy świadkami spektakularnego odejścia w niebyt polityczny PZPR i to odejścia na dobre. Komuchy już się nie podniosą i nie pomogą promowane przez Kalisza nasiadówki w celu obalenia Napieralskiego. Nawet gdyby doszło do zbliżenia Stolzmana z Millerem (zakończonego konsumpcją w błysku fleszy), komuchy się nie podniosą. Jeden po drugim odpłyną do innych ugrupowań a sztandar zostanie wyprowadzony na dobre.
Pożyteczni idioci, merdia czy "środowiska opiniotwórcze"(także zagraniczne) powtarzają niczym mantrę istotę roku 1989 jako roku przełomu i zmian. Ten przełom się dokona gdy SLD wyzionie ostatecznie ducha (czy raczej upiora) i zostanie pochowane na śmietniku historii. Pytanie tylko czy ich wspomniani następcy nie będą dla nas jeszcze bardziej zabójczy w swym nadskakiwaniu Wielkiemu Wschodniemu Bratu od swych poprzedników i do czego ten nieszczęsny kraj doprowadzą.