"Pokłosiem" w Polskę
4 lipca 1946 roku w Kielcach władza komunistyczna przeprowadziła operację, która przeszła na karty historii jako pogrom kielecki. Rozpoczynający wówczas rządy komuniści z nadania moskiewskiego przygotowywali farsę pt. wybory parlamentarne, które zagwarantowano nam haniebnym układem w Jałcie. Po co był potrzebny pogrom?
Otóż kilka dni wcześniej przeprowadzono tzw. referendum ludowe jako swego rodzaju rozpoznanie walką przyszłej batalii o sejm. Dobrą przykrywką, koniecznych do ogłoszenie sukcesu, fałszerstw był krwawy pogrom. Społeczeństwo polskie było tuż po dramatycznych przeżyciach wojny, więc do wstrząśnięcia jego opinią potrzebne było coś drastycznego. I zaaranżowano to co było potrzebne.
Niemniej ważną okolicznością przeprowadzenia pogromu była nasza sytuacja międzynarodowa. Bardziej zorientowani ludzie na Zachodzie byli świadomi podłości jakiej dopuściły się rządy Wielkiej Brytanii i USA względem Polski oddając nas Stalinowi. Swego rodzaju "usprawiedliwieniem się" przed poczuciem winy było postawienie warunku wolnych wyborów do sejmu, które z uwagi na okupację sowiecką wolnymi być nie mogły, ale dla jakiegoś zagłuszenia sumienia i usprawiedliwienia przed elektoratem od biedy mogły służyć.
Pamiętajmy, że trwało powstanie antysowieckie. W propagandzie przedstawiane jako zwalczanie przestępczych band. Taką wersję "średnio" zorientowany człowiek na Zachodzie też był w stanie przyjąć. Niemniej jednak sympatia do Polaków w świecie była dość żywa. Doskonale jeszcze pamiętano zdobycie Monte Cassino przez 2 Korpus gen. Władysława Andersa. Mieszkańcy Bredy, Bolonii czy innych mniejszych miasteczek jednoznacznie kojarzyli polskich żołnierzy z wyzwoleniem. Gdyby pojawiły się zbyt wyraziste informacje o represjach w stosunku do Polaków mogłyby wywołać spontaniczny ruch solidarności na Zachodzie. Tego Stalin sobie z pewnością nie życzył.
W takiej sytuacji odbiorca na Zachodzie otrzymał, dobrze propagandowo nagłośnioną informację o pogromie. Pod jej wpływem sympatia do dalekiego narodu niewątpliwie musiała osłabnąć. Nasuwał się wniosek: "prawda, że oni walczyli, ale teraz mordują Żydów, więc to żadne tam represje a zwyczajnie im się należy i nie ma się co oburzać". A zatem przegraliśmy.
Jest rok 2012. Na Zachodzie pamięta się jeszcze o Janie Pawle II, Lechu Wałęsie i obaleniu komunizmu (trochę inaczej niż to było w rzeczywistości) wiele wskazuje, że zamordowano nam Prezydenta wraz całą delegacją udającą się do Katynia. I "przypadkiem" pojawia się film dowodzący jakobyśmy to w czasie II wojny sami mordowali Żydów. Film adresowany jest do odbiorcy masowego, który w dzisiejszym kręgu cywilizacji Zachodu w przygniatającej części ma dość ograniczoną wiedzę. Nie będzie zatem w stanie zweryfikować tez filmu. Nie mówiąc o tym żeby zauważyć, iż "dzieło" to zostało zrobione za rosyjskie pieniądze. W dodatku część bardziej dociekliwych bez większego trudu trafi na książkę Grossa. Uzyska więc potwierdzenie tego o czym mówi film. Nałożywszy na to wszystko wrzawę medialną odbiorca na Zachodzie z pewnością nabierze większego dystansu do narodu, który nie dosyć że ma na sumieniu jakieś straszne rzeczy to jeszcze nie chce się do tego przyznać.
Ostatnia kwestia. Wbito nam niepostrzeżenie do głowy przekonanie, że prawda leży po środku oraz, że nawet w każdej plotce jest ziarno prawdy. Dodatkowo bardzo modne jest głoszenie, że prawdy obiektywnej wcale nie ma. A zatem jeśli ktoś ogłosił, że mordowaliśmy Żydów to nie ma już nad tym dyskusji. Spieramy się zaś o to, że nie wszyscy mordowaliśmy i nie tylko my to robiliśmy. A więc ostatecznie mordowaliśmy. Przegrywamy? Czy już przegraliśmy?
Gorąco polecam recenzję filmu "Pokłosie" dra Piotra Gontarczyka w ostatnim numerze "Gazety Polskiej".
Serdeczne podziękowanie dla Kochanej Małżonki za współautorstwo tekstu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1628 odsłon
Komentarze
Film "Pokłosie"
30 Listopada, 2012 - 15:29
to kolejny fragment przygotowania medialnego nas - "narodu sprawców" (jak powiedział Komorowski) na gigantyczny haracz, który będziemy musieli zapłacić na rzecz międzynarodowych spekulantów z "przedsiębiorstwa holokaust". Nie mówmy o nich "Żydzi". Widziałem kiedyś dokumentalny film izraelski o tych przestępcach reprezentujących "interesy pomordowanych Żydów".
Leopold
Szanowny Autorze, sporo naciągania i błędów
30 Listopada, 2012 - 16:50