Będzie dyktatura czyli sukces swoisty

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Sukcesy dzielą się na rzeczywiste oraz swoiste zwane także niekiedy zwycięstwami moralnymi albo sukcesami w polskim stylu.
Zanim je omówimy chciałbym napisać coś o zbliżających się ciężkich czasach oraz o tym, że prawdopodobnie nie da się już niczego odwrócić i najgorsze jednak przyjdzie. Oto wczoraj z rana redaktor Szostkiewicz powiedział, że – cytuję z pamięci – w demokracji bardziej niż w innych ustrojach potrzebna jest sfera działań tajnych. To jest – tak myślę – najważniejsza kwestia jaka pojawiła się w debacie publicznej od czasów kiedy Michaił Gorbaczow ogłosił głastost' czyli po polsku jawność. Wczoraj Szostkiewicz skończył z tymi miazmatami i przesądami i dał sygnał do powrotu. Flotylla z czarnymi flagami na masztach kieruje się znów ku spokojnym portom kochani. Rychtujcie armaty i arkebuzy. Zaczęło się.
Ponieważ jedna z podstawowych i najważniejszych tez tego bloga brzmi: władza może być tylko święta albo tajna. I to właśnie zostało wczoraj przez Szostkiewicza potwierdzone. Demokracja to władza tajniaków po prostu. Władza, w której wszystko podporządkowane jest strukturom tajnym, a one same także są komuś podporządkowane, ale nie wiemy komu, bo to informacja niejawna. I już. Najbardziej tajne zaś sprawy dotyczą przepływu pieniędzy i ich dystrybucji. Cóż to bowiem znaczy władza tajna? Jeśli ktoś szykuje się już teraz na widowiskowe męczeństwo, jeśli ktoś zapuszcza opozycyjną brodę i wyjmuje z kufra flanelową koszulę oraz stary sweter, może się ciężko rozczarować. Władza tajna nie będzie sobie brudzić rąk, o nie. Władza tajna przede wszystkim postawi swoich ludzi przy każdym, nawet najcieńszym strumyku pieniędzy i będzie kontrolować dokąd ten strumyk płynie i kogo zasila. Władza tajna obstawi swoimi ludźmi wszystkie najważniejsze obszary znaczeń w dyskusji publicznej i będzie tę dyskusję moderować w sposób nieznośny, ale na tyle wciągający, że każdy, ale to każdy, poczuje się w obowiązku wziąć w tym udział na zasadach narzuconych przez władzę tajną. Władza tajna stworzy sztuczne i nic nie znaczące hierarchie, w których awansować będą mogli najbardziej bezkompromisowi bojownicy o prawdę. Będzie też nisza dla tych co się nie zgadzają na nic, ale niewielka i tam siedzieć będą wyłącznie zaufani ludzie, co do których nie ma wątpliwości, że nie zawiodą.
O tym wszystkim powiedział nam wczoraj redaktor Szostkiewicz i my to wszystko każdego ranka możemy obserwować w mediach, w życiu, w sieci. Tak się po prostu dzieje i nie mamy na to żadnego wpływu. Dlaczego?
Otóż dlatego, że nasze chętki, bunty i wściekłość są kanalizowane w prosty sposób, jak zwykle jakąś bezwartościową marchewką oraz poprzez nawoływanie do przytomności i racjonalizowania swoich lęków i obaw. I większość ludzi się na to łapie, bo kiedy jednemu z drugim mówią – może by pan/pani podeszła do tego racjonalniej, to on/ona czuje, że za chwilę zostanie wysłuchana i za tę chwilę szczęścia gotowi są ludzie poświęcić wiele. Na początku gotowi są poświęcić prawdę i gniew. No, a kiedy już to poświęcą, to jest pozamiatane i nie ma o czym gadać. Nikt nikogo słuchać nie będzie, pastka się zatrzasnęła i można sobie dalej racjonalizować do usranej śmierci. Co możemy