Pałac Stalina (1)
Pałac Kultury i Nauki miał być sowieckim „darem” dla Warszawy.
Oficjalnie w lipcu 1951 roku, podczas wizyty Mołotowa w Warszawie, Moskwa wystąpiła z propozycją budowy gmachu wysokościowego w stolicy. Inwestycja miała zostać zrealizowana w formie daru, z sowieckich materiałów przez sowieckich inżynierów i robotników.
Na początku września 1951 roku powołano Pełnomocnika Rządu ds. Budowy Pałacu Kultury i Nauki, którym został Józef Sigalin, a 20 września Bierut wysłał do Stalina depeszę z podziękowaniami za wspaniały dar, przedstawiając jednocześnie propozycję lokalizacji gmachu w centrum miasta.
Podczas wizyty sowieckich architektów ustalono m.in. wysokość przyszłego budynku. W tym celu wystartował „kukuruźnik” z uwieszonym u ogona balonem, który miał wyznaczyć wierzchołek pałacu. Pułap samolotu ustalano za pomocą łączności radiowej. Sowieccy architekci opowiadali się za wysokością ok. 100-120 m, natomiast Polacy uparli się przy wysokości 150-160 m. Ostatecznie ustalono, iż część wysokościowa gmachu wraz z wieżą wieńczącą osiągnie 160 m (plus 70 metrowa iglica), natomiast wieże boczne będą miały po 60 m wysokości.
W dniu 5 kwietnia 1952 roku została podpisana umowa sowiecko-polska „w sprawie budowy gmachu wysokościowego – Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie”. Ze strony polskiej dokument sygnował premier Cyrankiewicz, a imieniu „fundatorów” ambasador Arkadij Sobolew. Na mocy tej umowy pałac miał zostać wybudowany w całości na koszt strony sowieckiej, a projekt miało opracować sowieckie Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego.
W trakcie dyskusji nad projektem gmachu, wicepremier Jędrychowski wyraził nadzieję, iż pałac „będzie trwałym symbolem niewzruszonej przyjaźni polsko-radzieckiej, a zarazem będzie on najbardziej monumentalnym dziełem, sztuki i dziełem nowoczesnej techniki w naszej odrodzonej stolicy”. W odpowiedzi na nieśmiałe próby krytyki, iż projekt gmachu za bardzo przypomina amerykańskie budynki wysokościowe, inż. Strykus podkreślił, iż „imperialiści dążą obecnie nie do budowania w górę (..) lecz chcą możliwie najgłębiej ukryć się pod ziemią, bojąc się nie tylko bomby atomowej, ale również gniewu i zemsty swojego własnego narodu. (…) My zaś z uzasadnioną nadzieją spoglądamy na to, co się rodzi, co się rozwija, co prowadzi naprzód ku socjalizmowi, nie zaś na to, co gnije i gnijąc pragnie zburzyć i powstrzymać rozwój ludzkości”. Równocześnie zamykając usta krytykom wskazał, iż „gmach ten będzie nie tylko niewzruszoną gwiazdą przewodnią na naszej drodze przeobrażenia starej Warszawy, książęcej Warszawy, królewskiej, magnackiej, mieszczańskiej, kapitalistycznej Warszawy w Warszawę socjalistyczną. Budowa tego gmachu będzie wielką szkołą dialektyczną budownictwa socjalistycznego, będzie potężnym bodźcem dla naszej architektury, dla naszej sztuki, dla naszego budownictwa miast i techniki budowlanej”.
W tej sytuacji w końcu kwietnia 1952 roku Prezydium Rządu zatwierdziło projekt budowy, wyrażając sowieckim autorom uznanie za „niezwykle trafne ujęcie projektu”.
Oficjalne rozpoczęcie budowy nastąpiło 22 lipca 1952 roku, kiedy to przedstawiciele władz z premierem Cyrankiewiczem wylali pierwsze łopaty betonu pod fundamenty. Wcześnie jednak odgruzowano teren i wykonano wykopy pod fundamenty, a także na podstawie tzw. dekretu Bieruta z października 1945 roku o komunalizacji gruntów warszawskich wysiedlono mieszkańców z okolicznych domów.
Wszelkie prace ze strony sowieckiej koordynował specjalny pełnomocnik rządu sowieckiego, wiceminister przemysłu ciężkiego G. A. Karawajew, ze strony polskiej wspomniany Józef Sigalin.
W połowie października 1952 roku podpisano protokół dodatkowy, który precyzował jakie koszty poniesie rząd polski, który miał oczyścić teren budowy z gruzów, przeprowadzić rozbiórkę istniejących domów, doprowadzić do miejsca budowy instalację elektryczną, sieć cieplną i wodociągową oraz zbudować dla sowieckich robotników osiedle mieszkaniowe na Jelonkach. W celu ułatwienia transportu i rozładunku materiałów budowlanych strona polska zobowiązała się także zbudować linię kolejową do Bazy Produkcyjno-Składowej na tychże Jelonkach oraz zapewnić udział czterotysięcznej grupy robotników.
