„Syjoniści do Syjamu!”
Nie istnieje reguła, wedle której z dobrych intencji wynikają tylko rzeczy dobre, z myśli mądrych tylko rzeczy doniosłe a ze złych chęci wyłącznie rzeczy plugawe. Taki ten świat przewrotny, że czasem w tym porządku miesza i go całkowicie przewraca.
Przyszło mi to na myśl, gdy miałem okazję (za sprawą mediów) poznać jeden z potencjalnych dalszych ciągów ostatniego zdarzenia z Jedwabnego. Zdarzenia bez dwóch zdań plugawego ( tak uważam i przy tym zostanę póki Rybitzky szanowny nie znajdzie niezbitych dowodów swych przypuszczeń) i zasługującego na oczywistą ocenę i interpretację.
Otóż pojawił się pomysł publicznego potępienia owego ekscesu przez społeczność lokalną. Do tego momentu wszystko układa się zgodnie z jakąś logiką, której korzeni można nawet doszukiwać się w szlachetności i przyzwoitości. Rzecz w tym, że inicjatywa owa nie pojawiała się wcale w owej „lokalnej społeczności”. I prawdę mówiąc trudno się temu dziwić a lokalną społeczność potępiać za swą powściągliwość w tej sprawie. Powiem wprost iż wedle mnie zrobiono naprawdę wiele, by lokalna społeczność nie uważała tego zbezczeszczonego pomnika za swój. Co prawda pozwolił on temu i owemu sprzedać tysięczne nakłady czy tam nawet zakosić „Nike” (i pewnie nie jeden jeszcze laur literacko czy filmowy wygeneruje) ale dla miejscowych jest chyba bardziej pomnikiem odpowiedzialności zbiorowej i przyprawionej gęby niż zbrodni sprzed lat.
Było to widać w relacji towarzyszącej informacji o inicjatywie adresowanej do tych, którzy jakoś z szyldem „My z Jedwabnego” nie czują się najlepiej. Czemu się zresztą nie dziwię… Większość z nich dość hardo utrzymywała, że nic im nie wiadomo, iż z pomnikiem coś się ostatnio stało. I choć absolutnie nie mogę wykluczyć, że zwyczajnie kłamali to nie zdziwiłbym się gdyby rzeczywiście ów pomnik, historia i ich „wyssana z mlekiem matek” i z „obciążająca genetycznie polskością” odpowiedzialność zbiorowa obchodziły ich tyle co mnie wschód słońca pod Żurominem.
I nie zmieni tego chęć zagnania ich na pole z resztkami stodoły by potępiali coś, czego nie potępiają bo o tym zwyczajnie nie wiedzą i wiedzieć nie chcą. A w zasadzie zmieni… Na gorsze. Cała ta impreza, jakkolwiek wynikająca z czegoś diametralnie rożnego, miałaby w sobie coś z mityngów zwoływanych w 1968 czy 1976, gdy tłum „potępiał” choć nie potępiał. I zaowocuje być może, tak jak wtedy owocowała koślawo – komicznym hasłem „Syjoniści do Syjamu” czy cholernie niejednoznacznym „Potępiamy warchołów z Radomia i Ursusa” czymś równie pamiętnym. Ot choćby taki „Chwała bohaterom z Jedwabnego” budzący na zmianę histeryczny śmiech i pytania o kogo może chodzić. O tych, co wedle anonimowego ciągle idioty byli „łatwopalni”, o tych, którzy „łatwopalność” osobiście sprawdzili czy wreszcie o tych, co ją właśnie przypomnieli. Ludzie wszak to bestie których punkt widzenia trudno zgadnąć.
Myślę, że rozsądniejszym wyjściem byłoby po prostu złapać wandali ( choć kto teraz w tej Polsce wie, czy w istocie nie happenerów, których ostatecznie sąd uwolni od winy dając przy tym certyfikat artystów przez wielkie A) i ich tam zaciągnąć. By prtzepraszali za to, w czym bez wątpienia maczali palce. Tym bardziej że przecież zostało powołane specjalne komando, które będzie ich ścigać, ścigać, ścigać aż do końca.
Zresztą czy to nie załatwia sprawy? Czy jeszcze trzeba by „My z Jedwabnego” musieli na polu przed stodołą wznosić wymuszone okrzyki „Syjoniści do Syjamu”?