obserwować każdego dnia w salonie24. I teraz właśnie przyszła pora na omówienie kwestii sukcesów. Sukces rzeczywisty to jest taki sukces jaki odniósł Władimir Putin 10 kwietnia roku 2010. To jest realne, mierzalne, widowiskowe, robi mocne wrażenie i od razu widać, że wszyscy zmieniają swoje relacje do człowieka, który taki sukces odniósł. Widać to prawda? Choćby po zachowaniu prezydenta Obamy. Sukces swoisty to jest wystąpienie rodzin smoleńskich w PE. Oto napisała wczoraj w salonie blogerka 1Maud tekst o tym, że w Brukseli zasiano ziarno. I to jest niestety właśnie owa racjonalizacja, o której napisałem wyżej. Nie mogę się bowiem zgodzić z tym co Maud pisze na temat postrzegania Tragedii Smoleńskiej w Polsce i za granicą. Nie jest tak, że Polacy wierzą w błąd pilotów, a obcokrajowcy, którzy się tym interesują, ufają raportom rosyjskim. Ci pierwsi doskonale wiedzą co jest grane i strach ich paraliżuje tak wielki, że nie można nad nim wprost zapanować. Oni wiedzą, ale są tak szczęśliwi, że ktoś im dał możliwość mówienia o błędzie pilotów, że nie ma możliwości, by ich z tej drogi zawrócić i nic, nawet dziesięciokrotne odwiedziny w PE tego nie zmienią. Obcokrajowcy także wiedzą co jest grane. I nikt nie traktuje poważnie raportu MAK, a jeśli ktoś traktuje to znaczy, że jest to przedstawiciel władzy tajnej, która wciąga nas w dyskusje niepotrzebne i horrendalne. Ktoś mi zaraz zarzuci, że nie rozumiem niczego, bo przecież trzeba informować ludzi o tym jak było naprawdę. Oczywiście, trzeba. Ja do końca życia nie zapomnę tej brzydkiej austriackiej dziennikarki, która stała w Krakowie na ulicy i płacząc relacjonowała pogrzeb pary prezydenckiej. I pamiętam jak w blogosferze z niej szydzono. Ona chciała informować, myślę, że byli także inni, którzy chcieli. Byli ludzie na ulicach i była wściekłość i gniew. Wszystko to zostało rozprowadzone po ścianie i zracjonalizowane. Dziś zaś próbujemy bezskutecznie powrócić do klimatu tamtych dni, bo nam się zdaje, że to coś pomoże, że jeśli kogoś poinformujemy o prawdzie to zmieni się cokolwiek. Nic się już nie zmieni. Tusk zawarł porozumienie z Pawlakiem i koniec. Wyborów nie będzie. Rewolucji także nie. Będą tylko próby uświadomienia obcym, że mamy rację, czyli to co zwykle odbywało się w przypadku każdego zakończonego klęską powstania.
Wracajmy do władzy tajnej. Władza ta ma swoje metody, są to metody poważne i obliczone na skutek długofalowy. One są już wielokrotnie wypróbowane w rozmaitych politycznych sytuacjach, także takich jak Smoleńsk. Nie można więc drodzy i kochani, sądzić, że nasze działania nie są dla nich przewidywalne. Są. A my właśnie na tej przewidywalności chcemy budować. To się nie uda. Czas na rozwiązanie tej sprawy, czas na prawdę, na zwycięstwo, mieliśmy pomiędzy kwietniem a lipcem roku 2010. Przepieprzyliśmy ten czas. Jedyne usprawiedliwienie w tym, że zostaliśmy wciągnięci przez przeciwnika we wszystkie możliwe pułapki jakie się w takich razach zastawia. Nie możemy jednak leźć w nie dalej. Po prostu nie możemy.
Ja to już pisałem, ale jeszcze powtórzę, bo zaraz przyjdzie tu ktoś i zacznie jojczyć jak zwykle: ale co pan proponuje, ale co pan proponuje, ale co pan proponuje....
