Macierewicz to goła baba

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Ja widzimy, w salonie24, który wielu z nas traktuje jak swój, bo zostawiamy tu perły myśli swych i nawiązujemy kontakty z ludźmi innymi, myślącymi podobnie, pojawiają się na boku takie dziwne okienka, a w nich głowy. To jest tak zwana publicystyka telewizyjna, która ma przenieść to co znamy z telewizora, czyli gadające głowy właśnie – do sieci. Jest to pomysł ze wszech miar absurdalny. Przede wszystkim jest to pomysł absurdalny ze względu na to, że nie każdy wygląda dobrze w telewizji i nie każdy potrafi zachować się tam tak, żeby widz nie piszczał przed ekranem z wściekłości. Nawet jeśli ten ktoś wziął kilka lekcji u Tymochowicza i tak dziwnie macha teraz rękami. Po drugie, programy te są absurdalne ze względu na ich treść, bo nie mają one właściwie żadnej treści. Prowadzący i goście powtarzają tam banały, których w życiu żaden bloger nie umieściłby u siebie na stronie, bo nikt wtedy by tam nie zajrzał, a jeśli już to po to tylko, żeby trochę poszydzić.
Jedyną rzeczą, którą można by uznać za wartość jest obecność w tych nagraniach gości. Nie wszystkich oczywiście, ale niektórych. Na przykład Antoniego Macierewicza. Tacy jednak goście jak Antoni Macierewicz są przez prowadzących traktowani szczególnie. To znaczy w ten sposób, że ogranicza się im czas wypowiedzi i przerywa tę wypowiedź w najmniej spodziewanych momentach, co ma – jak się zdaje – dodać obrazowi nieco dynamiki. Gość taki jak Antoni Macierewicz pokazywany jest ponadto w taki sposób, by ujawnić te wszystkie nieprawdopodobne możliwości techniczne jakie daje oprogramowanie używane do tej zabawy. Mamy więc prowadzących po szkoleniu u Tymochowicza. Widzimy ich jak siedzą i machają rękami, a pod nimi, wprost z podłogi wyrasta głowa Antoniego Macierewicza. To jest widok dosyć, przyznam zaskakujący, a nawet szokujący i do dziś nie mogę otrząsnąć ze wszystkich wrażeń jakie oblepiły mnie zaraz po obejrzeniu tego materiału. Głowa z podłogi to jest jeden z technicznych „myków” oprogramowania służącego internetowej telewizji. Są też inne możliwości.
Oto Czarek Krysztopa, który wyrasta nam tu na prawdziwego człowieka renesansu, prócz tego, że jest architektem, rysownikiem, ilustratorem, został jeszcze dziennikarzem i robi wywiady z politykami PiS. Z Przemysławem Wiplerem konkretnie. Jest to polityk młodego pokolenia, a więc trzeba jego występowi nadać stosowną oprawę, oprogramowanie daje nam takie możliwości. Wipler, Krysztopa i jakiś Kacprzak, którego nikt tutaj chyba nie zna, siedzą w ciemnej piwnicy, przy prostym stole i mówią do siebie bardzo niewyraźnie. To jest poetyka spiskowa, jak rozumiem zaaranżowana specjalnie, by politycy PiS kojarzyli się ludziom z kolorami czarnym i białym, piwnicznym smrodem i tandetą. Świetny zabieg i pewnie poskutkuje. Prócz tego są jeszcze inne filmy, które także prezentują jakieś dodatkowe możliwości oprogramowania, ale musicie sprawdzić sami jakie, bo ja nie mam już siły. Migalski w tym swoim sweterku w romby i Dominika Cosic ze swoją przenikliwością pogodynki są ponad moje siły.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że w tych produkcjach zaznacza się pewna hierarchia, która oczywiście wywołuje w człowieku normalnym śmiech jedynie. Oto prowadzący znaczniejsi – tacy jak Migalski czy Cosic – mają wokół siebie aranżację, która w mniej lub bardziej autentyczny sposób, udaje telewizję. Czarka zaś posadzili na worku z kartoflami, bo on jest tylko „zwykłym” blogerem. To jest czytelne bardzo, bo teraz właściciele blogosfer przeszli do nowego etapu eksploatowania swoich złotonośnych działek – spychania blogerów w niebyt. Ponieważ oni już nie są potrzebni. Firmują to przedsięwzięcie niezawodni jak zwykle Czarek i szczur biurowy. Blogerzy wykonali swoje zadanie dwa lata temu, otworzyli nową medialną przestrzeń, nowe pole do dyskusji, podyskutowali sobie, wydawało im się, że osiągnęli sukces, a teraz koniec. Do widzenia, zostaną niektórzy, ci grzeczni i którzy rozumieją mądrość etapu, reszta won. I czytelnicy także. Nie są już potrzebni, skoro mamy telewizję internetową i inwestorów strategicznych. W takim kierunku będzie się to rozwijać. Anihilacja autorów prawdziwych i czytelników z emocjami. Zamiast tego kolorowy Migalski i czarno biały Krysztopa nadający z piwnicy z węglem. Prawda czasu, prawda ekranu po prostu.
Do czego zmierzam? Otóż do tego, że cała ta telewizja internetowa, cała ta publicystyka dla ubogich, nie ma innej funkcji poza sprzedażową. Trzeba po prostu promować to oprogramowanie i je sprzedawać. I robi się to za pomocą Macierewicza, który występuje wprost w roli gołej baby. Prowadzący zaś te programy to znani nam z teledysków ruscy dansjorzy, podrygujący w rytm ochów i achów płynących z wielkich głośników. Całość jest w zamyśle zajebiście wprost atrakcyjna i powinna uwodzić każdego kto raz na nią spojrzy. Nie uwodzi jednak. Czemu? Temu, że istotną treścią blogosfery jest treść przekazu i osoba autora. Nie wypchniecie więc nas stąd, choćbyście machali kwitkami opiewającymi na nie wiadomo co. Bo blogosfera jest nasza, a my – prawdziwi autorzy – nie jesteśmy pannami pokojowymi i nie obrażamy się wcale. My walczymy. I nawet jeśli się komuś zdaje, że już, już ma zwycięstwo w kieszeni, to niech wie, że przegrał. Już teraz. Blogosfera to autor + czytelnik. I to jest gwarancja sukcesu. Bo sukces o czym już pisałem pięćdziesiąt razy polega na eliminacji pośredników, a nie na ich mnożeniu. Każdy sukces – w biznesie, w sztuce, na wojnie i w miłości. W polityce także. Jak nędzny jest ten pomysł ze sprzedażą oprogramowania przy użyciu dobrych chęci i treści ważnych dla nas wszystkich okaże się wkrótce. Cywilizacja nasza bowiem jest tak skonstruowana, że tylko jedna rzecz gwarantuje sprzedaż – jest nią seks. I być może kierownictwo salonu sięgnie po ten sposób już niedługo. Myślę jednak, że przy stosowanych tu uporczywie metodach selekcji negatywnej nie ma szans na to, że zobaczymy striptiz w wykonaniu Laeni. Nie łudźcie się. Kolejka chętnych do rozbierania się dla dobra sprawy będzie jednak spora. I mógłbym się nawet pokusić o wymienienie nicków, ale dam sobie na dziś spokój.

