Zabójstwo rotmistrza Pileckiego - Janusz Krasiński
„Teraz przemarsz strzelców. Nocny ront paradnym krokiem przemierza
więzienne podwórze.Sztandar ciemnych chmur i złowieszczy werbel kroków. Jest w tym przemarszu
jakiś szatański triumf, triumf nocy. Trójca rozluźnia szyk, naprężają się
kajdanki.
więzienne podwórze.Sztandar ciemnych chmur i złowieszczy werbel kroków. Jest w tym przemarszu
jakiś szatański triumf, triumf nocy. Trójca rozluźnia szyk, naprężają się
kajdanki.
Ten w środku rozdarty między dwoma oprawcami. Wykręcone ramiona, dusi go sznur na szyi,
kukła omotanej głowy, szamoce się, ciska. Chciałby wyjrzeć spod kaptura,
pozbyć się czarnej opończy.
kukła omotanej głowy, szamoce się, ciska. Chciałby wyjrzeć spod kaptura,
pozbyć się czarnej opończy.
Zimno. I gdyby choć jedna gwiazda, świadek tej śmierci!...
[...] W sionce zdejmą mu kaptur, odepną kajdanki i popchną do przodu. Śmiało panie rotmistrzu,
ostatnia szarża! Który to pułk ułanów? Ale nie będzie już cudu nad Wisłą. Wnętrze
wybite dębowymi belkami,żeby kula, gdy przebije głowę, nie dała rykoszetu. [...] Strzału
słychać nie będzie... Za dwie, trzy godziny poprowadzą tą samą drogą Unterführera Handtke. Nikt
już wówczas nie wyjrzy. Dopiero o świcie. Gdy usłyszą, że terkocze furka zaprzęgnięta
w ryżawego konia.Wtedy znowu podbiegną do kraty. Będą chcieli zobaczyć, jak tajni
grabarze wrzucają obydwa ciała na wóz, aby wywieźć je w nieznanym kierunku i zepchnąć do
wspólnego dołu”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1636 odsłon