Wykańczanie potencjalnych emerytów.
Komu potrzebny stary dziad czy baba, emeryt nic nie robiący tylko bezczelnie pobierający emeryturę? Może rodzinie bo przyda się aby dziecko popilnować. Kiedyś mógł jeszcze postać w kolejce. Teraz gdy nastaje NWO tacy są niepotrzebni.
Jeszcze całkiem niedawno przed kryzysem lekarz twierdzili że ciśnienie skurczowe w granicach 140 wymaga podjęcia leczenia ponieważ dotknęła go "jednostka chorobowa" - nadciśnienie tętnicze. Od tego momentu koncern farmaceutyczny i kardiolog powiększali swoje zyski a firma ubezpieczeniowa - straty. Tak było w USA do czasu gdy Obama wprowadził obowiązkowe ,wzorowane na komunizmie, ubezpieczenia od zdrowia, napędzające ogromne przychody firmom ubezpieczeniowym. Miało być cudownie ale jak zawsze w przypadku zarządzania w wydaniu lewactwa, jedyne co jest zagwarantowane - to katastrofa. Tak tez się stało.
Ludzie mający porządne plany ubezpieczeniowe w większości je potracili, bezrobotni dostana ubezpieczenia finansowane z podatków ciężko pracujących i nie mając nic lepszego do roboty w wolnym czasie zaczna chodzić do lekarzy ( czego nigdy by nie mając ubezpieczenia nie zrobili). Dlatego w popłochu szuka się oszczędności.
Jak pomyślano tak zrobiono. Będzie się oszczędzać na starcach. jak im się odejmie leczenie, tłumacząc że to dla ich dobra, szybciej zachorują i umrą. Koszt leczenia spada do zera no i oszczędności na emeryturach. Wiadomo że choroby układu krążenia są w ścisłej czołówce przyczyn przedwczesnej śmierci więc jest pole do popisu.
Jeśli masz 60 lub więcej lat i pierwsza liczba pomiaru ciśnienia jest niższa niż 150 nie musisz dostawać leków na obniżenie ciśnienia.
Jak wiadomo w starszym wieku naczynia krwionośne i serce są już jakby zużyte więc ryzyko awarii przy wyższym ciśnieniu jest większe i większa szansa że bez leczenia (profilaktyki) szlag człowieka trafi.
Oczywiście mówi się że wszystko zależy od doktora ale zalecenia są wyraźne zmierzają do ograniczenia liczby osób otrzymujących leki obniżające ciśnienie. Na tymi co mogą mieć skutki uboczne nie odbierze się leków tak z dnia na dzień , ale przestana się obżerać tabletkami.
A przecież wysokie ciśnienie krwi, gdy pozostanie niekontrolowane, może prowadzić do zawału serca, udaru mózgu i tętniaka. Palenie tytoniu, otyłość i aktywności to główne czynniki ryzyka nadciśnienia tętniczego, do tego dochodzi komponent genetyczny, przekazywany w rodzinach.
Zmiany stylu życia, jak ćwiczenia i zdrowe odżywianie stanowią pierwszą linię obrony przed chorobami serca i są szczególnie zalecane, ale są skuteczne gdy mamy "normalny" poziom 120/80.
Ale nie każdy może utrzymać niskie ciśnienie krwi tylko wskutek zmian w stylu życia, i jeśli ciśnienie wspina się powyżej 140, jest problem. Choroby układu krążenia dotykają około dwie trzecie osób w wieku lat 60 i starszych Oficjalnie masz wysokie ciśnienie krwi (140+), to jesteś ofiarą nadciśnienia tętniczego.
Około 50 milionów Amerykanów jest na lekach regulujących ciśnienie krwi wszystkich różnych rodzajów, w tym moczopędne , beta-blokery (spowolniają tętno) i inhibitory ACE, (które pomagają powstrzymać zwężanie naczyń krwionośnych).
Jest więc jak widać sporo możliwości i zarobku i strat. Widocznie " oszczędzić " można więcej i odbic starty gdzie indziej. czy słyszał kto o bankructwie firmy farmaceutycznej ? Nie bez powodu jest teraz w Polsce kilkakrotnie więcej aptek niż w PRL-u.
Jak zwykle z pomocą biurokratycznym łobuzom przychodzą "naukowcy" którzy udowodnia wszystko co trzeba.
Otóż naukowcy wyjaśniają : " Prawda że obniżone ciśnienie jest lepsze a leki obniżające je obniżają też ryzyko zawału serca lub wylewu. Ale. No właśnie teraz naukowcy łżą jak ruska sobaka że leczenie nadciśnienia od poziomu 140 wcale nie jest lepsze niż od 150. Do tej pory nie mieli wątpliwości ze liczba graniczna to 140. Malo tego wmawiają nam że odczekanie aż nadciśnienie wzrośnie do 150 przynosi więcej korzyści ...... choremu! Sic!
Bezczelnie głoszą takie np. teorie: " Leki na nadciśnienie , jak wszystkie leki, maja skutki uboczne ( np. zawroty głowy, nudności) " I to te zawroty głowy ( od leków) mogą być dla staruchów groźniejsze niż nadciśnienie. Nowe wytyczne dla lekarzy maja więc ulżyć pacjentom . Przecież to takie idiotyzmy bardziej powodują zawroty głowy niż wspomniane leki.
Oczywiście administracyjny idiotyzm uzyskał aprobatę National Heart, Lung, and Blood Institute (NHLBI) ( Narodowego Instytutu Serca, Płuc i Krwi).
Jeden z usłużnych "naukowców" mówi : " Jestem absolutnie pewien że powstaną liczne kontrowersje" . I tylko w tym ma w zupełności rację. Kontrowersji nie brakuje. Lekarze już drapią się po głowie jak sobie z tym poradzić. Przecież to na nich spadnie odpowiedzialność za błędy w leczeniu.
Instytucje rządowe wywierają presję na lekarzy i klinki które nie podzielają takiego punktu widzenia wstrzymując wydanie licencji na prowadzenie działalności. Jak to w socjalizmie.
Wielu ekspertów zwraca uwagę ze nie ma wystraczającej ilości badań na potwierdzenie nowych wytycznych.
Niektórzy pseudonaukowcy dla udowodnienia swoich "racji" używają porównań zupełnie be sensu- posłuchajcie: 'Jeśli powiemy ludziom że maksymalna szybkość na drodze wynosi 90km/h oni i tak będą jechać 115km/h. Jeśli więc pozostawimy limit ciśnienia na wysokości 140 , ludzie i tak zaczną się leczyć gdy wysokość ciśnienia przekroczy poziom 150 - w tym miejscu sugerują że nie trzeba określać strefy granicznej nawet na poziomie 150.
Kto przeżyje to przeżyje, a słabi i tak musza wyginąć.
Wesołe jest życie staruszka, pełne niespodzianek. wkrótce największą niespodzianką będzie dożycie do pierwszej wypłaty emerytury. Z tym ze będzie to niespodzianka dla NFZ ( w Polsce bo i u nas można się spodziewać naśladownictwa).
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 973 odsłony