Tak jak zwykle zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania książek moich i Toayaha, zapraszam także do księgarni Tarabuk na Browarnej 6 w Warszawie i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy. I jeszcze do księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25 oraz do pensjonatu Magnes w Szkalrskiej Porębie, książki można tam kupić w recepcji. Nabyć je także można w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.

Brak głosów

Komentarze

Tam potrzebuja takich...tylko że osoba Coryllus ginie w zalewie lewactwa,agentury,homosiów i innej zbieraniny.
Ludzie oddelegowani z Agory,ITI,od Arabskiego,Solorza i pana
prezydenta [oby zył wiecznie]
S24 został nawet zauwazony przez degenerała Kiszczaka...
i oddelegował tam swojego..."człekowatego"!
Jeszcze "wywczas","józef.moneta","jakis .de" i będzie koniec
niepoprawnych.pl.
Będzie "bardzo poprawni.prl bis"

Vote up!
0
Vote down!
0
#235858

i dobrze im napisales. zgadzam sie prawie calkiem chociaz nie widzialam Czarka na worku kartofli, ale jakos mnie nie przekonales, ze warto:)co do stripizu, to sadze, ze wlasnie ktos z umyslem Laeni moglby na to pojść:)
pozdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#235897

 Po tym tytule, który jest obraźliwy i nieprawdziwy, nie spodziewałam się rzadnej rzetelnej treści, co potwierdzają komentarze.

Czy jesteś emisariuszem NE? Czy tak sam z siebie...

**************************************************** 

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

#235994