Waldemar Kuczyński powtarza tezy propagandowe komunistów z początku lat 80 -tych.
Artykuł „niezależnego” publicysty Waldemara Kuczyńskiego „Wyznania Abla po latach” 2008-10-08 G.W, potwierdza moją opinię, iż autor ten chętnie dał się złapać w niewód „linij redakcyjnej” największego dziennika od Paryża do Władykaukazu. Krótki rzut oka na biografie pana redaktora pokazuje iż stał on na wszystkich możliwych biegunach politycznych w ciągu ostatnich 40 lat.
Siłą usunięty z szeregów „Przewodniej siły Narodu” w 1966 roku, jeden z założycieli Towarzystwa Kursów Naukowych, redaktor „Tygodnika Solidarność”, następnie na emigracji pisze do min. „Aneksu”, działacz Unii Demokratycznej, jako Minister Przekształceń Własnościowych w rządzie Mazowieckiego pomaga komunistom zamieniać słabnącą władzę polityczną na „władzę ekonomiczną” w systemie postkomunistycznym. Przejdźmy jednak do artykułu Pana K.
W leadzie czytamy „Tkwiąc w środku walki, po stronie "Solidarności", szukałbym w 1981 r. polubownego złagodzenia konfliktu. Ale jestem pewien, że znalazłszy się w kręgu uzależnień, w jakich działał generał Jaruzelski, doszedłbym do wniosku, że nie ma szansy na zatrzymanie katastrofy, że "Solidarność" musi zostać rozbita.” Logika tego zdania iście makiaweliczna, demokrata z mrzonkami o zostaniu dyktatorem, niestety bez agenturalnej przeszłości ( Jaruzelski - Informacja Wojskowa) ciężko zrobić karierę w Polsce. Ustosunkuje się tylko do próby „polubownego złagodzenia konfliktu”. We wczorajszej rozmowie z Jerzym Eislerem na temat masakry grudniowej na wybrzeżu w roku 70 usłyszałem „komuniści nawet nie pomyśleli, nie wpadli na pomysł politycznego rozwiązania konfliktu”. Więc idąc tą logika można powiedzieć że „karnawał Solidarności” to był leninowski krok wstecz, aby przygotować się do totalitarnych rozwiązań, wszystkie zawierane przez władzę umowy de facto nie miały znaczenia, nikt nie zamierzał ich realizować.
„Powiada się, że "Solidarność" była wyjątkowym ruchem; pokojowym, niedążącym do obalenia systemu i przejęcia władzy. To jest sąd powierzchowny, podobnie jak przypisywanie "Solidarności" zamiaru wieszania komunistów."Solidarność" była rewolucją i miała wszystkie jej potencjalne możliwości, także sięgnięcie po gwałt. Pewnie właśnie dla tego Solidarność dostała pokojową nagrodę Nobla, według pana K. byli to jednak radykałowie przy których hunwejbini Mao prezentowali się jak stado baranków.Pan K. wmawia ćwierćinteligentom będących czytelnikami G.W propagandę stanu wojennego.
„ZSRR roku 1981, choć rządzony przez starego Breżniewa, był ciągle imperium u szczytu potęgi, niewstrząsanym kryzysem politycznym i społecznym jak ZSRR Gorbaczowa u schyłku dekady. U władzy trwała nomenklatura nastawiona na zdobywanie, a nie na oddawanie, o czym świadczył atak na Afganistan.” Myślę że mówiąc te słowa na manifestacji Euroazjatyckiego Związku Młodzieży pod polska ambasadą w Moskwie, pan K. zdobył by serca, tej miłującej pokój młodzieży. Hipotetyczne wystąpienie pana K. przerywane było by oczywiście hasłami typu "Ręce precz od Jaruzelskiego!", "Chwała Polsce, chwała Rosji!" i "Rosjanie z Polakami - braćmi na wieki!"
Pan K. artykuł kończy stwierdzeniem wielkiego patriotyzmu agenta Informacji Wojskowej, patriotyzmu który to został dostrzeżony przez Jana Pawła II ( zawsze w takich sytuacja przypominają mi się słowa piosenki „Jeszcze nie zapomniałem wycierania ..... narodowo, religijnym sztandarem” i konstatuje ogrom cierpień „generała ze skazą”. Kuczyński nazywając się Ablem jednocześnie marzy o Kainie który wiecznie dobra pragną, wiecznie zło czyni. Jak by to powiedział mój kolega z kryminału, autor jest "intelektualnym zboczeńcem".
Ps. poziom tekstu wskazuje że za nazwiskiem autora mogą kryć się redaktorzy Czuchnowski i Mazowiecki.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2260 odsłon