Wszyscy, ale to wszyscy co do jednego członkowie PiS, KGP i innych organizacji prawicowych powinni zająć się kampanią informacyjną na rzecz upowszechnienia tezy o zamachu. Po prostu. Nie o fałszywym raporcie MAK, nie o oszustwach Tuska, nie o jakichś innych duperelach, ale o zamachu na prezydenta. Kampania informacyjna, medialna, ulotkowa, szeptana powinna mieć charakter po pierwsze porównawczy, po drugie masowy. Porównawczy to znaczy trzeba zestawić w prostym i czytelnym tekście okoliczności śmierci prezydenta i jego współpracowników z okolicznościami innych katastrof. I trzeba to powielić w milionach egzemplarzy, a następnie rozdawać ludziom i nie przejmować się odmową. Cechą podstawową każdej walki jest to, że toczy się ją uporczywie. Walka to nie jest event, to nie jest turniej. O tym chyba członkowie Prawa i Sprawiedliwości powinni wiedzieć. I każdy ale to każdy prominentny członek tej partii winien przynajmniej raz w miesiącu pokazać się na ulicy w czasie takiej właśnie akcji. I jeszcze telewizja powinna go sfilmować. Zakładam się o co chcecie, że po miesiącu szyderstw, śmiechów i nazywania ludzi oszołomami wynajęliby bojówki. No, a na to to już trzeba by było mieć swoją odpowiedź. Inaczej się nie da. Żadne racjonalne informowanie wysokich czynników i opinii publicznych nic nie pomoże. Czynniki dobrze wiedzą co jest grane, a opinie publiczne od dawna już nie istnieją. To złudzenie. Myślę także, że złudzeniem jest wiara w to, że istnieje coś takiego jak Zachód. Od czasu kiedy Putin przestawił wajchę w Rosji nie ma żadnego zachodu. Są tylko silni i słabi. My należymy do tej drugiej kategorii. I od tego jakie metody będziemy stosować zależeć będzie to czy przeżyjemy.
Przeczytałem także niektóre komentarze pod tekstem Maud. Naprawdę kochani wierzycie, że łzy w oczach parlamentarzystów znaczą cokolwiek? I naprawdę wystarczy wam już tylko to, że ta relacja podnosi was na duchu? Mnie ona nie podnosi. Przeciwnie – opuszcza. I czuję się źle. Ponieważ nawet tu akurat jest miejsce na to, o czym wszyscy ględzą do upadłego – na działania oddolne. A tych nie widać. Poza miesięcznicą i filmami, które nie mają charakteru masowego ani informacyjnego, a jedynie emocjonalny, nie istnieje nic. Wyznaczono kanały dystrybucji emocji, które od producenta płyną wprost do naszych serc, a przy każdym źródle siedzi ropucha i patrzy na ten strumień swoim wyłupiastym okiem. Trzeba ją przebić widłami. Wtedy czar pryśnie.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.

Brak głosów

Komentarze

Podwyższę Ci ocenę moja 10-tką dlatego,że analiza jest precyjna i arcyboleśnie prawdziwa.Czytając zachwyty nad wspaniałymi naukowymi analizami ruskiej herbaty czy komputerową prezentacją niemożliwosci urwania skrzydła Tu-154 przez pancerną brzozę ręce opadają.Potem ogarnia śmiech pusty a za nim-litość i trwoga.A Jane Burgermeister? Obśmiac zapłakaną oszołomkę!

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#240675

Świetny tekst.Pozwolę sobie zacytować najlepszą blogerkę salonowo-niepoprawną''sama bym lepiej tego nie napisała''. Tajna władza wykonała kawał dobrej roboty.Zmienić ten stan będzie rzeczą niesłychanie trudną,ale niech żywi nie tracą nadziei.
Myślałam,że będę pierwsza,ale wyprzedził mnie Skowronek.Nic to.I tak wszystko zostanie w rodzinie.

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#240851