„Polska w miniaturze” czyli Arką na beatyfikację
Możliwości są dwie.
Pierwsza jest taka, że faktycznie w naszej konstytucji popełniono jakiś błąd wymagający przemyślenia a nawet radykalnego przekonstruowania. Dotąd wielu gotowych było przysięgać, że wszelkie wątpliwości związane z urzędem Prezydenta RP wynikały ze skomplikowanego charakteru Lecha Kaczyńskiego. Ostatnie miesiące, będące prawdziwą kumulacją bardzo wątpliwych komunikatów płynących z Pałacu Prezydenckiego pokazują, że jednak nie w tym rzecz. W czym każdy może snuć własne hipotezy.
Możliwość druga jest taka, ze problem tkwi wyłącznie w prezydenckim doradcy, panu Nałęczowi. O którym zresztą już zdarzało mi się pisać
Nie będzie o ostatniej dyskusji na temat „desygnowania premiera” choć właśnie słucham dywagacji pana Nałęcza odwołującego się do tradycji… II RP. Tę dyskusję zostawię innym.
Mnie zdecydowanie bardziej ujęła koncepcja sformowania delegacji pana Bronisława Komorowskiego (pisze tak świadomie bo pan Nałęcz zapowiedział, że nie jest to wizyta oficjalna tylko „prywatna pielgrzymka”) na uroczystość beatyfikacji Jana Pawła II.
W odpowiedzi na pytanie o skład owej delegacji a ściślej o obecność w tym składzie byłego naszego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego przedstawił pan Nałęcz koncepcję „Polski w miniaturze”, którą pan Bronisław Komorowski zamierza ze sobą zabrać na majowe uroczystości. To ciekawa acz niebezpieczna koncepcja. Pierwsza moja myśl po zapoznaniu się z pomysłem „Polski w miniaturze” sprowadziła się do zastanowienia czemu akurat panu Nałęczowi czy też panu Komorowskiemu Polska (w miniaturze czy tez nie) zaraz się kojarzy z Jaruzelskim. Ale prawda jest taka, że każdy kolekcjonuje takie „miniatury”, jakie uważa za szczególnie interesujące. Zaraz po tym żart mi się wymyślił taki, że skoro ma być „w miniaturze” to może by pan Komorowski zabrał po prostu ze sobą jakąś kolekcję ogrodowych krasnali bo w dziedzinie miniaturyzacji to bez wątpienia nasze największe osiągnięcie.
Ale starajmy się zachować powagę. I poważnie przeanalizujmy tę koncepcję pana Nałęcza. Bo wbrew pozorom może ona panu Komorowskiemu (w końcu służbowo jednak Prezydentowi wszystkich Polaków) przysporzyć kolejnych kłopotów. „Polska w miniaturze” w świcie pana Komorowskiego to konstrukcja skomplikowana. Jeśli „Polska” to powinna zawierać w sobie reprezentację całego Narodu a właściwie całego społeczeństwa. I trzeba zważać na to, by nikogo nie pominąć. Bo w sytuacji, jak ją zarysował pan Nałęcz, nie będzie to pominięcie w delegacji ale właściwie wykluczenie z Polski! I o tym powinien pamiętać i pan Nałęcz i pan Komorowski. Tedy niech zastanawiają się.
Czy mają być katolicy, protestanci jak też „tej wiary nie podzielający”, piśmienni i niepiśmienni, geje, lesbijki jak też ci co nie rozumieją, jak można…, czarni i biali, elity i pospólstwo, krakowiacy i górale, palący i niepalący, semici i antysemici, chłopcy, dziewczęta i niezdecydowani… I można tak w nieskończoność! I ta właśnie „nieskończoność” powinna zastanowić a może nawet przerazić pana Nałęcza i pana Komorowskiego. Bo w zasadzie chcąc to dobrze zrobić trzeba będzie powtórzyć przedpotopowe przedsięwzięcie Noego i zabrać do „Arki”… do TU 154 02 po jednym (to i tak lepiej bo tam było po parze) przedstawicielu każdej zbiorowości i każdej mniejszości. Bo każdy pominięty wywoła zaraz taką awanturę, że pan Nałęcz z miejsca pomyśli „Qrna! Po co mi to było?!” Na taką „Arkę” TU154 z cała pewnością nie starczy. Co więcej wątpię by gdziekolwiek produkowano samoloty, które koncepcję pana Nałęcza byłyby w stanie obsłużyć. Jedyne wyjście to jakiś transatlantyk. Transatlantyk, który potrzebuje nieco więcej czasu by dotrzeć na miejsce więc powoli powinien zacząć wychodzić z portu. Po wyładowaniu tą „Polską w miniaturze” i dołożeniu do niej i pana Komorowskiego, i pana Nałęcza a nawet i pana Jaruzelskiego.
Ja wiem, że może na zbyt wiele sobie pozwalam oceniając działania i pana Prezydenta i jego otoczenia. Ale jak mam się powstrzymać skoro sami się o to proszą. Czasem odnoszę wrażenie, że dzięki temu otoczeniu, w którym główną rolę odgrywa pan Nałęcz ze swymi osobliwymi pomysłami i koncepcjami, pan Komorowski ma szczerą chęć zostać Prezydentem „Polski w miniaturze”. Takiego parku rozrywki w którym co tydzień a nawet dwa razy w tygodniu pan Nałęcz obsadzi pana Komorowskiego w jakimś kolejnym show przyciągającym uwagę wszystkich mediów. W myśl koncepcji przedstawionej niegdyś przez guru obecnego otoczenia pana Prezydenta „Nie o to chodzi by było lepiej ale o to, by było weselej”. W tym „Polska w miniaturze”, jej Prezydent i jego doradca są naprawdę dobrzy!
Trzeba więc szukać tej „Arki”, która zadziwi Europę a może i cały świat swym majestatycznym rejsem...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1175 odsłon