O tym jak o mało nie dostałem szału

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Dziś będzie krótko i osobiście, bo muszę kończyć książkę. Wyobraźcie sobie, że przez całą zeszłą wiosnę byliśmy tu na wsi zalani. To znaczy nasze posesje przypominały pola ryżowe w Wietnamie. Na końcu ulicy znajdowało się głębokie bagienko i ktoś w urzędzie gminy postanowił, że teren ów w nowym planie zagospodarowania przestrzennego będzie przeznaczony pod zabudowę. No i bagienko zostało sprzedane jakiemuś miejscowemu z forsą, który nawiózł tam chyba z 500 wywrotek ziemi. W związku z tym woda z bagienka jest teraz każdej wiosny na naszych działkach. Wystąpiliśmy z sąsiadami do gminy o wykonanie wyprofilowania drogi, czyli takiego niezbyt głębokiego rowu na poboczu, po naszej stronie ulicy. Było to wiosną. Dostaliśmy decyzję burmistrza, rów miał być wykonany latem. Nic oczywiście nie zrobiono. Wykonano jedynie głęboki rów na sąsiedniej ulicy, co nas bardzo ucieszyło, bo ściągnie on trochę wody spływającej z bagienka, ale z pewnością nie wszystko. Nasz także musi być wykonany. Nie może być głęboki, bo po naszej stronie ulicy zakopany jest w ziemi kabel z prądem oraz rura z gazem, a po drugiej stronie rura wodociągowa.

No, ale idźmy dalej. Rowu nie zrobili latem i już sądziliśmy, że wszystko przepadło, kiedy nagle w zeszłym tygodni pojawiła się na naszej ulicy koparka i zaczęła kopać rów. Byłem w tym dniu szczęśliwym człowiekiem, wierzcie mi. Nie mogę bowiem nawieźć sobie ziemi na działkę, jak to zrobili moi sąsiedzi, ponieważ jest to nielegalne, a ja jestem za tym by przestrzegać prawa. Kilku sąsiadów podniosło sobie działki i u nich woda nie stoi. Oni też jeszcze w zeszłym roku sprzeciwiali się kopaniu rowu, bo ich nie zalewa przecież, a zrobili sobie ładne podjazdy i bramy, o co więc chodzi? No, ale jakoś żeśmy te podpisy zebrali i udało się uzyskać decyzję burmistrza. No i teraz zaczęli kopać, ale zaraz przestali. Okazało się bowiem, że ktoś, nie chcą nam powiedzieć kto, poszedł na skargę, że my ten rów chcemy tu mieć, a on nie chce i się nie zgadza. Ani w gminie ani w gospodarce komunalnej nie chcą nam powiedzieć kto to taki. Robota posunęła się do przodu, ale znów stanęła i do mnie jest jeszcze kawałek. Przypuszczam, że jest to ktoś kto mieszka daleko za mną i w dodatku ma nawiezioną ziemię na swoje podwórko. Nic więc nie powinno go obchodzić co gmina robi na swoim – gminnym terenie – położonym przed moim płotem. A jednak go obchodzi i w tej sprawie chodzi na skargę. Urzędnicy odpowiedzialni za drogi z niezrozumiałych powodów wstrzymali pracę. Mamy decyzję burmistrza, mamy zgodę wszystkich mieszkańców i nie ujawnionego z nazwiska gnoja, który chce, żeby nas zalewało. Urzędnicy, którzy straszą mnie mandatem jak chcę wyciąć swoje własne drzewo na swoim własnym terenie, nie potrafią zrealizować decyzji burmistrza zarządzającego gminą na terenie tej gminy, bo ktoś powiedział, że on nie chce rowu. I jeszcze się nie przedstawił do tego. Byłem tam dzisiaj w tym urzędzie, a wcześniej, jeszcze wiosną ściągnąłem tu dziennikarzy. Porobili zdjęcia naszego ryżowego pola i opublikowali piękny artykuł. Całe miasto nam współczuło. No ale rowu nie ma. Dziś powiedziałem, że jeśli go nie będzie a nasza działka znów zostanie zalana wystąpię do sądu o odszkodowanie od gminy. Myślę, że to dobry sposób, bo wtedy gmina wystąpi do tych co sobie działki popodnosili i z nich ściągnie to odszkodowanie dla mnie. Mam pełną dokumentację fotograficzną tego co tu się dzieje. Nie mogę ruszyć z żadną robotą na działce, bo stoi woda. No, a rowu nie ma.....Może macie jakieś inne pomysły i wiecie co zrobić z tym fantem. Nie chce mi się już drugi raz tu tego TVN-u fatygować.

Chciałem jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy głosowali na mnie w konkursie „Strażnik pamięci” ogłoszonym przez tygodnik „Do rzeczy”. Nie ujawnię liczby głosów, bo nie wiem czy będzie ona brana pod uwagę przez jury. Jeśli będzie i zostanie opublikowana porównamy ją z tym co jest w moich statystykach. Czekamy teraz co będzie dalej.

Jeszcze tylko tydzień trwa na stronie www.coryllus.pl. Promocja III tomu Baśni jak niedźwiedź. Od czwartku 24 października cena książki wraca do stanu poprzedniego czyli do 45 złotych za egzemplarz, plus koszta przesyłki.
Przed nami trzy duże nakłady, książka Toyaha pod tytułem „Rock and roll czyli podwójny nokaut” jest tuż tuż, zaraz za nią będzie „Baśń amerykańska” i kwartalnik. Przypominam także, że od prowadzimy kampanię której celem jest opanowanie rynku komiksów w Polsce, póki co mamy w sprzedaży jeden album historyczny, autorstwa Sławomira Zajączkowskiego i Huberta Czajkowskiego pod tytułem „Romowe” jest to mroczna, średniowieczna opowieść o wyprawie do Prus, jaką na rozkaz Kazimierza Odnowiciela podjęli pewien rycerz i pewien mnich. Celem jej zaś było odzyskanie wywiezionej z Gniezna podczas najazdu Brzetysława głowy św. Wojciecha. Album ten można także nabyć w sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy w Warszawie i w księgarni „Latarnik” w Częstochowie, przy ul. Łódzkiej.
29 i 30 października w Toruniu i Lubiczu Górnym pod Toruniem będziemy występować razem z Braunem. W Toruniu w hotelu Copernicus o 18.30, 29 października, a w Lubiczu 30 października w kawiarence przy parafii, też o 18.30

Brak głosów