Prace związane z budową osiedla „Przyjaźń” na Jelonkach oraz pobliskiej bazy zostały ostatecznie zakończone na początku 1953 roku. Wcześniej mieszkańcy Jelonek zostali wysiedleni z zajmowanych domów, otrzymując grunty zamienne w okolicach Warszawy lub na Ziemiach Odzyskanych.
Polscy robotnicy pracowali także przy budowie samego pałacu. Na ten czas zostali zakwaterowani na koszt rządu polskiego w ośrodku hoteli robotniczych przy ul. Elekcyjnej. Wspólna praca robotników polskich i sowieckich miała „wiecznie cementować” przyjaźń między oboma narodami, jednak – pomimo zaleceń, by zatrudniać robotników „o wysokich kwalifikacjach zawodowych, politycznie pewnych i o czystym moralnym obliczu”, dyrektorzy polskich przedsiębiorstw wykorzystali okazję aby pozbyć się najgorszych pracowników. Ponadto konieczność oddania "radzieckim towarzyszom” polskich pracowników doprowadzała do niewywiązywania się z realizacji planów rocznych przez polskie przedsiębiorstwa.
Główną przyczyną niechęci polskich robotników do pracy przy tej budowie była kwestia wynagrodzenia. Wbrew zapisom w umowie o budowie pałacu, przewidującej wynagrodzenia „według norm i stawek obowiązujących w Warszawie”, sowieckie kierownictwo budowy przeprowadziło „weryfikację cen”, ustalając wynagrodzenia polskich robotników na poziomie o 30% niższych.
Sowieccy inżynierowie częstokroć kwestionowali wysokość rachunków za wykonane prace lub dostarczone materiały, przedstawianych przez polskie przedsiębiorstwa, co powodowało znaczne straty finansowe. I tak np. w 1952 roku na ogólną kwotę 30 mln złotych, Rosjanie zakwestionowali rachunki na 8 mln złotych. Programowa uległość polskiego pełnomocnika w zakresie rozliczeń finansowych sprawiała, iż rząd polski brał na swe barki wszelkie nieprzewidziane koszty.
Przy okazji budowy pałacu pojawiały się plotki o licznych wypadkach śmiertelnych wśród robotników. Informacje o wypadkach godziły w propagandowy wizerunek doskonałej organizacji budowy, tworzony przez prasę, radio i film. Ta atmosfera tajemniczości jeszcze bardziej podsycała spekulacje warszawskiej ulicy. Wedle oficjalnych danych w trakcie budowy pałacu różnym wypadkom przy pracy uległo 70 osób, spośród których 7 zginęło. Ponadto kilka innych osób zginęło poza placem budowy, np. w czasie transportu materiałów.
Teren budowy ochraniany był skrupulatnie przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, które wprowadziło specjalne przepustki, na podstawie których wpuszczano pracowników na plac budowy. Ubowcy prowadzili także śledztwa związane z licznymi kradzieżami materiałów oraz awariami, które traktowano jako sabotaż.
Cdn.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2851 odsłon
Komentarze
Kilkanaście kilogramów syberyjskiego złota na iglicy PKiN
26 Marca, 2013 - 11:15
Pamiętam taki tytuł na pierwszej stronie gazety (bodajże Expressu Wieczornego) w tych latach. Na pewno jest to do odszukania wśród egzemplarzy archiwalnych z tych czasów.
Moja starsza siostra jako studentka Politechniki odbywała latem praktyki studenckie przy tej budowie. Kiedyś, podczas montażu pokrycia iglicy przyszła burza i niewielkie kawałki płytek poleciały na dół. Okazało się, że są to kawałki lustra o żółto zabarwionym szkle. Tak wyglądało to syberyjskie złoto.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Tomasz A.S.
26 Marca, 2013 - 18:40
Jak każde sowieckie złoto, w rzeczywistości g...
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy... liczę, że uzupełnię
26 Marca, 2013 - 11:18
go - jako łodzianin - o ciekawostkę związaną z urządzaniem najbliższego otoczenia PKiN
Pozdrawiam z dziesiątką
"Co nam zostało z tych lat"...
26 Marca, 2013 - 12:49
.."Wspólna praca robotników polskich i sowieckich miała „wiecznie cementować” przyjaźń między oboma narodami"...
=================================================
Na dworzec centralny w W-wie, wtacza się pociąg relacji Leningrad-Paryż.. - Pisk hamulców..Mruczenie "dizla"..