Cóż oni sobie pomyślą o tym spędzie ewentualnym i o tym komandzie specjalnie powołanym? Ten i ów pewnie zapyta w duchu (bp przecież nie głośno, by nie jątrzyć) czemu nikt nie pomyślał o takim samym komandzie i o takim samym spędzie w Ostródzie, gdzie też pomnik ku czci zmarłych tragicznie sprofanowano. Pomyślą sobie, że „My z Jedwabnego” jesteśmy po prostu winni. Taką winą nie do zapomnienia, nie do wytłumaczenia i nie potrzebującą dowodów. I z czasem może nawet sami będą się ustawiać obok fundamentów stodoły. Ale bardziej z myślą bluźnierczą, że ktoś co roku symbolicznie dla nich taką stodołę urządza niż po to by winy nie odczuwane odkupić.
ps. Inspiracją do tekstu była informacja telewizyjna o oczekiwaniu przez bliżej nieokreślone „środowiska polsko-żydowskie” potępienia zbezczeszczenia pomnika przez lokalną społeczność. Linka nie podam bo w zasobach właściwej telewizji nie znajduję tego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2446 odsłon
Komentarze
.... spadkobiercy Niemena
2 Września, 2011 - 12:44
niech przeprosza za jego pozal sie Boze przeboj "Płonaca stodola" . Pejsatym naprawde rozum odbiera.
uderz w stół, nożyce się odzywają
2 Września, 2011 - 13:33
"- Nienawiść i fanatyzm towarzysząca aktowi profanacji w Jedwabnem nie są w żadnym razie reprezentatywne dla Polski - ocenił ambasador USA w Polsce Lee A. Feinstein w przekazanym dzisiaj oświadczeniu.
- W imieniu ambasady USA dołączam do wszystkich Polaków potępiających nikczemny akt zbezczeszczenia pomnika upamiętniającego mord na ludności żydowskiej dokonany w 1941 roku w Jedwabnem - napisał ambasador w oświadczeniu. Jak podkreślił, "nienawiść i fanatyzm towarzyszące temu aktowi profanacji nie są w żadnym razie reprezentatywne dla Polski, jaką znam, ani dla polskiego narodu i stoją w sprzeczności z polską wielowiekową tradycją wielokulturowości i tolerancji".
- Dołączam do apelów polskich władz, by sprawcy tego przestępstwa oraz innych aktów nietolerancji i nienawiści zostali jak najszybciej doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości - zaznaczył Feinstein."
No to już wiemy, o co chodzi. Ten akt wandalizmu to chyba przygrywka dla nowej fali żądań o odszkodowania. Po wyborach amerykańscy lobbyści tej sprawy będą gremialnie nawiedzać kandydatów na ministrów i swoją causę na nowo zachwalać.
Tylko o jakich "innych aktach nietolerancji i nienawiści" JE Feinstein wspomina? A może już zostały zaplanowane i lada dzień w reżimowych mediach o nich usłyszymy?
A B.Komorowski "wskazał na konieczność objęcia tego miejsca pamięci stałym monitoringiem przy użyciu środków technicznych, aby podobne skandaliczne wydarzenia nie miały miejsca w przyszłości".
Czyżby tylko ten pomnik wymagał takiego monitoringu?
Oby
2 Września, 2011 - 13:59
Bardzo chciałbym, aby okazało się to wybrykiem wandali.
Bo z mojego oglądu, na kilometr śmierdzi to prowokacją na miarę słynnych szubienic na murach łódzkich kamienic -nomen-omen tuż przed poprzednimi wyborami.
Pozdrawiam myślących.
