Jutrzenka niewoli

Obrazek użytkownika Jaku

(kt)Do opinii publicznej przedostały się informację, iż Komisja Europejska przyzna dodatkowe dotacje polskim stoczniom, tylko wtedy, gdy polscy politycy doprowadzą do ostatecznego podpisania Traktatu Lizbońskiego przez Prezydenta RP. Chciałoby się krzyknąć - Niech żyje Unia! Wspólnota, której naczelna instytucja nie zawaha się użyć szantażu wobec członków, którzy ważą się podjąć zgodne ze swoim, a niezgodne z jej interesem decyzje.

Stocznie w Gdyni i Szczecinie od lat nie generują zysków przez ich niekonkurencyjność wynikającą przede wszystkim ze złego zarządzania. Bez wsparcia jakim były unijne dotacje, te firmy już dawno zostałyby zamknięte bądź sprzedane zachodnim inwestorom, którzy z chęcią zaopiekowaliby się morskimi przedsiębiorstwami o takim potencjale. Polscy politycy, KE, oraz opinia publiczna mają tego świadomość i tego faktu nikt nie neguje. Faktem też jest, że dzięki dobremu zarządzaniu i lepszej polityce polskie stocznie miałyby szanse stać się dominującymi ośrodkami morskiego przemysłu w basenie Morza Bałtyckiego, a dzięki profesjonalnej bazie intelektualnej dobrze wyszkolonych fachowców, którzy mogliby zostać w kraju i generować zysk dla Polski mogłyby owe firmy śmiało pretendować do roli jednych z najlepszych w branży na całym świecie. Ta szansa jeszcze nie jest stracona, dlatego być albo nie być dla tych przedsiębiorstw to kwestia witalna dla Rzeczypospolitej.

Komisja Europejska uderzyła we właściwe tony. Instytucja mająca stać na straży praw i wartości Unii Europejskiej zaszantażowała pośrednio Lecha Kaczyńskiego, stawiając go, w wypadku odmowy podpisania Traktatu, w pozycji człowieka odpowiedzialnego za ewentualny upadek stoczni a tym samym utratę pracy dla tysięcy polskich stoczniowców i ostateczną porażkę Polski w rywalizacji o supremację nad Bałtykiem. Ten przykład brutalnego nacisku politycznego na głowę państwa członkowskiego pokazuję iluzoryczność lewackich sloganów o miłości między narodami Unii i solidarności w walce o wspólną przyszłość. Jest to wspaniała ilustracja walki KE o nadrzędność nad rządami narodowymi i doskonały przegląd środków po jakie ów organ nie zawaha się sięgnąć w tej brudnej walce. Wolność, równość i tolerancja to hasełka firmowane m.in. przez tę instytucję, i dziś okazały się one być jedynie zasłoną dymną dla perfidnych intryg tego niedemokratycznego, jeśli chodzi o wybór członków i decyzje organu.

Mylą się Ci, którzy uważają, że, wraz z pogwałceniem suwerennej decyzji Narodu Irlandzkiego o odrzuceniu Traktatu Lizbońskiego, zasada jednomyślności w Unii Europejskiej przestała obowiązywać. Nie zagroziły tej zasadzie także naciski polityczne na Polskę i Czechy, które ważyły się zatrzymać i zastanowić nad sensem kontynuowania ratyfikacji faktycznie martwego aktu prawnego. Otóż zasada jednomyślności ma się wspaniale a jej gwarantem jest Komisja Europejska, która zatroszczy się o to, aby każdy kraj członkowski prędzej czy później podjął jedyną słuszną decyzję.

Kto nie obudził się jeszcze z idyllicznego snu o wspaniałej Wspólnocie Europejskiej wolnych narodów, która będzie promować szczytne wartości demokracji i solidarności, dziś powinien obudzić się z krzykiem, ponieważ nad naszym kontynentem zaczyna właśnie wschodzić krwawa jutrzenka niewoli.

Brak głosów

Komentarze

Powtórzę to, co napisałem na twoim blogu, Jaku!

Nadeszły szybkie żniwa po tym, jak Tusk rękami Sikorskiego pokazał wała USA.

Amerykanie upomnieli się o majątki swoich żydowskich obywateli. Niech teraz Tusk zgłosi rewindykacje wobec Rosji i Niemiec. Ostatecznie poswięcił się (nas!) dla nich.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#402