Podróżni wysiadają, inni czekają na wejście do wagonów..
- W drzwiach jednego z wagonów pokazuje się rosła sylwetka i potężny, tubalny głos niesie się po peronach:
- "Wsie bagażenositieli ko mnie!"
- Pędzą więc ze wszystkich zakątków dworca "na złamanie szyi" - bo to i czasy ciężkie, już po "geście Kozakiewicza" to i o "grosz" trudno - zaś Ruski czeka aż peron zapełni się wózeczkami i uniformami i swym potężnym basem oznajmia:
"Dorogije polskije bagażenositieli!"
- "Priviet od wsiech bagażenositieli iz Sowietskoi Rassiei!!"..
----------------
A to pamiętacie??
- "My im wagon węgla, a oni nam wagon butów.. (- do podzelowania)"..
cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Cormik,
26 Marca, 2013 - 18:42
Dobre:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Ciekawostki, nie wszystkie minione...
26 Marca, 2013 - 16:13
[quote]Sowieccy architekci opowiadali się za wysokością ok. 100-120 m, natomiast Polacy uparli się przy wysokości 150-160 m.[/quote]
To cecha charakterystyczna - neofickie kurewstwo.
Ileż tego mamy dzisiaj - popatrzmy te wszystkie nawiedzone europejczyki, które chcą być bardziej europejskie niż... niż... nie wiem nawet co.
Więcej Europy = wyżej z tym pałacem.
[quote]wicepremier Jędrychowski wyraził nadzieję, iż pałac „będzie trwałym symbolem niewzruszonej przyjaźni polsko-radzieckiej[/quote]
Przypuszczam, że towarzysz Jędrychowski, pewnie nawet uchlany jak świnia nie mógł marzyć, że jego słowa spełnią się co do joty...
[quote]mieszkańcy Jelonek zostali wysiedleni z zajmowanych domów, otrzymując grunty zamienne w okolicach Warszawy lub na Ziemiach Odzyskanych[/quote]
O tym, że mieszkańców Warszawy wysiedlano na Ziemie Zachodnie to chyba nie słyszałem. Jelonki co prawda były świeżo w granicach miasta, ale jednak...
To zapewne chodzi o osiedle "Przyjaźni Polsko-Radzieckiej" ?
[quote]I tak np. w 1952 roku na ogólną kwotę 30 mln złotych, Rosjanie zakwestionowali rachunki na 8 mln złotych. Programowa uległość polskiego pełnomocnika w zakresie rozliczeń finansowych sprawiała, iż rząd polski brał na swe barki wszelkie nieprzewidziane koszty.[/quote]
Znowu to samo. W detalach są różnice, ale w większym obrazku to samo - "uległość polskiego pełnomocnika w zakresie rozliczeń finansowych sprawiała, iż rząd polski brał na swe barki wszelkie nieprzewidziane koszty" - UE jak malowana.
Wyjątkowo wobec tego ścierwa jestem nieprzejednany...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee,
26 Marca, 2013 - 18:44
Nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Re: Pałac Stalina (1)
26 Marca, 2013 - 16:12
Kiedyś, dawno, w radiu Sigalin wspominał, jak wyznaczano wysokość Pałacu.
Sigalin znajdował się nad Wisłą, po stronie praskiej (jest to możliwe, czy źle zapamiętałam, że po praskiej?), i nadawał przez radiotelefon do pilota: "Wyżej..., wyżej..., jeszcze wyżej!" Opowiadał to z pewną dumą.
Proxenia,
26 Marca, 2013 - 18:47
Tak było.
I tak dzięki tow. Sigalinowi ten potwór jest wyższy - jak swoista wieczna piramida Stalina w Warszawie.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@ Godziemba
26 Marca, 2013 - 19:19
I nie wiadomo, co z tym zrobić.
Wyburzyć? A gdzie podziać te wszystkie instytucje?!
Na dobrą sprawę - pominąwszy to, czyj to "dar" - warszawiacy już się do Pałacu, jeśli chodzi o estetykę, przyzwyczaili. Tak jak paryżanie, którzy na początku nie mogli zaakceptować wieży Eiffla, a potem się z nią pogodzili.
Teraz mnie dla odmiany bardzo przeszkadzają wieżowce, którymi on jest obudowywany. To już dopiero jest zgrzyt. Przede wszystkim kolorystyczny. Pałac jest beżowy, wieżowce - stalowoniebieskie. No i architektura - zupełnie nie pasująca. Nie jestem wyrafinowaną estetyczką, daleko mi do tego, ale kiedy jestem w pobliżu, to zestawienie budowli sprawia mi estetyczną przykrość, to jest taki zgrzyt. Przecież można było zaprojektować budynki, które by się komponowały z Pałacem.
