OŚWIADCZENIE BYŁYCH DZIAŁACZY WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH WYBRZEŻA
Jesteśmy właśnie świadkami ataku na jedną z najcenniejszych naszych własności, jaką jest najnowsza historia i jej pamięć.
Trzydziestą rocznicę wielkiego sierpnia wykorzystano do przejęcia tego, co należy do wszystkich Polaków. Ohydę tego ataku pogłębia fakt, że jego autorami są ci, którzy od lat kreują się na twórców i obrońców wartości, które niegdyś połączyły miliony obywateli.
Sama lista nazwisk wyjaśnia wiele, gdyż są to ludzie, dla których prawda stała się już dawno sprawą drugorzędną.
Jednak to treść ich apelu budzi uczucie obrzydzenia i wręcz odrazy. Już na początku stwierdzają, że:
„Od dwudziestu lat rocznice służą do zabijania tradycji i pamięci o tamtych czasach”.
Takie stwierdzenie może być tylko wymysłem chorego umysłu i jest tak pozbawione sensu, że w innych warunkach nie zasługiwałoby na uwagę. Jeżeli jednak postanowimy je potraktować poważnie, to musimy zadać pytanie, kto tego zabijania tradycji i pamięci dokonywał, skoro wyłącznymi gwiazdami tychże obchodów są – od dwudziestu lat – właśnie sygnatariusze tego apelu?
Najbardziej charakterystycznym dla intencji autorów apelu jest wyznanie, że:
„…władze państwowe powinny wykazać się odwaga cywilną i polityczną i wziąć odpowiedzialność za organizację obchodów Sierpnia”.
Od kiedy bezczelne przejęcie kontroli nad czymś jest aktem odwagi cywilnej?
Pamiętamy czasy, kiedy taka myśl mogła narodzić się tylko w umysłach najgorszej maści komunistów.
Największą obrazą nas wszystkich i odzwierciedleniem prawdziwych przekonań członków tej grupy, jest następne wyznanie :
„Obecna Solidarność, poza znakiem graficznym, nie ma nic wspólnego z tradycjami Sierpnia i odwagą jego przywódców ( ! ) w stanie wojennym”.
Pierwsza cześć tego stwierdzenia jest wyrazem aroganckiego przekonania tych ludzi, że tradycja sierpnia´80 jest ich osobistą własnością. Natomiast prawdziwy niesmak budzi przywoływanie swojej rzekomej odwagi w czasie stanu wojennego. Oczywistym ma w tym momencie być ich bezczelna sugestia, że nam milionom Palaków, miało tej odwagi brakować. Sugerujemy więc, by „bohaterowie” podchodzili do tych opowieści ostrożniej, gdyż my doskonale pamiętamy „odwagę” niektórych z nich i chętnie przyłączymy się do dyskusji o niej.
Bogdan Lis nawołuje, by państwo wmieszało się w obchody rocznic Sierpnia. Ta postawa nie dziwi nas zupełnie. W końcu nie jest tajemnicą, że kiedy Lis pojawił się jako sympatyk Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, był zdeklarowanym aparatczykiem komunistycznej PZPR. Pozostał nim w czasie Solidarności, a dziś wrócił otwarcie do swych ideologicznych korzeni.
Bogdan Borusewicz stwierdził, że „…żałuje, iż brał udział w poniedziałkowych uroczystościach i był świadkiem – takich gorszących scen”. Nie wchodząc w ocenę tych scen przypomnimy tylko naszemu byłemu opozycyjnemu koledze, że nie musiałby niczego żałować i niczego się obawiać, gdyby nie dał się wciągnąć w kampanię kłamstwa.
Borusewicz twierdzi, że Krzywonos zareagowała po robotniczemu, natomiast gwizdy czy oklaski, które w całym świecie przyjęte są za wyraz opinii i uczuć, są dla niego gorszące. Naszym „bohaterom” wyraźnie marzy się powrót do czasów, w których jednomyślne oklaski na zamówienie, miały być wyrazem społecznego poparcia.
Jan Lityński motywował swój „genialny” plan chęci odpolitycznienia obchodów. Bo przecież, któż lepiej zadba o apolityczność jakiegoś zjawiska niż… politycy? Chcielibyśmy wierzyć, że takie absurdalne uzasadnienia są rezultatem braku wystarczającego zastanowienia. Niestety obserwując od lat działania członków tej grupy nie mamy wątpliwości, że jest to działanie wyrachowane i obliczone na polityczne korzyści.
Jest jednak jedna myśl, z którą nie sposób się nie zgodzić. Nasza „elita elit” stwierdza, że
„ …takie święta powinny być świętami wszystkich”.
W słowniku zwykłych obywateli oznacza to, że każdy ma prawo je obchodzić w równym stopniu i z równa swobodą. Tymczasem dla tych „kombatantów”, dla których wcześniejsze działanie stało się trampoliną dla osobistych karier, wspólna własność oznacza oczywiście kontrolę rządu nad tym, co należy do nas. Oczywiście w imię naszego własnego dobra. Skąd my to znamy?
Przepełnionym przeświadczeniem o własnej wyższości „bohaterom”, chcemy przypomnieć, że kiedy większość z nich zajęta była własnymi sprawami i żaden strajk nie przyszedł im nawet do głowy, my w tym samym czasie, od tygodni pracowaliśmy nad jego przygotowaniem.
Rozpoczynaliśmy go rozdając tysiące ulotek na kilka godzin przed tym, kiedy stoczniowcy zdecydowali się rozpocząć protest i często na kilka dni zanim niektórzy z tych wielkich „działaczy ” poszli w ich ślady.
Braliśmy w nim udział od początku do końca.
Pamiętamy tych, których tam nie było jak i tych, którzy próbowali nas od tego pomysłu odwieść, a potem rozbili nam strajk, którego nie chcieli.
Pamiętamy tych, którzy pojawili się tam, kiedy nie groziło już wyraźne niebezpieczeństwo.
Mamy więc podobnie, jak miliony rodaków, prawo do tej rocznicy bez pytania o zdanie rządu, ani tym bardziej, samozwańczych i często fałszywych bohaterów. Dlatego nie życzymy sobie pouczania nas przez tych, których „odwaga” jest nam dobrze znana. Nie zgadzamy się tym bardziej na grabież naszej, Polaków historii i używania jej do swoich politycznych, czy ambicjonalnych celów.
JAN KARANDZIEJ
KAZIMIERZ MACIEJEWSKI
ANDRZEJ RUNOWSKI
LECH ZBOROWSKI
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4356 odsłon
Komentarze
Ciekawe czy nożyczki się odezwą?
6 Września, 2010 - 23:50
I co z siebie wydadzą?
Remek
Środki przekazu, pomniki, święta i co dalej ...
7 Września, 2010 - 06:58
Wyobraźmy sobie na chwilę, że głównymi aktorami reprezentującymi dzisiaj państwo polskie są ś.p. prezydent Lech Kaczyński i premier Jarosław Kaczyński, a partią u władzy - Prawo i Sprawiedliwość.
kassandra