Barroso pojednał nas z Ukraińcami

Wizyta przewodniczącego "rady komisarzy ludowych" Barroso w Warszawie w dniu obchodów 70 rocznicy ludobójstwa ukraińskich zbrodniarzy z UPA i OUN dokonanej na obywatelach polskich na Wołyniu i w Galicji Wschodniej wyraźnie ratowała kłamstwo szerzone na temat tej zbrodni przez rząd Tuska. Głównym zmartwieniem Barroso byo "wybiórcze" stosowanie prawa wobec przeciwników politycznych. Jakoś nie zapytał czemu to urząd skarbowy bada zeznanie podatkowe lidera polskiej opozycji a nie robi tego w stosunku do premiera w kontekście kupowania strojów dla żony.

Główny wysiłek "sił postępu i miłości" został skierowany na zablokowanie uznania zbrodni dokonanej przez UPA i OUN za ludobójstwo. Okazałoby się bowiem, że można a nawet trzeba ścigać zbrodniarzy, z których część żyje jeszcze nawet w Polsce i ma się dobrze. Stan państwa jest z kolei taki, że nie jest w stanie osądzić zbrodniarzy PRL-u. W dodatku znaczna część naszego i "europejskiego" "establiszmętu" ewidentnie zainteresowana jest robieniem interesów ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, który jest jeszcze bardziej mętny od naszego. Kto więc i dlaczego miałby potępiać zbrodniarzy spod znaku tryzuba?

Znamienne jest, że w czasie wizyty przewodniczącego "rady komisarzy ludowych" "prezydęt" pokazał się z godłem, które do naszego nijak się miało. Orzeł Biały mocno poszarzał i bynajmniej nie był na czerwonym polu. Widać po różowych eksperymentach z 2 maja przyszedł czas na kolejne fajerwerki z naszymi symbolami narodowymi. Kiedy wreszcie Polska będzie miała swoje władze?