Stefan Jedrychowski
26 Marca, 2013 - 17:42
Zaprzeczenie oficjalnej legendy marca1968.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Synteticus,
26 Marca, 2013 - 18:49
Nie zapominajmy, iż tow. Jędrychowski był przedwojennym kumplem Miłosza.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Godziemba
26 Marca, 2013 - 19:16
Jan Bogatko
...pamiętam budowę "daru" i budynki,które można było odbudować, a stały tam, gdzie dziś stoi pomnik Stalina.Rano mój Ojciec wychodził na balko, i - jak akurat nie lało, mawiał: palec Stalina błyszczy, pogoda murowana.
I opowiadał mi o tym, jak to rozbierano pomniki rosyjskich zaborców w Warzawie po IWS.
Gdzie ten naród?!
Pozdrawiam,
dziękuję za wspaniałe felietony!
Jan Bogatko
szanowny Godziemba i dlatego potrójne podziękowanie
28 Marca, 2013 - 11:20
gość z drogi
za Twój trud i pracę ,jak widzisz nawet moje pokolenie korzysta w z Twoich
zeszytów historycznych :)
serdeczności z drogi do Polski naszych marzeń :)
gość z drogi
Jelonki
26 Marca, 2013 - 19:26
W domkach na Jelonkach mieszkali potem młodzi pracownicy Uniwersytetu (mam na myśli drugą połowę lat 70.). Mieliśmy tam znajomego, po którego czasem przyjeżdżaliśmy rowerami i zabieraliśmy go na wyprawy. Mieszkanie tam miało swój urok - zwłaszcza w sytuacji braku mieszkań.
@proxenia
26 Marca, 2013 - 19:49
Były - były jeszcze sowiecki, ale fińskie ;-) - domki na Jazdowie. Nie wiem, czy związane z PKiN. Parę zostało do dzisiaj. Duży urok :-).
Pozdrawiam
@ Tł - z Wikipedii
26 Marca, 2013 - 21:42
Sprawdziłam w Wikipedii, bo też nie wiedziałam, dla kogo je zbudowano, cytuję:
"Osiedle domków fińskich na skarpie wiślanej przy ul. Jazdów między gmachem Sejmu a Parkiem Ujazdowskim na terenie dawnego Szpitala Ujazdowskiego zostało zbudowane w 1945 roku jako tymczasowe mieszkania (pierwotnie na 5 lat) dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy, którzy posiadali wielodzietne rodziny i pozbawieni byli mieszkania w Warszawie. Drewniane domy wchodzące w skład tej kolonii pochodziły z reparacji wojennych, jakie Finlandia była zmuszona świadczyć po II wojnie światowej na rzecz ZSRR. Oddane przez Związek Radziecki Polsce domki te wznoszono później w różnych częściach kraju, w tym w Warszawie.
Osiedle Jazdów wzniesione według planów jako prowizoryczne na okres około 5 lat przetrwało jako jedno z nielicznych tego typu, stanowiąc do dziś ciekawostkę warszawskiego Śródmieścia.
W domkach na Osiedlu Jazdów mieszkał poeta, dramaturg, piosenkarz i satyryk Jonasz Kofta oraz aktorka Barbara Wrzesińska."
Oprócz nich mieszkała tam również z rodzicami nasza znajoma, a raczej żona naszego znajomego :-)
@proxenia
26 Marca, 2013 - 21:44
Patrz, cholera, nie wpadłem na to, żeby w wiki sprawdzić ;-)!
Kacapskie interesy to zwykłe przekręty
26 Marca, 2013 - 21:22
Szkoda że nas dotykają momenty
Tych sztuczek prestidigitatora z piekła
Lepiej by się Polska wyrzekła
Znajomości z tymi sadystycznymi oprawcami
Gdyby Judasze nie rządzili nami
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
27 Marca, 2013 - 11:44
"Gdyby Judasze nie rządzili nami"
Ba. Każdy normalny Polak pragnąłby żyć w normalnej Polsce, rządzonej przez normalne elity.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Trzeba zbierać podpisy z petycją aby rozebrać ten pałac.
26 Marca, 2013 - 21:54
Gazeta Polska mogłaby objąć akcję patronatem medialnym i wypuścić cegiełki na ten cel.
Nasi obecni sojusznicy przynajmniej pozamykali nam stocznie i robole nie muszą już wcześnie wstawać.
Kazek
To pouczające, polska mutacja "Newsweeka" jest wściekle antyrosyjska, a mutacja rosyjska antypolska.
Kazek
@Kazek
26 Marca, 2013 - 21:57
Kaziu, czyżbyś został pouczony ;-)?
PS. Wściekła anty-rosyjskość polskiej mutacji NEWSWEEKA to ma być dowcip dnia? A może nawet tygodnia ;-)?