Perfidna ubecka prowokacja
2 Września, 2011 - 15:33
Władza próbuje ukryć nie wygodne fakty,które teraz wypłyneły,zastanawiam się poco fałszowali dowód osobisty śp pana Merty,inwigilowanie śp Lecha Kaczyńskiego,czy ekshumacja pana Wassermana,to może być bomba zegarowa,która zmiecie PO,u nich też nie pracują idioci,i widzą zagrożenie,więc trzeba czymś zająć opinie publiczną,ale nie byle czym,to musi być temat POważny który skupi opinie publiczną,i tak się stało cały świat o tym wydarzeniu już prawi,i dla tego w moim mniemaniu to była prowokacja,od ciągająca od nie wygodnych spraw dla PO,a za chwile gówniana napisze że to kibole,albo bojówki PISu,i szum medialny dalej będzie od wracał ludzi od prawdy,to jest typowa ubecka prowokacja
Ciekaw jestem skąd Autor wie, ze w 1968 r. wszystkie
2 Września, 2011 - 20:11
okrzyki były wymuszone i wyłącznie "potępiano choć nie potępiano"? Ja np. nie wiem. Przyznaję, że kiedyś "myślałem" tak jak tu napisał Autor, ale był to raczej skutek poddania się "edukacji" medialnej.
Oczywiście wizja Autora jest zgodna z tresurą, z wizją zarówno GW jak i wizją polityczno-poprawnej "prawicowości" a la GazPol: "każdy kto nie był komuchem, względnie zaślepiony przez komunę, musiał czuć niesmak i zażenowanie wobec tych "potępień", musiał widzieć niesprawiedliwość tych potępień". Tyle słuszna wizja. Rzecz jasna, uczestnictwo w potępieniach było przymusowe (a przez to niechciane) , jak i pochód 1 maja w tamtych czasach, ale czy wszyscy czuli głęboki niesmak widząc jak komunistyczna prasa po raz pierwszy od 1944 r. wspomina, że w UB był duzy procent Żydów? Wszyscy ci ludzie mieszkający często z sublokatorami (lub jako sublokatorzy), a nie było to chyba rzadkie w latac 60-ch, byli niechętni do krzyknięcia "S do S", widząc, że ludzie wprowadzający komunizm, nagle po dyskusjach w swych stumetrowych, otrzymanych z przydziału, mieszkaniach, postanowili zmienić swe sympatie polityczne z ZSRR na Izrael? Wzruszyło wszystkich Polaków, że obywatele etny, powiedzmy: gazwybowej, którzy zawładnęli w olbrzymim stopniu miodami PRL, tracą część swych uprzywilejowań (właściwie jak wiemy, zyskują, bo dużą część wyjechała na Zachód, gdzie czekało ich nie żmudne dorabianie się, lecz wszechstronna pomoc)?
I nie sądzę, że należy tu z wypiekami wystąpic przeciw uogólnianiu, odpowiedzialności zbiorowej: ani dzis, ani sugerować, że ludzie wtedy się przejmowali się tym. Widzieli wszak wcześniej uprzywilejowanie Żydów, a nie niektórych Żydów. To propaganda tamtej proweniencji stara się nam wmówić: nie wolno uogólniać jeśli to nie odpowiada im, wolno gdy im odpowiada (np. przywołać winy innych narodów wobec Żydów albo przypisać Żydom pozytywne cechy).
Odnoszę wrażenie, że Autor dość bezkrytycznie powiela tezę: "no bo wszyscy przyzwoici ludzie byli przeciw tej "antysemickiej" (cokolwiek by to słowo miało znaczyć) hecy i brali ją wyłącznie za wynik manipulacji komunistów". W swej oryginalności i niezależności intelektualnej :)), przypomina ona dzisiejszą tezę śmiertelnie poważnie traktowaną w środowiskach lemingów: "wszyscy przyzwoici i inteligentni głosują na PO":))). Tylko, że ta pierwsza teza jest też poważnie traktowana przez lemingów jak i przez ludzi uważających się za ich przeciwników, przez śmiejących się wytresowania lemingów.
Co nie zmienia tego, iż zgadzam się z Autorem, co do dzisiejszego "potępienia". Próba jakiegoś wymuszenia "zbiorowego potepienia" na lokalnej społeczności, byłaby wyjątkowo obrzydliwa, szczególnie w obecnej sytuacji, gdy gołym okiem widzieć, która nacja jest uprzywilejowana i której się wchodzi dziś do tyłka w sposób ... spuśćmy na to zasłonę. Zaproponowałbym może, by najpierw środowiska "polsko-żydowskie" potępiły oblanie farbą pomnika Dmowskiego, bo mimo wszystko chyba sa za niepodległością Polski n'est pas?:)))) , a nie pochwaliły te oblanie jak uczynił to Marek Edelman.