Dmuchanie dziurawego balonu

Euro 2012 miało być balonem przy pomocy, którego rządzący mieli utrzymać się na szczytach władzy i sondaży. Pierwsze dziury w tymże balonie pojawiły się jeszcze zanim zaczęły się mecze. Jakoś zamiast skoku cywilizacyjnego w dziedzinie infrastruktury, kompromitacja goniła kompromitację. Rządzący nie zważając na "przejściowe" problemy "mężnie" parli do przodu.

Bardzo poważną dziurą było fiasko ambitnych, jak na warunki III RP, planów wyjścia z grupy reprezentacji. Balon zamiast unosić kogokolwiek zaczął zamieniać się we flaczejący kawał materii. Kolejną dziurą w balonie zrobiło "samobójstwo" gen. Petelickiego. Machina mediopodobna ruszyła pełną parą rozpaczliwie dmuchać. W poniedziałkowych Wiadomościach o 19.30 w TVP1 przedstawiono historię ciężko chorego chłopca, któremu wielką radość sprawiło Euro. Wczoraj do podobnego celu posłużyła jakaś modelka, którą ponoć fotografowie czy kamerzyści dostrzegli podczas kibicowania.

Panią prezydent stołecznego grodu znów wysunięto na pierwszą linię. To właśnie ona towarzyszyła reprezentacji podczas spotkania z fanami w warszawskiej strefie kibica. Prezydent, premier, marszałkowie sejmu i senatu, zaszyli się tak, że opinia publiczna musiała radzić sobie sama. Dopiero od wczoraj pojawiła się minister od sportu i prezes PZPN, żeby zacząć odgrywać teatrzyk dla zeźlonej publiczności. Miał być igrzyska, więc są igrzyska. A że trochę inne... kogo to obchodzi???

W balonie jednak pojawiły się kolejne dziury. Odpowiedzialny za rozprowadzenie biletów na Euro wpadł pod pociąg. Może to kolejne "samobójstwo" a może zwykły wypadek. W każdym razie dla propagandystów to problem. Do tego jeszcze śmierć kibica z Irlandii w Bydgoszczy... Funkcjonariusze muszą się jeszcze mocniej sprężyć i wydajniej dmuchać w ten dziurawy balon. Wiadomo już, że nikogo ten balon nie uniesie, ale ile może zasłonić...